Ataki, donosy, zastraszanie i walka z żołnierzami. Tak niszczono pilotów po 10/04. Poruszające świadectwo por. Wosztyla!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. TV Republika/Youtube.pl
Fot. TV Republika/Youtube.pl

Nie wierzyłem własnym uszom. Jak można powiedzieć coś takiego przy tak licznej grupie ludzi nie poddając w wątpliwość wyników swojej działalności zawodowej? Gdzie honor żołnierza Polskiego, kodeks honorowy oficera!? Wydźwięk dalszej wypowiedzi był taki, że załoga Jak-40 która wylądowała w Smoleńsku na 1godz. 26 min. przed zdarzeniem nie ma prawa odwołać się od orzeczenia komisji. Wstałem wówczas i bezpośrednio zapytałem pułkownika:

Czy to oznacza, że załoga nie ma prawa do odwołania się od orzeczenia komisji?

Na to płk Kowalczyk odpowiedział podniesionym głosem i tutaj cytuję z góry przepraszając za sposób wypowiedzi:

Jeżeli uważam, że komisja jest do dupy, że pracowała do dupy, to jak najbardziej mogę się odwołać.

Szybko odpowiedziałem:

Dziękuję Panie pułkowniku, tylko to chciałem usłyszeć.

Gdy zakończono to przedstawienie, wychodzący z sali płk. Kowalczyk poprosił mnie, abym razem z nim i innymi mu towarzyszącymi osobami wyszedł. Zatrzymaliśmy się na korytarzu przed gabinetem dowódcy pułku. Oprócz mnie był tam jeszcze szef BL jednostki mjr A. Borowy, który zadał ku mojemu zdziwieniu pytanie płk. Kowalczykowi:

Co to było? Co wy … wyprawiacie? Przyjeżdżacie nieprzygotowani, oskarżacie człowieka, że popełnił przestępstwo, a porucznik wstaje i Was punktuje?

Chwilę później poszedłem z gotowym pismem odwołującym się do Szefa Sztabu Generalnego WP i złożyłem je w kancelarii niejawnej. Jeszcze tego samego dnia składają takie pisma członkowie mojej załogi: por. Rafała Kowaleczo i Ś.P. mł. chor. sztab. Remigiusz Muś. Początkowo pismo Ś.P. mł. chor. sztab. Musia zostaje odrzucone przez płk. Mirosława Jemielniaka ponieważ było „za ostre”, a były tam przytoczone wypowiedzi członków KBI, którzy przybyli odczytać kartę incydentu. Następna, złagodzona wersja została zaakceptowana.

Szef Sztabu Generalnego gen. Mieczysław Cieniuch po zaopiniowaniu przez Inspektorat Bezpieczeństwa Lotów MON podtrzymał zawarte w nim tezy ujęte przez KBI i pouczono mnie, że od niniejszego rozpatrzenia odwołania zainteresowanemu nie przysługuje prawo wniesienia odwołania do Ministra Obrony Narodowej, ani skarga do wojewódzkiego sądu administracyjnego. W tym momencie dotarło do mnie, że jedyne co mogę zrobić to skontaktować się z prawnikiem, który od tego momentu zacznie mnie reprezentować, ponieważ sam już nie byłem w stanie stawić czoła tej jawnej niesprawiedliwości na którą przyzwolenie dała armia wraz z cywilnym jej nadzorem.

Jednocześnie gen. Majewski składa doniesienie do prokuratury wojskowej na załogę samolotu Jak-40 o możliwości popełnienia przestępstwa.

Rozkazem gen. Majewskiego odsunięty jestem od wykonywania lotów z najważniejszymi osobami w państwie.

W trakcie reorganizacji pułku zostaję cofnięty z etatu dowódcy załogi na etat starszego pilota (II pilota).

Dowiaduję się, że na posiedzeniu ZBLDSP wydane jest polecenie podległym komórkom BL w jednostkach lotniczych, aby całą kartę incydentu lądowania samolotu Jak-40 w Smoleńsku odczytać przy pełnym składzie osobowym, co jest precedensem w takich sytuacjach.

Płk Jemielniak przekazuje mi informację, że gen. Majewski chce szybko zakończyć sprawę, a tym samym najlepiej będzie, jeżeli dobrowolnie poddam się karze. Odmawiając przyjęcia takiego rozwiązania sprawy, straszony jestem, że gen Majewski może odsunąć mnie od latania, zabrać mi klasę pilota, a tym samym część przysługującego mi uposażenia, jednocześnie może „tymczasowo” wysłać mnie do jakiejś innej jednostki, niewiadomo gdzie, gdzie będę czekał na zakończenie sprawy.

CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE ===========>>>>>

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych