„Ukraińska strona zwróciła się oficjalnie do Polski, by uczestniczyć w procedurach, jest zgoda” – powiedział w Programie 1 Polskiego Radia wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak, w kontekście śledztwa dot. eksplozji w Przewodowie.
CZYTAJ TAKŻE: Strona ukraińska zostanie dopuszczona do miejsca eksplozji w Przewodowie. „To co innego niż dopuszczenie do śledztwa”
Szef MSZ Ukrainy Dmytro Kułeba poinformował w czwartek, że rozmawiał z szefem polskiego MSZ Zbigniewem Rauem i obaj porozumieli się, iż Ukraina i Polska „będą konstruktywnie i otwarcie współpracować” w związku z eksplozją w Przewodowie.
Rozmawiałem z ministrem spraw zagranicznych Polski Zbigniewem Rauem. Ukraina i Polska będą konstruktywnie i otwarcie współpracować w związku z incydentem wywołanym rosyjskim terrorem rakietowym wobec Ukrainy
— napisał Kułeba na Twitterze.
„Eksperci ukraińscy będą mieli możliwość oględzin”
Do sprawy eksplozji w Przewodowie odniósł się wicepremier Mariusz Błaszczak w programie „Sygnały Dnia” na antenie Jedynki Polskie Radio. Jak zaznaczył, „gdyby nie zmasowany atak rosyjski niepotrzebne byłoby używanie obrony przeciwlotniczej przez stronę ukraińską”.
To sprawy oczywiste
— dodał.
Mieliśmy informacje od sojuszników i Wojska Polskiego, przede wszystkim Wojsko Polskie jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo, mamy wsparcie sojusznicze, misje np. Air Policing, są prowadzone w formacie NATO, jest koordynowana przez polskie dowództwo
— zapewnił minister obrony narodowej.
Ukraińska strona zwróciła się oficjalnie do Polski, by uczestniczyć w procedurach, jest zgoda
— poinformował.
Wicepremier Błaszczak przekazał ponadto, że udział ukraińskich ekspertów w toczącym się w Przewodowie śledztwie, musi odbywać się z zachowaniem międzynarodowego prawa.
Muszą być zachowane przepisy, toczy się śledztwo. Eksperci ukraińscy będą mieli możliwość oględzin, trzeba zachować procedury dotyczące śledztwa, to niezwykle ważne
— zaznaczył szef MON.
Pytany, ile rakiet spadło na terytorium Polski, odpowiedział, że „to też zostanie wyjaśnione przez śledczych”.
Wicepremier Błaszczak odpowiada na publikację Onetu
W czwartek wieczorem portal Onet, powołując się na doniesienia „Gazety Wyborczej” opublikował tekst opisujący incydent w Przewodowie (woj. lubelskie) opodal polsko-ukraińskiej granicy, gdzie we wtorek spadł pocisk zabijając dwie osoby. Wedle portalu, zaraz po upadku rakiety wojsko i władze miały wiedzieć, że był to przeciwlotniczy pocisk wystrzelony przez wojska ukraińskie, ale „zapadła konsternacja, jak to komunikować”.
Szef MON odpowiedział przecząco na pytanie Programu Pierwszego Polskiego Radia, czy jako przewodniczący Komitetu Rady Ministrów ds. Bezpieczeństwa Narodowego i spraw Obronnych, od początku wiedział co się stało oraz czy otrzymał informacje ze strony wojska o tym, że to jest ukraińska rakieta sił obrony przeciwlotniczej.
Nie. Nie wiedzieliśmy. Właśnie zebraliśmy się po to, żeby ustalić informację, żeby skonsultować sytuację. Mieliśmy rzeczywiście świadomość tego, że sytuacja jest trudna, dlatego, że zginęły dwie osoby, a więc chodziło o to, żeby zabierać głos, przedstawiając informacje zweryfikowane
— powiedział.’
Jak dodał, „mieliśmy świadomość tego, że Rosja posługuje się dezinformacją. Myślę, że wszyscy, którzy obserwują sytuację, mają tego świadomość”.
Nie chcieliśmy wykonać żadnego fałszywego ruchu, stąd też czas, który został poświęcony, żeby sprawę wyjaśnić
— wyjaśniał.
Wskazał też na „bardzo ważne konsultacje z sojusznikami”.
Błaszczak za „oczywiste” uznał to, że „gdyby nie zmasowany atak rosyjski 15 listopada, niepotrzebne byłoby używanie obrony przeciwlotniczej przez stronę ukraińską”. Natomiast - jak ocenił - „jeżeli wokół tego tworzą ci, którzy chcą zaatakować polskie władze, takie właśnie fakty, to źle robią”.
Dlatego, że w sytuacji, w której wojna jest przy naszych granicach należy zachować przede wszystkim wstrzemięźliwość i jedność
— zaznaczył.
„Otrzymaliśmy odpowiednie wsparcie ze strony amerykańskiej”
Wicepremier był też pytany, kiedy w związku z tą sprawą rozmawiał z amerykańskim sekretarzem obrony Lloydem Austinem i jak wyglądała ta rozmowa.
Rozmawialiśmy we wtorek przed północą. Ta rozmowa została przeprowadzona po rozmowie prezydentów Andrzeja Dudy i Joe Bidena. Rozmawialiśmy na temat wsparcia sojuszniczego, (…) a więc konsultowaliśmy sytuacje, rozmawialiśmy na temat zagrożeń. (…) Otrzymaliśmy odpowiednie wsparcie ze strony amerykańskiej
— podkreślił.
Błaszczak przypomniał, że następnego dnia, w środę, odbyło się posiedzenie Rady Północnoatlantyckiej, czyli posiedzenie na poziomie ambasadorów państw NATO. Obrady te były konsultacjami w ramach NATO, dotyczącymi oceny sytuacji, jaka miała miejsce we wtorek.
Wicepremier został też zapytany o misję ochrony integralności suwerennej przestrzeni powietrznej państw członkowskich Sojuszu Północnoatlantyckiego NATO Air Policing, a także o to, czy Lloyd Austin „od razu” przekazał mu, jakimi informacjami dysponują Amerykanie o tym zdarzeniu.
Rozmawialiśmy na ten temat. Zresztą ta rozmowa była poprzedzona rozmową prezydentów (Polski i USA). Ale także mieliśmy informacje ze strony Wojska Polskiego. Bo chcę podkreślić, że również Wojsko Polskie, a może przede wszystkim Wojsko Polskie jest odpowiedzialne za bezpieczeństwo. Mamy wsparcie sojusznicze, te misje są prowadzone w formacie NATO-wskim. Jest ta misja koordynowana przez dowództwo operacyjne rodzajów sił zbrojnych, a więc polskie dowództwo
— powiedział.
Radiowa Jedynka przytoczyła inny fragment publikacji Onetu, w którym można przeczytać, iż „rosyjska rakieta została wystrzelona, ukraińska jednostka stacjonująca w okolicy Lwowa, aby ja zneutralizować odpaliła dwa lub trzy pociski z zestawu rakiet S-300. (…) Mimo udanej obrony, ukraiński pocisk strącił rosyjską rakietę, w drugim z nich nie włączył się samolikwidator po minięciu celu”.
„Czekamy na wyniki śledztwa”
Błaszczak pytany, czy coś z tych informacji jest bliskie prawdy, odparł: „Myślę, że takie spekulacje teraz są niezasadne”.
Toczy się śledztwo przy udziale ekspertów z państw sojuszniczych, głównie Stanów Zjednoczonych. Więc czekamy na wyniki śledztwa
— podkreślił.
Minister obrony przyznał, że są różne teorie na temat przebiegu zdarzeń, jednak - jak ocenił - „nie ulega natomiast wątpliwości, że to, co się wydarzyło, to było sprowokowane przez Rosję”.
Także odpowiedzialność za tą tragedię, bo niewątpliwie mamy do czynienia z tragedią, zginęło dwóch ludzi, ponosi Rosja
— oświadczył.
mm/jedynka.polskieradio.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/622594-szef-monjest-zgoda-by-ukraincy-uczestniczyli-w-procedurach