Jan Vincent Rostowski, były minister finansów za czasów rządów PO-PSL, na antenie Polsat News między innymi podzielił się swoim pomysłem na obniżenie inflacji. Co ciekawe, jednocześnie bronił propozycji PO, by podnieść płace pracowników budżetówki aż o 20 procent.

CZYTAJ TAKŻE:

— Z czego PO sfinansuje swoją obietnicę? Absurdalne słowa Leszczyny: Ten wydatek może być pokryty przez tzw. podatek inflacyjny

— Ważna rocznica! Sześć lat temu Rostowski ogłosił, że na 500 Plus „piniendzy po prostu nie ma i nie będzie”!

Według Rostowskiego sposobem na zwalczenie wysokiej inflacji w Polsce jest… przywrócenie rzekomo łamanej praworządności w Polsce.

Jest jedna prosta rzecz, którą trzeba zrobić natychmiast. Trzeba przywrócić praworządność w Polsce. Jeżeli PiS przestanie niszczyć praworządność w kraju, to natychmiast będziemy mieli dostęp do 770 mld złotych z Krajowego Planu Odbudowy i budżetu unijnego

— stwierdził Rostowski. Nie wziął pod uwagę, że Bruksela nie ma podstaw do blokowania wypłaty pieniędzy Polsce, a poza tym nie może wymuszać zmian w polskim systemie sądowniczym.

Rostowski za podwyżkami dla budżetówki mimo wysokiej inflacji

Co ciekawe, Jan Vincent Rostowski, który za rządów PO-PSL zasłynął wypowiedzią o tym, że „piniendzy po prostu nie ma i nie będzie”, teraz popiera pomysł PO dotyczący ogromnych podwyżek dla pracowników budżetówki.

W sytuacji kiedy płace są zamrożone od dłuższego czasu i ta grupa znajduje się w sytuacji, gdzie jest najbardziej uderzoną grupą społeczną na skutek inflacji, w sytuacji, kiedy mamy kolejne poważne kryzysy, które zaskakują kraj, to jest to moment, gdy państwo musi być nie tylko silne i sprawne, ale przygotowane na różne ewentualności

— mówił. Odrzucił zarzuty, że podwyżki przekraczające nawet wskaźnik inflacji doprowadzą do jeszcze większego wzrostu cen.

To jednorazowa podwyżka. Liczymy na to, że inflacja nie będzie rosła w nieskończoność. Ta podwyżka zabezpieczy byt tych ludzi, od których możemy wymagać daleko idących działań

— próbował tłumaczyć Rostowski.

To ciekawe, że Jan Vincent Rostowski, który w przeszłości twierdził, iż nie ma pieniędzy na obietnice PiS-u, teraz nie ma problemu z tym, aby popierać ogromne podwyżki dla pracowników budżetówki. Jak widać, punkt widzenia zależy od miejsca siedzenia.

tkwl/polsatnews.pl