Cóż za wspaniały szef Najwyższej Izby Kontroli. Dr Marian Banaś. Prawa ręka opozycji. Karząca ręka. W majestacie podniosłych hejnałów o czystości i nieskazitelnej uczciwości, kieruje inspekcjami. Bada, czy instytucje państwa i zatrudnieni w nich ludzie nie naruszają, bądź nie nadużywają. Nie naruszają przepisów i nie przekraczają uprawnień.

Ku nieutulonemu żalowi opozycji, w praktyce jednak ręka jest jedynie atrapą karzącej ręki. NIK sam nie ma siły wykonawczej. Nie może wymierzać kar, nawet dyscyplinarnych, nie mówiąc o surowszych – grzywnach czy więzieniu. Ma prawo, co najwyżej kierować do prokuratury wnioski o ukaranie za złamanie przepisów urzędniczych bądź ich nadużycie.

Mimo tego ograniczenia kompetencji, posunięcia NIK i jej szefa wobec obecnej władzy, ze względu na ich użytek polityczny w pełni satysfakcjonują opozycję. Zawierają w sobie zwykle duży ładunek surowości ocen. Doszukują się nawet naruszeń prawa i śmiało bez taryfy ulgowej przedkładają swoje oceny w formie wniosków o przykładne ukaranie.

Dr Marian Banaś, bez żadnych sentymentów w maju 2021 roku wystosował do prokuratury zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez premiera Mateusza Morawieckiego, szefa Kancelarii Premiera Michała Dworczyka, ministra aktywów Jacka Sasina i szefa MSW Mariusza Kamińskiego podczas przygotowywania tzw. kopertowych wyborów na prezydenta RP.

Poważna inspekcja Mariana Banasia

Dziś szef NIK zapowiedział kolejną poważną inspekcję, wynikającą z afery Pegasusa. Będzie chciał sprawdzić, czy służby specjalne działały zgodnie z prawem.

Najważniejsze, że wstępną wiedzę ma już przez rozpoczęciem inspekcji. Wie, że w Polsce dokonywana jest obecnie na masową skalę nielegalna inwigilacja. Inspekcja ma jedynie ustalić jej szczegóły. Szef NIK bowiem uprzedza: - Będę zadawał pytania dotyczące masowej i nielegalnej inwigilacji naszych obywateli.

Budujące jest to, że dr Marian Banaś potrafi uprzedzać intencje opozycji.