A nie żałuje pan swojego powrotu do Polski?
Nie, nie żałuję. To była trudna decyzja. Jak każdy z Polaków mieszkających za granicą nie raz borykałem się z myślami: wracać, nie wracać, co mnie tam czeka?
Kocham Polskę i zawsze to podkreślałem. Czuję się Polakiem. Moje losy tak się potoczyły, że to rodzice zdecydowali o wyjeździe. Byłem wtedy dzieckiem.
Powrót do Polski wiązał się z pewnymi trudnościami ale z natury jestem optymistą i lubię wyzwania. Nie wszystko w Polsce może się podobać ale proszę mi wierzyć – w USA także nie. To tylko kwestia odpowiedniego spojrzenia. Polska ma wiele do zaoferowania, także pod względem wartości i kultury. Poza tym jest to miejsce, w którym jest jeszcze dużo do zrobienia. Wystarczy podwinąć rękawy i wziąć się do roboty, a szybko można zobaczyć rezultaty swojej pracy. To co w Polsce kocham, to że człowiek czuje się że żyje bo jest częścią dokonujących się zmian. Fascynuje mnie to, ze możemy zrobić coś pozytywnego dla wspólnego dobra, pomimo faktu, że świadomość na ten temat pozostaje nikła.
Kwestionowano również pana obywatelstwo.
Obywatelem polskim jestem z urodzenia, a obywatelstwo amerykańskie nabyłem w procesie naturalizacji. Przyznam, że zaskoczyło mnie to, jak duże zainteresowanie wzbudziło moje pochodzenie. Przecież nie jestem pierwszym ani jedynym ministrem, który w polskim rządzie utrzymywał podwójne obywatelstwo. Zaniepokojenie moim drugim obywatelstwem dziwi tym bardziej, że przecież Stany Zjednoczone są naszym największym sojusznikiem. Silne gospodarki, takie jak Singapur czy Korea, budowały swoja potęgę w oparciu o plan wykorzystania kompetencji zdobytych przez obywateli właśnie za granicą. Dotknęły mnie słowa podważające moją polskość bądź insynuujące mi, że polska racja stanu nie jest dla mnie najważniejsza. Nie ma różnicy pomiędzy Polakami, którzy musieli wyemigrować, a tymi którzy żyją w kraju, szkoda że takie podziały usiłuje się tworzyć. Tylko w USA żyją miliony Polaków, byłem jednym z nich i wiem, że większość to patrioci, którzy interesują się sprawami w kraju i głosują w czasie wyborów. Podważanie przywiązania emigrantów do Polski jest niedorzeczne i niesprawiedliwe.
A sprawa nazwiska?
Zmieniłem nazwisko, co w Stanach Zjednoczonych nie jest niczym nadzwyczajnym. Na pewno powodem nie było ukrycie mojej polskości w USA – wręcz przeciwnie, zawsze podkreślałem swoje polskie pochodzenie. Nie było to także tajemnicą, bliscy to wiedzą, ci co pytali także, no i jest to wszędzie podane, w dowodzie, paszporcie, w dokumentach przyjmowania do MSZ.
Poza tym, wszystko co dla mnie najważniejsze wybrałem, aby wydarzyło się w Polsce. Tu brałem ślub, tu urodziła się moja córeczka, tu buduję na nowo swoje gniazdo rodzinne.
Jak się panu kojarzyła Polska?
Przed wyjazdem do USA mieszkaliśmy w Łodzi. Pamiętam jak regularnie z Tatą jeździliśmy do jego brata w Warszawie, Ryszarda Grygielko, który był księdzem i moim ojcem chrzestnym. Mój wuj zainicjował i doprowadził do powstania kilku kościołów – ostatni św. Zygmunta na dawnym Żoliborzu, a także św. Jadwigi na Żeraniu. Bardzo dobrze zapadły mi w pamięci wspomnienia z tamtego okresu. W towarzystwie wujka spotykałem tak znaczące dla Polski postacie jak Kardynał Wyszyński czy bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Miało to na mnie ogromny wpływ, szczególnie w czasie, gdy formowały się moje poglądy na życie.
Czy ma pan żal do polskiego rządu?
Nie mam żalu do rządu. Mam żal do ludzi. Mam żal do mediów, które rozsiewają kłamstwa i pomówienia. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja, znak, że każdy obywatel może znaleźć się w podobnej sytuacji. Z drugiej strony, otrzymuję też dużo wyrazów otuchy, przyjaźni, wsparcia i – co najważniejsze – wiary we mnie.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
A nie żałuje pan swojego powrotu do Polski?
Nie, nie żałuję. To była trudna decyzja. Jak każdy z Polaków mieszkających za granicą nie raz borykałem się z myślami: wracać, nie wracać, co mnie tam czeka?
Kocham Polskę i zawsze to podkreślałem. Czuję się Polakiem. Moje losy tak się potoczyły, że to rodzice zdecydowali o wyjeździe. Byłem wtedy dzieckiem.
Powrót do Polski wiązał się z pewnymi trudnościami ale z natury jestem optymistą i lubię wyzwania. Nie wszystko w Polsce może się podobać ale proszę mi wierzyć – w USA także nie. To tylko kwestia odpowiedniego spojrzenia. Polska ma wiele do zaoferowania, także pod względem wartości i kultury. Poza tym jest to miejsce, w którym jest jeszcze dużo do zrobienia. Wystarczy podwinąć rękawy i wziąć się do roboty, a szybko można zobaczyć rezultaty swojej pracy. To co w Polsce kocham, to że człowiek czuje się że żyje bo jest częścią dokonujących się zmian. Fascynuje mnie to, ze możemy zrobić coś pozytywnego dla wspólnego dobra, pomimo faktu, że świadomość na ten temat pozostaje nikła.
Kwestionowano również pana obywatelstwo.
Obywatelem polskim jestem z urodzenia, a obywatelstwo amerykańskie nabyłem w procesie naturalizacji. Przyznam, że zaskoczyło mnie to, jak duże zainteresowanie wzbudziło moje pochodzenie. Przecież nie jestem pierwszym ani jedynym ministrem, który w polskim rządzie utrzymywał podwójne obywatelstwo. Zaniepokojenie moim drugim obywatelstwem dziwi tym bardziej, że przecież Stany Zjednoczone są naszym największym sojusznikiem. Silne gospodarki, takie jak Singapur czy Korea, budowały swoja potęgę w oparciu o plan wykorzystania kompetencji zdobytych przez obywateli właśnie za granicą. Dotknęły mnie słowa podważające moją polskość bądź insynuujące mi, że polska racja stanu nie jest dla mnie najważniejsza. Nie ma różnicy pomiędzy Polakami, którzy musieli wyemigrować, a tymi którzy żyją w kraju, szkoda że takie podziały usiłuje się tworzyć. Tylko w USA żyją miliony Polaków, byłem jednym z nich i wiem, że większość to patrioci, którzy interesują się sprawami w kraju i głosują w czasie wyborów. Podważanie przywiązania emigrantów do Polski jest niedorzeczne i niesprawiedliwe.
A sprawa nazwiska?
Zmieniłem nazwisko, co w Stanach Zjednoczonych nie jest niczym nadzwyczajnym. Na pewno powodem nie było ukrycie mojej polskości w USA – wręcz przeciwnie, zawsze podkreślałem swoje polskie pochodzenie. Nie było to także tajemnicą, bliscy to wiedzą, ci co pytali także, no i jest to wszędzie podane, w dowodzie, paszporcie, w dokumentach przyjmowania do MSZ.
Poza tym, wszystko co dla mnie najważniejsze wybrałem, aby wydarzyło się w Polsce. Tu brałem ślub, tu urodziła się moja córeczka, tu buduję na nowo swoje gniazdo rodzinne.
Jak się panu kojarzyła Polska?
Przed wyjazdem do USA mieszkaliśmy w Łodzi. Pamiętam jak regularnie z Tatą jeździliśmy do jego brata w Warszawie, Ryszarda Grygielko, który był księdzem i moim ojcem chrzestnym. Mój wuj zainicjował i doprowadził do powstania kilku kościołów – ostatni św. Zygmunta na dawnym Żoliborzu, a także św. Jadwigi na Żeraniu. Bardzo dobrze zapadły mi w pamięci wspomnienia z tamtego okresu. W towarzystwie wujka spotykałem tak znaczące dla Polski postacie jak Kardynał Wyszyński czy bł. ks. Jerzy Popiełuszko. Miało to na mnie ogromny wpływ, szczególnie w czasie, gdy formowały się moje poglądy na życie.
Czy ma pan żal do polskiego rządu?
Nie mam żalu do rządu. Mam żal do ludzi. Mam żal do mediów, które rozsiewają kłamstwa i pomówienia. To jest bardzo niebezpieczna sytuacja, znak, że każdy obywatel może znaleźć się w podobnej sytuacji. Z drugiej strony, otrzymuję też dużo wyrazów otuchy, przyjaźni, wsparcia i – co najważniejsze – wiary we mnie.
Rozmawiał Wojciech Biedroń
Strona 4 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/318369-tylko-u-nas-robert-grey-przerywa-milczenie-nie-mam-zalu-do-rzadu-mam-zal-do-mediow-ktore-rozsiewaja-klamstwa-to-zly-znak-dla-emigracji-nasz-wywiad?strona=4
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.