Dawniejsza polityka zagraniczna była polityką zaniechań i socjotechnicznych fajerwerków ministra Radosława Sikorskiego. Jakie były jednak korzyści z jego „hołdu berlińskiego” w listopadzie 2011 r.? Do jakiego stopnia przejęcie olbrzymiej części mediów w Polsce przez koncerny niemieckie wpływało i wpływa na naszą opinię publiczną? Czemu służyła umowa o współpracy między służbami polskimi a rosyjską FSB? Dlaczego dyplomacja polska odmówiła propozycji Aleksandra Łukaszenki, by włączyć się w „format miński” debat na temat konfliktu na Ukrainie? Dlaczego MSZ i prezydent Komorowski aż do wiosny 2014 r. utrzymywali, że z Rosją należy prowadzić konstruktywny dialog, choć po zajęciu Krymu było oczywiste, że nadzieje na „reset” w stosunkach polsko-rosyjskich zawiodły kompletnie? Ekipa PO-PSL nigdy nie przyznała się do „błędu krymskiego”. Polityka zagraniczna nowego obozu władzy, której myślą przewodnią była i jest idea upodmiotowienia Polski, w tym także zwiększonej jej aktywności w Europie Środkowej i Wschodniej (koncepcja Międzymorza) oraz w NATO, napotykała i napotyka na spore trudności. Wynik wyborów z 2015 r. przyjęto w niektórych krajach z wyraźnym chłodem, a ponadto fanatyczne oskarżenia mediów opozycyjnych w Polsce, głównie znajdujących się w rękach koncernów niemieckich (np. cała prasa regionalna, „Fakt”, RMF, „Newsweek Polska”), lub cytowanych niemal jak nieomylna wyrocznia („Gazeta Wyborcza”), stanowiły pożywkę dla niechętnych Polsce mediów na Zachodzie, nie mówiąc już o Rosji. Co więcej, nowy rząd chciał, dbając o bezpieczeństwo Polski, uniknąć przyjmowania imigrantów z krajów muzułmańskich, absurdalnie lekkomyślnie zapraszanych do Europy przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel oraz politycznie poprawne kierownictwo Unii Europejskiej. Po zajściach w Kolonii i innych miastach niemieckich, gdzie imigranci ostro napastowali kobiety bez reakcji miejscowych władz i przy kilkudniowej blokadzie informacyjnej, celnym komentarzem do tej sytuacji był transparent wywieszony przez polskich kibiców podczas meczu polsko-niemieckiego w piłce ręcznej: „Brońcie swoich kobiet, a nie naszej demokracji”. W Polsce krytykom poczynań nowych władz polskich brakowało umiaru, a zachodnim – wiedzy. W tej sytuacji aktywność międzynarodowa rządu Beaty Szydło, a przede wszystkim prezydenta Andrzeja Dudy i jego ministra Krzysztofa Szczerskiego musi budzić podziw. W ciągu pierwszych miesięcy urzędowania prezydent Duda odwiedził Estonię, Wielką Brytanię, wziął udział w szczycie państw grupy Arrialos w Niemczech i wystąpił na sesji ONZ w Nowym Jorku, gdzie jego przemówienie zostało bardzo dobrze przyjęte, a na oficjalnej kolacji siedział obok prezydenta USA Baracka Obamy. Wkrótce po tym, jak w ostatnim miesiącu urzędowania, we wrześniu 2015 r., rząd Ewy Kopacz złamał solidarność Grupy Wyszehradzkiej godząc się na przyjęcie 7 tysięcy imigrantów, prezydent Duda pojechał na Węgry odbudować zaufanie w Grupie V4, a potem odwiedził też Francję, Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa, na której skrytykował projekt gazociągu Nord Stream 2, a także „zaliczył” mini szczyt NATO w Rumunii, Watykan, Chiny, USA, Ukrainę, Kanadę i Włochy. Premier Szydło odbyła w lutym 2016 r. trudną wizytę w Niemczech, nie ustępując w czasie rozmów z kanclerz Merkel w sprawie polskiego stanowiska wobec imigrantów. Było to tym ważniejsze, że Niemcy wiedli prym w atakach na nowy rząd Polski. Najostrzejsze były słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza (niemieckiego polityka lewicowego) i niemieckiego komisarza Güntera Oettingera. Podczas debaty w Parlamencie Europejskim w styczniu 2016 r. szefowa polskiego rządu w łagodnej, ale zdecydowanej formie sprowadziła zarzuty Komisji Europejskiej, a także wspieranych przez europosłów PO krytyków Polski, do wymiaru absurdu, a jej wystąpienie zrobiło wrażenie nawet na owych krytykach. Premier Szydło zacieśniła też współpracę z Węgrami, których premier Victor Orbán zapowiedział, że nie poprze żadnych kroków Unii Europejskiej przeciw Polsce. Szef dyplomacji Witold Waszczykowski i minister obrony Antoni Macierewicz także odwiedzili Niemcy, a nieprzychylne nowym władzom polskim pisma zauważyły, że byli to goście trudni, ale ważni. Minister Waszczykowski rozesłał też do czołowych gazet zachodnich artykuł tłumaczący polski stosunek do problemów Unii Europejskiej, podkreślając, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona, a fala krytyki, jaka spadła na nowy rząd w Polsce, jest bezpodstawna i nie służy jedności europejskiej. W rezultacie plan rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski, o którą usilnie zabiegali europosłowie PO, został odłożony ad acta. Mimo złych stosunków z Rosją, nowa koalicja nie przerwała prób dialogu z tym partnerem, czego dowodem były rozmowy wiceministra spraw zagranicznych Marka Ziółkowskiego w Moskwie w styczniu 2016 r. Nie dały one wiele, lecz wykazały dobrą wolę strony polskiej wobec całkowitej nieustępliwości strony rosyjskiej. Zupełnie wyjątkowy charakter miała sprawa Centrum Eksperckiego Wywiadu NATO. Ponieważ w grudniu 2015 r. kierownictwo CEK odmówiło podporządkowaniu się nowemu kierownictwu Ministerstwa Obrony, Kwatera Główna Sojuszu zaprzeczyła, by CEK był placówką akredytowaną przy NATO, a w jej siedzibie znaleziono dokumenty o klauzulach tajności, do których CEK nie powinno mieć dostępu, jak również godło rosyjskiej FSB (!). Placówkę błyskawicznie opanowano. Minister Antoni Macierewicz zaatakował NATO – w tym duchu wypowiedział się poprzedni szef resortu obrony Tomasz Siemoniak, tymczasem Macierewicz przywrócił tylko porządek w służbach podległych państwu. Sprawa ta świadczy o kuriozalnym odwracaniu znaczeń przez część mediów i „dawniej” rządzących. Powtarzane jak mantra oskarżenia opozycji o rzekomym zamiarze nowej władzy wyjścia z Unii Europejskiej są całkowicie bezpodstawne. Przeciwnie, kryzys Unii jest raczej zmartwieniem rządu, a prezes PiS Jarosław Kaczyński jednoznacznie stwierdził, że pozostanie w Unii jest zgodne z polskim interesem. Tak czy inaczej, minister Waszczykowski miał rację, mówiąc w Sejmie, iż „polska polityka zagraniczna odzyskuje podmiotowość”. Dodatkowym komentarzem do tej konstatacji mogą być fale listów, jakie polscy obywatele wysyłali do wysokich przedstawicieli Unii Europejskiej, krytykując ich bezpodstawne oskarżenia wobec Polski. Nowa polityka zagraniczna zmierza też zdecydowanie do upodmiotowienia politycznego i ekonomicznego milionów Polaków mieszkających poza granicami kraju.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Dawniejsza polityka zagraniczna była polityką zaniechań i socjotechnicznych fajerwerków ministra Radosława Sikorskiego. Jakie były jednak korzyści z jego „hołdu berlińskiego” w listopadzie 2011 r.? Do jakiego stopnia przejęcie olbrzymiej części mediów w Polsce przez koncerny niemieckie wpływało i wpływa na naszą opinię publiczną? Czemu służyła umowa o współpracy między służbami polskimi a rosyjską FSB? Dlaczego dyplomacja polska odmówiła propozycji Aleksandra Łukaszenki, by włączyć się w „format miński” debat na temat konfliktu na Ukrainie? Dlaczego MSZ i prezydent Komorowski aż do wiosny 2014 r. utrzymywali, że z Rosją należy prowadzić konstruktywny dialog, choć po zajęciu Krymu było oczywiste, że nadzieje na „reset” w stosunkach polsko-rosyjskich zawiodły kompletnie? Ekipa PO-PSL nigdy nie przyznała się do „błędu krymskiego”. Polityka zagraniczna nowego obozu władzy, której myślą przewodnią była i jest idea upodmiotowienia Polski, w tym także zwiększonej jej aktywności w Europie Środkowej i Wschodniej (koncepcja Międzymorza) oraz w NATO, napotykała i napotyka na spore trudności. Wynik wyborów z 2015 r. przyjęto w niektórych krajach z wyraźnym chłodem, a ponadto fanatyczne oskarżenia mediów opozycyjnych w Polsce, głównie znajdujących się w rękach koncernów niemieckich (np. cała prasa regionalna, „Fakt”, RMF, „Newsweek Polska”), lub cytowanych niemal jak nieomylna wyrocznia („Gazeta Wyborcza”), stanowiły pożywkę dla niechętnych Polsce mediów na Zachodzie, nie mówiąc już o Rosji. Co więcej, nowy rząd chciał, dbając o bezpieczeństwo Polski, uniknąć przyjmowania imigrantów z krajów muzułmańskich, absurdalnie lekkomyślnie zapraszanych do Europy przez kanclerz Niemiec Angelę Merkel oraz politycznie poprawne kierownictwo Unii Europejskiej. Po zajściach w Kolonii i innych miastach niemieckich, gdzie imigranci ostro napastowali kobiety bez reakcji miejscowych władz i przy kilkudniowej blokadzie informacyjnej, celnym komentarzem do tej sytuacji był transparent wywieszony przez polskich kibiców podczas meczu polsko-niemieckiego w piłce ręcznej: „Brońcie swoich kobiet, a nie naszej demokracji”. W Polsce krytykom poczynań nowych władz polskich brakowało umiaru, a zachodnim – wiedzy. W tej sytuacji aktywność międzynarodowa rządu Beaty Szydło, a przede wszystkim prezydenta Andrzeja Dudy i jego ministra Krzysztofa Szczerskiego musi budzić podziw. W ciągu pierwszych miesięcy urzędowania prezydent Duda odwiedził Estonię, Wielką Brytanię, wziął udział w szczycie państw grupy Arrialos w Niemczech i wystąpił na sesji ONZ w Nowym Jorku, gdzie jego przemówienie zostało bardzo dobrze przyjęte, a na oficjalnej kolacji siedział obok prezydenta USA Baracka Obamy. Wkrótce po tym, jak w ostatnim miesiącu urzędowania, we wrześniu 2015 r., rząd Ewy Kopacz złamał solidarność Grupy Wyszehradzkiej godząc się na przyjęcie 7 tysięcy imigrantów, prezydent Duda pojechał na Węgry odbudować zaufanie w Grupie V4, a potem odwiedził też Francję, Monachijską Konferencję Bezpieczeństwa, na której skrytykował projekt gazociągu Nord Stream 2, a także „zaliczył” mini szczyt NATO w Rumunii, Watykan, Chiny, USA, Ukrainę, Kanadę i Włochy. Premier Szydło odbyła w lutym 2016 r. trudną wizytę w Niemczech, nie ustępując w czasie rozmów z kanclerz Merkel w sprawie polskiego stanowiska wobec imigrantów. Było to tym ważniejsze, że Niemcy wiedli prym w atakach na nowy rząd Polski. Najostrzejsze były słowa przewodniczącego Parlamentu Europejskiego Martina Schulza (niemieckiego polityka lewicowego) i niemieckiego komisarza Güntera Oettingera. Podczas debaty w Parlamencie Europejskim w styczniu 2016 r. szefowa polskiego rządu w łagodnej, ale zdecydowanej formie sprowadziła zarzuty Komisji Europejskiej, a także wspieranych przez europosłów PO krytyków Polski, do wymiaru absurdu, a jej wystąpienie zrobiło wrażenie nawet na owych krytykach. Premier Szydło zacieśniła też współpracę z Węgrami, których premier Victor Orbán zapowiedział, że nie poprze żadnych kroków Unii Europejskiej przeciw Polsce. Szef dyplomacji Witold Waszczykowski i minister obrony Antoni Macierewicz także odwiedzili Niemcy, a nieprzychylne nowym władzom polskim pisma zauważyły, że byli to goście trudni, ale ważni. Minister Waszczykowski rozesłał też do czołowych gazet zachodnich artykuł tłumaczący polski stosunek do problemów Unii Europejskiej, podkreślając, że demokracja w Polsce nie jest zagrożona, a fala krytyki, jaka spadła na nowy rząd w Polsce, jest bezpodstawna i nie służy jedności europejskiej. W rezultacie plan rezolucji Parlamentu Europejskiego w sprawie Polski, o którą usilnie zabiegali europosłowie PO, został odłożony ad acta. Mimo złych stosunków z Rosją, nowa koalicja nie przerwała prób dialogu z tym partnerem, czego dowodem były rozmowy wiceministra spraw zagranicznych Marka Ziółkowskiego w Moskwie w styczniu 2016 r. Nie dały one wiele, lecz wykazały dobrą wolę strony polskiej wobec całkowitej nieustępliwości strony rosyjskiej. Zupełnie wyjątkowy charakter miała sprawa Centrum Eksperckiego Wywiadu NATO. Ponieważ w grudniu 2015 r. kierownictwo CEK odmówiło podporządkowaniu się nowemu kierownictwu Ministerstwa Obrony, Kwatera Główna Sojuszu zaprzeczyła, by CEK był placówką akredytowaną przy NATO, a w jej siedzibie znaleziono dokumenty o klauzulach tajności, do których CEK nie powinno mieć dostępu, jak również godło rosyjskiej FSB (!). Placówkę błyskawicznie opanowano. Minister Antoni Macierewicz zaatakował NATO – w tym duchu wypowiedział się poprzedni szef resortu obrony Tomasz Siemoniak, tymczasem Macierewicz przywrócił tylko porządek w służbach podległych państwu. Sprawa ta świadczy o kuriozalnym odwracaniu znaczeń przez część mediów i „dawniej” rządzących. Powtarzane jak mantra oskarżenia opozycji o rzekomym zamiarze nowej władzy wyjścia z Unii Europejskiej są całkowicie bezpodstawne. Przeciwnie, kryzys Unii jest raczej zmartwieniem rządu, a prezes PiS Jarosław Kaczyński jednoznacznie stwierdził, że pozostanie w Unii jest zgodne z polskim interesem. Tak czy inaczej, minister Waszczykowski miał rację, mówiąc w Sejmie, iż „polska polityka zagraniczna odzyskuje podmiotowość”. Dodatkowym komentarzem do tej konstatacji mogą być fale listów, jakie polscy obywatele wysyłali do wysokich przedstawicieli Unii Europejskiej, krytykując ich bezpodstawne oskarżenia wobec Polski. Nowa polityka zagraniczna zmierza też zdecydowanie do upodmiotowienia politycznego i ekonomicznego milionów Polaków mieszkających poza granicami kraju.
Dalszy ciąg na następnej stronie
Strona 3 z 5
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/313979-prof-roszkowski-wczesniej-relacje-polski-ze-swiatem-zewnetrznym-byly-oparte-na-kompleksie-nizszosci-i-braku-nadziei?strona=3