Gdyby ktoś z moich rówieśników chciał się odmłodzić o circa 25 lat, lub też gdyby ktoś młody pragnął odetchnąć duchem czasów, kiedy dopiero się rodził albo raczkował, to serdecznie zachęcam do lektury reportażu Mariusza Szczygła w „Dużym Formacie” Wyborczej.
Myślę zresztą, że i wielu pozostających dotąd w służbie Agory weteranów tych heroicznych czasów wojny pod hasłem „Europa-Tolerancja-Profesor” (z kolegami wyobrażaliśmy sobie wtedy, że redakcja „Wyborczej” mogłaby dodać do tytułu swojej gazety taki nadtytuł, na wzór „Wolność-Równość-Braterstwo” albo „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”; Profesor to rzecz jasna ówczesny bożek tego obozu, czyli Geremek) poczuła się wzruszona, czytając ten tekst. Tekst, jako się rzekło, piękny w swej klasyczności rodem z tychże łam początków lat 90.
Czegoś takiego nawet w „Wyborczej” nie widziałem - nie żeby tam po prostu: od lat. Od bardzo, bardzo wielu lat. A tu Szczygieł raptem funduje czytelnikom podróż do przeszłości, oldskul, przeżycie typu vintage.
To leci miej więcej tak: jest sobie oto były ubek. Dobry ubek, dodajmy od razu. Nikogo nigdy nie skrzywdził. Co to to nie. A w ogóle to do SB poszedł nie żeby tam chciał zło czynić. Po prostu liczył, że dadzą mu mieszkanie. (Najrozkoszniejsze, że w narracji Szczygła ta motywacja sama w sobie jest oczyszczająca, świadczy o uczciwości i czystości człowieka… Fakt, że motywacja materialna była po 1956 roku, gdy autentyzm ideologii osłabł, podstawowym czy przynajmniej częstym czynnikiem skłaniającym przyszłych funkcjonariuszy do wstąpienia do komunistycznych służb, i jakoś powszechnie nie powstrzymywała ulegających jej przed rozmaitymi niegodziwościami, pozostaje poza polem obserwacji naszego Szalejącego Reportera).
Ba! Ale bohater artykułu na gwałt potrzebował mieszkania, bo miał złą teściową! Czy to nie tłumaczy wszystkiego? Czy to nie zamknie ust tym nielicznym, którzy nie kochają ludzi, i gotowi są w Szczygłowego ubeka rzucić kamieniem potępienia? To nie ludzie. To wilki.
Tym bardziej, że inna motywacja bohatera była otóż taka – nie znosi on mundurów. Mieszkanie mógłby dostać również idąc na zawodowego do wojska albo do milicji. Ale musiałby wtedy włożyć mundur. A tego by jego delikatna dusza nie zniosła. Czy to nie piękne? Czy to nie wzruszające? Czy dziesiątki, więcej – setki tysięcy wrażliwych, pacyfistycznych inteligentów ku własnemu zaskoczeniu nie odkrywają z nim w tym momencie duchowego pokrewieństwa?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Gdyby ktoś z moich rówieśników chciał się odmłodzić o circa 25 lat, lub też gdyby ktoś młody pragnął odetchnąć duchem czasów, kiedy dopiero się rodził albo raczkował, to serdecznie zachęcam do lektury reportażu Mariusza Szczygła w „Dużym Formacie” Wyborczej.
Myślę zresztą, że i wielu pozostających dotąd w służbie Agory weteranów tych heroicznych czasów wojny pod hasłem „Europa-Tolerancja-Profesor” (z kolegami wyobrażaliśmy sobie wtedy, że redakcja „Wyborczej” mogłaby dodać do tytułu swojej gazety taki nadtytuł, na wzór „Wolność-Równość-Braterstwo” albo „Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!”; Profesor to rzecz jasna ówczesny bożek tego obozu, czyli Geremek) poczuła się wzruszona, czytając ten tekst. Tekst, jako się rzekło, piękny w swej klasyczności rodem z tychże łam początków lat 90.
Czegoś takiego nawet w „Wyborczej” nie widziałem - nie żeby tam po prostu: od lat. Od bardzo, bardzo wielu lat. A tu Szczygieł raptem funduje czytelnikom podróż do przeszłości, oldskul, przeżycie typu vintage.
To leci miej więcej tak: jest sobie oto były ubek. Dobry ubek, dodajmy od razu. Nikogo nigdy nie skrzywdził. Co to to nie. A w ogóle to do SB poszedł nie żeby tam chciał zło czynić. Po prostu liczył, że dadzą mu mieszkanie. (Najrozkoszniejsze, że w narracji Szczygła ta motywacja sama w sobie jest oczyszczająca, świadczy o uczciwości i czystości człowieka… Fakt, że motywacja materialna była po 1956 roku, gdy autentyzm ideologii osłabł, podstawowym czy przynajmniej częstym czynnikiem skłaniającym przyszłych funkcjonariuszy do wstąpienia do komunistycznych służb, i jakoś powszechnie nie powstrzymywała ulegających jej przed rozmaitymi niegodziwościami, pozostaje poza polem obserwacji naszego Szalejącego Reportera).
Ba! Ale bohater artykułu na gwałt potrzebował mieszkania, bo miał złą teściową! Czy to nie tłumaczy wszystkiego? Czy to nie zamknie ust tym nielicznym, którzy nie kochają ludzi, i gotowi są w Szczygłowego ubeka rzucić kamieniem potępienia? To nie ludzie. To wilki.
Tym bardziej, że inna motywacja bohatera była otóż taka – nie znosi on mundurów. Mieszkanie mógłby dostać również idąc na zawodowego do wojska albo do milicji. Ale musiałby wtedy włożyć mundur. A tego by jego delikatna dusza nie zniosła. Czy to nie piękne? Czy to nie wzruszające? Czy dziesiątki, więcej – setki tysięcy wrażliwych, pacyfistycznych inteligentów ku własnemu zaskoczeniu nie odkrywają z nim w tym momencie duchowego pokrewieństwa?
Czytaj dalej na następnej stronie ===>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/312282-dobry-ubek-w-kod-zie-czyli-z-mariuszem-szczyglem-w-czasie-podroz-romantyczna-jak-sie-od-przeszlosci-nie-uwolnimy-to-donikad-nie-dojdziemy?strona=1