Reprywatyzację można było przeprowadzić wykorzystując do tego mechanizm rynkowy i nie dyskryminując przy tym żadnych grup. Stosowano natomiast procedury urzędowo-sądowe, które doprowadziły do tego, że kilku spekulantów mogło bezkarnie żerować na rynku nieruchomości. To nie kwestia procedur lecz tolerowania określonego procederu nadużywania prawa
—powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Czesław Bielecki, kandydat PiS w wyborach na prezydenta Warszawy w 2010 roku, architekt, działacz opozycji w czasach PRL.
wPolityce.pl: Afera reprywatyzacyjna trwa na całego. Wydaje się, że winnych należy szukać nie tylko pośród pracowników Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale także na przestrzeni przynajmniej ostatnich 26 lat…
Czesław Bielecki: Polska jest jedynym krajem postkomunistycznym, który jak dotąd nie przeprowadził reprywatyzacji. Należy podkreślić, że w społeczeństwie panowała względna zgoda co do kryteriów jakimi powinno się kierować przy tworzeniu ustawy reprywatyzacyjnej. Tyle, że żaden rząd nie zdobył się na odwagę zrealizowania kompromisu, który jest w tych sprawach potrzebny, aby do starych niesprawiedliwości nie dodawać nowych.
Prawo nie może krzywdzić osób, które nabyły coś w dobrej wierze. W przypadku kiedy jakieś nieruchomości zostały skomunalizowane i ktoś wykupił mieszkanie według ówcześnie obowiązującego prawa, to nie można w go żaden sposób pozbawić tej własności. Panowała zgoda, co do tego, że nie może dochodzić w toku reprywatyzacji do dyskryminacji jakiejkolwiek grupy z pobudek narodowościowych. Ponadto uważano, że budynki, które były w całości odtworzone z podatków wszystkich obywateli, nie powinny trafiać w ręce byłych właścicieli tak, jakby nie było wojny i dźwigania kraju z ruin wspólnym wysiłkiem obywateli. Wszyscy dziedziczymy także ciężar naszej historii: biedni też tracili, a mieli niewiele, i tego nie odzyskali. Są to trzy punkty, które w debacie publicznej nie były przez większość obywateli kwestionowane.
Dlaczego więc nie doszło do reprywatyzacji?
Do reprywatyzacji nie doszło, dlatego że już od pierwszego rządu niekomunistycznego Mazowieckiego i Balcerowicza nie było zrozumienia, jak ważny jest ład własnościowy dla państwa prawa. Nie rozumiano, że własność to nie tylko to, co wprost konsumujemy czy zbywamy dla chwilowej potrzeby. Majątek zobowiązuje i buduje kulturę materialną. Nie dostrzegano na początku transformacji ustrojowej, że to własność jest pierwotna względem rynku. Nie było zrozumienia, że bez uporządkowania i stworzenia ładu własnościowego kontynuuje się bezprawie i chaos z czasów komunistycznych. Na przykładzie Warszawy, a także innych miast doskonale widać, że gdy nie ma ładu własnościowego, trudno utrzymać ład przestrzenny.
Jako architekt, który w stosunku do władz w miastach musi występować o akceptację dla wielu rozwiązań projektowych widzę, że wciąż mamy do czynienia bałaganem mentalnym i prawnym w tej dziedzinie, który trwa już 26 lat.Trzeba zaznaczyć, że istnieje bezprawie reprywatyzacyjne i bezprawie prywatyzacyjne. Jest paradoksem, że chłopi mający pola z kapustą wzdłuż nowych al. Jerozolimskich stali się w ciągu ostatniego ćwierćwiecza milionerami, a ludzie, którzy reprezentują często długie tradycje pracy w czasach I i II Rzeczpospolitej nie mogą wrócić do własności rodzinnych, które budowali przez pokolenia. Ci pierwsi mieli swoje pola poza zasięgiem dekretu Bieruta, który wywłaszczał wszystkich mieszkańców Warszawy w jej ówczesnych granicach, a ci drudzy nie mogą od ćwierćwiecza dojść swoich praw, choćby w części.
Co jest tego przyczyną?
Władza lubiła przez te wszystkie lata mętną wodę i arbitralnie decydowała, co komu się należy i na jakich warunkach. Kompromis reprywatyzacji można było wprowadzić w życie na wiele sposobów, o ile politycy nie mieszaliby prywatnych czy partyjnych spraw i interesów z interesem publicznym. Brakowało odwagi i uczciwości, myślenia o dobrze wspólnym i szanowania zarówno własności indywidualnej jak i społecznej.
Przywołam tutaj przykład z Wrocławia. Miasto sprzedało pewien budynek znanej niemieckiej firmie. Okazało się, że wkrótce po tej transakcji o tę własność wystąpił z windykacją do gminy pewien Austriak posiadający księgę wieczystą i wpis hipoteczny uwiarygodniający, że jest to jego własność. Gdy zapłacono mu odszkodowanie, z Londynu odezwał się Żyd, który wykazał, że po dojściu Hitlera do władzy został zmuszony do odsprzedania Austriakowi swojego domu za jedną markę. To doskonały przykład, jak władze komunistyczne uwłaszczając się na cudzym dobrze spowodowały wręcz międzynarodowy chaos, a my w ramach postkomunistycznych regulacji nie umieliśmy go uporządkować.
Innym przykładem jest Warszawa. Pamiętajmy, że stolica została odbudowana za pieniądze całego społeczeństwa. Nieruchomości jako grunty nie straciły jednak swojej wartości, szczególnie, jeśli są zlokalizowane blisko centrum. Mają właścicieli, których prawa zlekceważył dekret Bieruta. Jeśli przez ostatnie ćwierćwiecze nie zagospodarowaliśmy Śródmieścia w sposób harmonijny i logiczny (poza tymi fragmentami, które były odbudowane w okresie powojennym w ramach wielkiej ogólnopolskiej odbudowy Warszawy), to właśnie z powodu zaniechania regulacji własności.
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Reprywatyzację można było przeprowadzić wykorzystując do tego mechanizm rynkowy i nie dyskryminując przy tym żadnych grup. Stosowano natomiast procedury urzędowo-sądowe, które doprowadziły do tego, że kilku spekulantów mogło bezkarnie żerować na rynku nieruchomości. To nie kwestia procedur lecz tolerowania określonego procederu nadużywania prawa
—powiedział w rozmowie z portalem wPolityce.pl Czesław Bielecki, kandydat PiS w wyborach na prezydenta Warszawy w 2010 roku, architekt, działacz opozycji w czasach PRL.
wPolityce.pl: Afera reprywatyzacyjna trwa na całego. Wydaje się, że winnych należy szukać nie tylko pośród pracowników Hanny Gronkiewicz-Waltz, ale także na przestrzeni przynajmniej ostatnich 26 lat…
Czesław Bielecki: Polska jest jedynym krajem postkomunistycznym, który jak dotąd nie przeprowadził reprywatyzacji. Należy podkreślić, że w społeczeństwie panowała względna zgoda co do kryteriów jakimi powinno się kierować przy tworzeniu ustawy reprywatyzacyjnej. Tyle, że żaden rząd nie zdobył się na odwagę zrealizowania kompromisu, który jest w tych sprawach potrzebny, aby do starych niesprawiedliwości nie dodawać nowych.
Prawo nie może krzywdzić osób, które nabyły coś w dobrej wierze. W przypadku kiedy jakieś nieruchomości zostały skomunalizowane i ktoś wykupił mieszkanie według ówcześnie obowiązującego prawa, to nie można w go żaden sposób pozbawić tej własności. Panowała zgoda, co do tego, że nie może dochodzić w toku reprywatyzacji do dyskryminacji jakiejkolwiek grupy z pobudek narodowościowych. Ponadto uważano, że budynki, które były w całości odtworzone z podatków wszystkich obywateli, nie powinny trafiać w ręce byłych właścicieli tak, jakby nie było wojny i dźwigania kraju z ruin wspólnym wysiłkiem obywateli. Wszyscy dziedziczymy także ciężar naszej historii: biedni też tracili, a mieli niewiele, i tego nie odzyskali. Są to trzy punkty, które w debacie publicznej nie były przez większość obywateli kwestionowane.
Dlaczego więc nie doszło do reprywatyzacji?
Do reprywatyzacji nie doszło, dlatego że już od pierwszego rządu niekomunistycznego Mazowieckiego i Balcerowicza nie było zrozumienia, jak ważny jest ład własnościowy dla państwa prawa. Nie rozumiano, że własność to nie tylko to, co wprost konsumujemy czy zbywamy dla chwilowej potrzeby. Majątek zobowiązuje i buduje kulturę materialną. Nie dostrzegano na początku transformacji ustrojowej, że to własność jest pierwotna względem rynku. Nie było zrozumienia, że bez uporządkowania i stworzenia ładu własnościowego kontynuuje się bezprawie i chaos z czasów komunistycznych. Na przykładzie Warszawy, a także innych miast doskonale widać, że gdy nie ma ładu własnościowego, trudno utrzymać ład przestrzenny.
Jako architekt, który w stosunku do władz w miastach musi występować o akceptację dla wielu rozwiązań projektowych widzę, że wciąż mamy do czynienia bałaganem mentalnym i prawnym w tej dziedzinie, który trwa już 26 lat.Trzeba zaznaczyć, że istnieje bezprawie reprywatyzacyjne i bezprawie prywatyzacyjne. Jest paradoksem, że chłopi mający pola z kapustą wzdłuż nowych al. Jerozolimskich stali się w ciągu ostatniego ćwierćwiecza milionerami, a ludzie, którzy reprezentują często długie tradycje pracy w czasach I i II Rzeczpospolitej nie mogą wrócić do własności rodzinnych, które budowali przez pokolenia. Ci pierwsi mieli swoje pola poza zasięgiem dekretu Bieruta, który wywłaszczał wszystkich mieszkańców Warszawy w jej ówczesnych granicach, a ci drudzy nie mogą od ćwierćwiecza dojść swoich praw, choćby w części.
Co jest tego przyczyną?
Władza lubiła przez te wszystkie lata mętną wodę i arbitralnie decydowała, co komu się należy i na jakich warunkach. Kompromis reprywatyzacji można było wprowadzić w życie na wiele sposobów, o ile politycy nie mieszaliby prywatnych czy partyjnych spraw i interesów z interesem publicznym. Brakowało odwagi i uczciwości, myślenia o dobrze wspólnym i szanowania zarówno własności indywidualnej jak i społecznej.
Przywołam tutaj przykład z Wrocławia. Miasto sprzedało pewien budynek znanej niemieckiej firmie. Okazało się, że wkrótce po tej transakcji o tę własność wystąpił z windykacją do gminy pewien Austriak posiadający księgę wieczystą i wpis hipoteczny uwiarygodniający, że jest to jego własność. Gdy zapłacono mu odszkodowanie, z Londynu odezwał się Żyd, który wykazał, że po dojściu Hitlera do władzy został zmuszony do odsprzedania Austriakowi swojego domu za jedną markę. To doskonały przykład, jak władze komunistyczne uwłaszczając się na cudzym dobrze spowodowały wręcz międzynarodowy chaos, a my w ramach postkomunistycznych regulacji nie umieliśmy go uporządkować.
Innym przykładem jest Warszawa. Pamiętajmy, że stolica została odbudowana za pieniądze całego społeczeństwa. Nieruchomości jako grunty nie straciły jednak swojej wartości, szczególnie, jeśli są zlokalizowane blisko centrum. Mają właścicieli, których prawa zlekceważył dekret Bieruta. Jeśli przez ostatnie ćwierćwiecze nie zagospodarowaliśmy Śródmieścia w sposób harmonijny i logiczny (poza tymi fragmentami, które były odbudowane w okresie powojennym w ramach wielkiej ogólnopolskiej odbudowy Warszawy), to właśnie z powodu zaniechania regulacji własności.
Ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306996-nasz-wywiad-bielecki-prezydenci-miast-uwalniali-nieruchomosci-stosujac-sie-do-dyskusyjnych-metod-ktorych-hgw-z-pewnoscia-jest-swiadoma?strona=1
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.