Schetyna i Kijowski wyrywają sobie Wałęsę z rąk. Obaj tracą poparcie społeczne, więc walczą o „autorytet” mentora z Gdańska. Obaj na tym stracą

fot. Lech Wałęsa/facebook
fot. Lech Wałęsa/facebook

Grzegorz Schetyna niemal przez cały dzisiejszy dzień podkreślał swoją przyjaźń i przywiązanie do b. szefa „Solidarności” Lecha Wałęsy. Niewiele w tym prawdziwej sympatii, dużo natomiast politycznej kalkulacji. Zbyt długo Wałęsa przebywał bowiem na orbicie Komitetu Obrony Demokracji. Kurcząca się ławka „autorytetów” opozycji, sprawia, że Wałęsę wyrywają sobie z rąk Kijowski i Schetyna. Wałęsa obu jednak wykiwa i to wkrótce.

CZYTAJ TAKŻE: Prof. Roszkowski: „To, co robi pan Wałęsa, czy część wściekłej opozycji jest nieeleganckie i niemądre”. „Niektóre posunięcia budzą moje zażenowanie”. NASZ WYWIAD

Co się takiego stało, że nieco zapomniany przez Platformę Obywatelską Lech Wałęsa znowu wraca do jej łask? Gdy wiosną wybuchła kolejna odsłona afery TW „Bolka”, PO niezbyt gorliwie broniła byłego prezydenta. Wydawać by się mogło, że nie zauważa problemu i najchętniej nie poruszałaby tego tematu. Dziś na oficjalnych zdjęciach PO z obchodów podpisania Porozumień Sierpniowych dominują fotki z Lechem Wałęsą właśnie. Uściski dłoni, niemal feudalne hołdy oddawane b. prezydentowi aż nadto świadczą o tym, jak bardzo Grzegorzowi Schetynie zależy dziś na poparciu Wałęsy.

Wcześniej o takie poparcie b. szefa „Solidarności” mocno zabiegał Mateusz Kijowski. On też pielgrzymował do biura Lecha Wałęsy, zapraszał go na organizowane spotkania i pogadanki. Wreszcie Wałęsa włączył się w prowokację, którą w niedzielę urządził Mateusz Kijowski w Gdańsku. Wałęsa doskonale wpisał się w intrygę i sam manifestował osobliwą postawę obrażonego celebryty, który w piknikowym przebraniu wyszedł ze świątyni, by w swoich późniejszych wypowiedziach uderzać w PiS.

Zaprzyjaźnione z opozycją media, natychmiast złapały sens przekazu. Oto Lech Wałęsa i Komitet Obrony Demokracji walczą teraz z PiS-owską „mową nienawiści” i brunatnymi bojówkami ONR.

Tej medialnej premii dla Kijowskiego z Wałęsą u boku nie mógł nie widzieć Grzegorz Schetyna. Marginalizowany w GW, Newsweeku i innych redakcjach salonu III RP, polityk, zrozumiał, że Wałęsa daje większe możliwości polityczno-medialnego fejmu niż wywiady w prawicowych tygodnikach. Zapewne stąd taki nagły wybuch miłości szefostwa Platformy Obywatelskiej dla Lecha Wałęsy.

CZYTAJWNIEŻ:Lech Wałęsa w latach 80. nie chciał rozlewu krwi. No, ale wtedy nie rządziło PiS…

Jednak tak Kijowski, jak i Schetyna zdają się nie zauważać jednej, niezwykle istotnej, kwestii. Lech Wałęsa jest partnerem całkowicie nielojalnym i poniekąd samodzielnym w swojej krucjacie przeciwko Jarosławowi Kaczyńskiemu. To, że dzisiaj ze spokojem i zadowoleniem przyjmuje hołdy obu liderów nie przeszkodzi mu we właściwym momencie zaatakować ich obu.

Obrazi się, czegoś nie doczyta lub nie dosłyszy i w uniesieniu skreśli obu giermków, jak to robił wielokrotnie ze swoimi współpracownikami. W skomplikowanej grze z Lechem Wałęsą ciężko życzyć Kijowskiemu i Schetynie szczęścia. Sam fakt używania Wałęsy jako transparentu przysporzy im więcej problemów niż pożytków.

Wojciech Biedroń

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych