Ustępstwa strony rządowej były taktyczne, jak mówił w filmie Wajdy jeden z działaczy partyjnych: „dopiero się zaczyna, a porozumienia to tylko jeden mały krok wstecz, będą jeszcze dwa kroki do przodu”. W tym samym czasie władze przygotowywały zdławienie strajku siłą
— mówi o porozumieniach szczecińskich historyk i ekonomista prof. Wojciech Roszkowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: 36 lat temu podpisano Porozumienia Sierpniowe, które pozwoliły na powstanie NSZZ „Solidarność”. Jak z perspektywy czasu ocenia Pan to wydarzenia?
Prof. Wojciech Roszkowski: Wydarzenia szczecińskie trzeba widzieć nie tylko na tle fali strajków, które wybuchły latem 1980 r. Strajki zaczęły się 1 lipca wraz z podwyżką cen niektórych artykułów w bufetach zakładowych, to był kamyczek, który uruchomił lawinę wydarzeń. Strajki w lipcu były gaszone za pomocą podwyżek, co dolało oliwy do ognia, w sierpniu fala strajków kulminowała na Wybrzeżu, w Szczecinie i Trójmieście.
Porozumienia szczecińskie zostały zawarte przez komitet strajkowy, na którego czele stał Marian Jurczyk, a na czele komitetu rządowego Kazimierz Barcikowski. Historycy zastanawiają się, czy Barcikowski trochę przekroczył swoje uprawnienia, czy wyprzedził wypadki. Bez względu na to jaka jest odpowiedź na pytanie, był pierwszym, który zdecydował się zgodzić na postulaty strajkowe i dlatego porozumienia szczecińskie były pierwsze niż słynne porozumienia gdańskie. Ustępstwa strony rządowej były taktyczne, jak mówił w filmie Wajdy jeden z działaczy partyjnych: „dopiero się zaczyna, a porozumienia to tylko jeden mały krok wstecz, będą jeszcze dwa kroki do przodu”. W tym samym czasie władze przygotowywały zdławienie strajku siłą.
Strajki z 1980 r. były jedynie walką o poprawę trudnej sytuacji materialnej robotników czy miały też inne, szersze, ogólnonarodowe cele?
Paliwem tych strajków było oczywiście niezadowolenie z poziomu życia, ale byłoby dużą niesprawiedliwością i fałszem historycznym mówienie, że robotnikom chodziło o tzw. „kiełbasę”, bo to nieprawda. W porozumieniach gdańskich, ale również w szczecińskich, zapisane były również postulaty czysto polityczne, a więc wolne soboty, większa wolność w mediach, zwolnienie więźniów politycznych, msza św. w środkach masowego przekazu i przede wszystkim utworzenie wolnych związków zawodowych.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Ustępstwa strony rządowej były taktyczne, jak mówił w filmie Wajdy jeden z działaczy partyjnych: „dopiero się zaczyna, a porozumienia to tylko jeden mały krok wstecz, będą jeszcze dwa kroki do przodu”. W tym samym czasie władze przygotowywały zdławienie strajku siłą
— mówi o porozumieniach szczecińskich historyk i ekonomista prof. Wojciech Roszkowski w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: 36 lat temu podpisano Porozumienia Sierpniowe, które pozwoliły na powstanie NSZZ „Solidarność”. Jak z perspektywy czasu ocenia Pan to wydarzenia?
Prof. Wojciech Roszkowski: Wydarzenia szczecińskie trzeba widzieć nie tylko na tle fali strajków, które wybuchły latem 1980 r. Strajki zaczęły się 1 lipca wraz z podwyżką cen niektórych artykułów w bufetach zakładowych, to był kamyczek, który uruchomił lawinę wydarzeń. Strajki w lipcu były gaszone za pomocą podwyżek, co dolało oliwy do ognia, w sierpniu fala strajków kulminowała na Wybrzeżu, w Szczecinie i Trójmieście.
Porozumienia szczecińskie zostały zawarte przez komitet strajkowy, na którego czele stał Marian Jurczyk, a na czele komitetu rządowego Kazimierz Barcikowski. Historycy zastanawiają się, czy Barcikowski trochę przekroczył swoje uprawnienia, czy wyprzedził wypadki. Bez względu na to jaka jest odpowiedź na pytanie, był pierwszym, który zdecydował się zgodzić na postulaty strajkowe i dlatego porozumienia szczecińskie były pierwsze niż słynne porozumienia gdańskie. Ustępstwa strony rządowej były taktyczne, jak mówił w filmie Wajdy jeden z działaczy partyjnych: „dopiero się zaczyna, a porozumienia to tylko jeden mały krok wstecz, będą jeszcze dwa kroki do przodu”. W tym samym czasie władze przygotowywały zdławienie strajku siłą.
Strajki z 1980 r. były jedynie walką o poprawę trudnej sytuacji materialnej robotników czy miały też inne, szersze, ogólnonarodowe cele?
Paliwem tych strajków było oczywiście niezadowolenie z poziomu życia, ale byłoby dużą niesprawiedliwością i fałszem historycznym mówienie, że robotnikom chodziło o tzw. „kiełbasę”, bo to nieprawda. W porozumieniach gdańskich, ale również w szczecińskich, zapisane były również postulaty czysto polityczne, a więc wolne soboty, większa wolność w mediach, zwolnienie więźniów politycznych, msza św. w środkach masowego przekazu i przede wszystkim utworzenie wolnych związków zawodowych.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306667-prof-roszkowski-to-co-robi-pan-walesa-czy-czesc-wscieklej-opozycji-jest-nieeleganckie-i-niemadre-niektore-posuniecia-budza-moje-zazenowanie-nasz-wywiad