Rafał Ziemkiewicz chętnie zarzuca swoim polemistom brak realizmu i tzw. wishful thinking, czyli myślenie życzeniowe – uznawanie własnych pragnień za obiektywnie istniejącą rzeczywistość. Niestety, jego ostatni, opublikowany w „DoRzeczy” tekst na temat relacji Polski z Rosją sam jest przykładem tych zjawisk.
Zacznijmy jednak od tego, w czym z Ziemkiewiczem się zgadzam. Ja też zżymam się na bezalternatywność naszej polityki zagranicznej, wpisanej w paradygmat polsko-rosyjskiego konfliktu. Ja też uważam – i pisałem o tym zarówno na naszym portalu, jak i w tygodniku „wSieci” – że choć czynnik rosyjski jest bardzo ważnym elementem kształtującym tę politykę, to przecież nie jest i nie powinien być czynnikiem jedynym, jak lubią to postrzegać niektórzy.
Sęk w tym, że taka konstatacja i idąca za nim sugestia, by stanu tej bezalternatywności bez sensu nie powiększać, by w dziedzinie polityki zagranicznej nie popadać w jakąkolwiek ideologiczność to jedno, a wezwanie do całościowej rewizji kierunku działań naszego państwa – to coś innego. A to właśnie wydaje się wynikać z tekstu Ziemkiewicza.
Który, dodajmy, bardzo sobie zadanie ułatwia. Tworzy na przykład wizję Zachodu, który obecnie (tak jest - również i obecnie; bo Ziemkiewicz konsekwentnie używa czasu teraźniejszego) – dla zrealizowania swoich własnych, skrywanych przed nami interesów „zachęca nas do sprawiania Rosji, na ile się tylko da, kłopotów”, żebyśmy odegrali wobec Moskwy rolę „jeża wrzuconego w gacie”. No a potem, „w chwili, gdy jeż spełni swoje zadanie, karmienie go, choćby tylko złudzeniami, przestaje się (Zachodowi) opłacać”. Wizja prawdziwa, owszem, ale w XIX wieku. Potem już nie bardzo. A sugerowanie (co czyni Ziemkiewicz), jakoby była ona aktualna teraz, jest tworzeniem całkowitej fikcji. W czasach po ’89 roku było i jest całkowicie odwrotnie – to kolejne polskie rządy, mniej lub bardziej intensywnie, zabiegały o bardziej antyrosyjską politykę Zachodu (rozszerzanie NATO, wspieranie niepodległości krajów Międzymorza itd.), a Zachód, też mniej lub bardziej intensywnie, się od tych polskich zabiegów odganiał.
cd na następnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rafał Ziemkiewicz chętnie zarzuca swoim polemistom brak realizmu i tzw. wishful thinking, czyli myślenie życzeniowe – uznawanie własnych pragnień za obiektywnie istniejącą rzeczywistość. Niestety, jego ostatni, opublikowany w „DoRzeczy” tekst na temat relacji Polski z Rosją sam jest przykładem tych zjawisk.
Zacznijmy jednak od tego, w czym z Ziemkiewiczem się zgadzam. Ja też zżymam się na bezalternatywność naszej polityki zagranicznej, wpisanej w paradygmat polsko-rosyjskiego konfliktu. Ja też uważam – i pisałem o tym zarówno na naszym portalu, jak i w tygodniku „wSieci” – że choć czynnik rosyjski jest bardzo ważnym elementem kształtującym tę politykę, to przecież nie jest i nie powinien być czynnikiem jedynym, jak lubią to postrzegać niektórzy.
Sęk w tym, że taka konstatacja i idąca za nim sugestia, by stanu tej bezalternatywności bez sensu nie powiększać, by w dziedzinie polityki zagranicznej nie popadać w jakąkolwiek ideologiczność to jedno, a wezwanie do całościowej rewizji kierunku działań naszego państwa – to coś innego. A to właśnie wydaje się wynikać z tekstu Ziemkiewicza.
Który, dodajmy, bardzo sobie zadanie ułatwia. Tworzy na przykład wizję Zachodu, który obecnie (tak jest - również i obecnie; bo Ziemkiewicz konsekwentnie używa czasu teraźniejszego) – dla zrealizowania swoich własnych, skrywanych przed nami interesów „zachęca nas do sprawiania Rosji, na ile się tylko da, kłopotów”, żebyśmy odegrali wobec Moskwy rolę „jeża wrzuconego w gacie”. No a potem, „w chwili, gdy jeż spełni swoje zadanie, karmienie go, choćby tylko złudzeniami, przestaje się (Zachodowi) opłacać”. Wizja prawdziwa, owszem, ale w XIX wieku. Potem już nie bardzo. A sugerowanie (co czyni Ziemkiewicz), jakoby była ona aktualna teraz, jest tworzeniem całkowitej fikcji. W czasach po ’89 roku było i jest całkowicie odwrotnie – to kolejne polskie rządy, mniej lub bardziej intensywnie, zabiegały o bardziej antyrosyjską politykę Zachodu (rozszerzanie NATO, wspieranie niepodległości krajów Międzymorza itd.), a Zachód, też mniej lub bardziej intensywnie, się od tych polskich zabiegów odganiał.
cd na następnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/306476-twarde-ograniczniki-czyli-przeciw-politycznej-fantastyce
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.