Twarde ograniczniki, czyli przeciw politycznej fantastyce

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. ansa
fot. ansa

Ziemkiewicz to lekceważy. I jest w tym lekceważeniu podobny do… wyśmiewanego przez siebie PiS-u, który jako partia opozycyjna dawał wielokrotnie wyraz przekonaniu, że niedostatki polityki wschodniej (i, nawiasem mówiąc, każdej innej) Platformy wynikają z charakterystycznej dla polityków tej partii złej woli lub braku woli. A kiedy już zastąpią ich ci z wolą dobrą i silnym charakterem, wtedy wszystko się zmieni i okaże się, że możemy góry przenosić.

Otóż nie możemy. Zastąpienie platformersów pisowcami nie dało tego rezultatu. I ewentualne zastąpienie nielubianych przez Ziemkiewicza pisowców wymarzonymi przezeń endekami również go nie da. Bo twarde ograniczniki, czyli sprzeczne interesy Polski i Rosji oraz drastyczna różnica potencjałów tych krajów są – właśnie – twarde.

Ziemkiewicz ucieka od realiów. Nie jest jednak w stanie uciec od nich całkowicie. Czyli totalnie nie dostrzec niemiłego faktu, że dla postulowanego przezeń polsko-rosyjskiego zbliżenia brak partnera, bo „Putin to wielkoruska pogarda dla mniejszych narodów i brak dla nich jakiejkolwiek oferty”.

Przypomina więc, że „dłużej klasztora niż przeora”, czyli dłużej Rosji niż putinistów. Postuluje więc, by na razie powstrzymać się od umacniania polsko-rosyjskiej niechęci i od aktów, które „nie dają Polsce nic prócz kompensowania kompleksów”. By być przygotowanym na moment, w którym rosyjska polityka zacznie się zmieniać. Bo według Ziemkiewicza kiedyś to wreszcie musi nastąpić.

Co do tego, że nie należy prowadzić polityki opartej na odreagowywaniu, trzeba natomiast dbać o własne interesy – zgoda. Zawsze i wszędzie, więc również w relacjach z Rosją. Ale co do tego, że jak pisze Ziemkiewicz „te drzwi kiedyś wreszcie muszą się uchylić”…

Właśnie wcale nie muszą, a co więcej jest to dosyć mało prawdopodobne. Co stwierdzam z żalem jako – właśnie – realista. Na nadejście Rosji „innej, lepszej” czy też przynajmniej bardziej skłonnej do uznania, że Polska - nie satelicka ani zredukowana do roli jak najmniej znaczącego państewka, tylko silna i sprzymierzona - z jakichś powodów jej się opłaca, czekały bezskutecznie pokolenia polskich polityków. Trwało to tak długo, że doprawdy trudno uznać to za efekt przypadku.

Mógłbym oczywiście wymyślić zaraz parę scenariuszy takiego rozwoju sytuacji, w którym podmiotowe porozumienie Polski z Moskwą zaczęłoby leżeć w tak oczywistym interesie tej ostatniej, że Kreml nie mógłby tego nie dostrzec. Tylko że te wszystkie scenariusze miałyby jedną wspólną cechę – byłyby ćwiczeniami z gatunku politycznej fantastyki. Osobiście lubię polityczną fantastykę. Ale bardzo nie chciałbym, żeby polityczni fantaści mieli wpływ na myślenie rządzących moim krajem.

« poprzednia strona
123

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych