Zapytana o tę kwestię Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała nie na temat, myląc rok 2006 (przyznanie budynku swojej rodzinie) z 2003 (wieczystą dzierżawą gruntu pod kamienicą). Na marginesie: jeżeli to Bajko, postać uchodząca w świecie urzędniczym za kontrowersyjną, byłby odpowiedzialny za korzystną dla Waltzów decyzję, to zdaniem naszych kilku rozmówców, rzucałoby to nowe światło na jego silną pozycję w miejskich strukturach urzędniczych.
Jak tę sprawę komentuje mąż pani prezydent? Odniósł się do niej w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z grudnia 2006 r. Prowadzący rozmowę ustawili problem jako szukanie przez PiS haków na krzywdzoną kandydatkę PO. Jej małżonek odpowiadał więc:
Zastanawialiśmy się, do którego pokolenia mamy tłumaczyć się z majątków przed PiS.
Dalej mąż stołecznej prezydent stwierdził:
To była przedwojenna kamienica drugiego męża mojej cioci.
W ostatnim zdaniu zawarta jest głęboka manipulacja. Wynika z niego bowiem to, że rodzina Waltzów miała przed wojną jakąś kamienicę. Nie jest prawdą ani to, ani fakt, jakoby wuj pana Andrzeja stał się właścicielem budynku zgodnie z prawem. Doszło do tego w wyniku fałszerstwa dokonanego po wojnie, a mimo wyroku sądu karnego Roman Kępski był wpisany do hipoteki przez cały okres PRL. Przyznanie mu kamienicy przez miejskich urzędników nie zmienia tego, że została ona, mówiąc wprost, ukradziona żydowskim właścicielom lub ich spadkobiercom. Zadaliśmy wiele pytań również pani prezydent. Zapytana, czy ma świadomość, że kamienica została w latach 40. ubiegłego wieku skradziona żydowskim właścicielom, odpowiedziała wymijająco:
O tym, kto jest spadkobiercą, decydują prawomocne wyroki sądów. Do czasu ich ewentualnego uchylenia spadkobiercą jest osoba wskazana w wyroku sądu. W tej sprawie żaden z wyroków nie został wzruszony.
A zatem od odpowiedzi się uchyliła. Inna sprawa, że o wzruszenie wyroku mogła wystąpić sama Gronkiewicz- -Waltz, choćby mając informacje uzyskane z prokuratury o fałszerstwach dokonanych po wojnie. Pani prezydent twierdzi, że nie zna faktu złożenia przez prawowitą właścicielkę Marię Oppenheim doniesienia do prokuratury w sprawie przestępstw na jej majątku. Zarzeka się również, że nie zna wyroku sądu z 1948 r. skazującego Leona Kalinowskiego na pięć lat więzienia za sfałszowanie aktów notarialnych dotyczących Noakowskiego 16. Odpowiada także, że nie zna decyzji administracyjnych i sądowych dotyczących innych nieruchomości należących przed wojną do Oppenheimów. Te zaprzeczenia mocno zaskakują, bo wspomniane wyżej pismo ministerstwa transportu z 2012 r. o tym mówi.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Zapytana o tę kwestię Hanna Gronkiewicz-Waltz odpowiedziała nie na temat, myląc rok 2006 (przyznanie budynku swojej rodzinie) z 2003 (wieczystą dzierżawą gruntu pod kamienicą). Na marginesie: jeżeli to Bajko, postać uchodząca w świecie urzędniczym za kontrowersyjną, byłby odpowiedzialny za korzystną dla Waltzów decyzję, to zdaniem naszych kilku rozmówców, rzucałoby to nowe światło na jego silną pozycję w miejskich strukturach urzędniczych.
Jak tę sprawę komentuje mąż pani prezydent? Odniósł się do niej w wywiadzie dla „Gazety Wyborczej” z grudnia 2006 r. Prowadzący rozmowę ustawili problem jako szukanie przez PiS haków na krzywdzoną kandydatkę PO. Jej małżonek odpowiadał więc:
Zastanawialiśmy się, do którego pokolenia mamy tłumaczyć się z majątków przed PiS.
Dalej mąż stołecznej prezydent stwierdził:
To była przedwojenna kamienica drugiego męża mojej cioci.
W ostatnim zdaniu zawarta jest głęboka manipulacja. Wynika z niego bowiem to, że rodzina Waltzów miała przed wojną jakąś kamienicę. Nie jest prawdą ani to, ani fakt, jakoby wuj pana Andrzeja stał się właścicielem budynku zgodnie z prawem. Doszło do tego w wyniku fałszerstwa dokonanego po wojnie, a mimo wyroku sądu karnego Roman Kępski był wpisany do hipoteki przez cały okres PRL. Przyznanie mu kamienicy przez miejskich urzędników nie zmienia tego, że została ona, mówiąc wprost, ukradziona żydowskim właścicielom lub ich spadkobiercom. Zadaliśmy wiele pytań również pani prezydent. Zapytana, czy ma świadomość, że kamienica została w latach 40. ubiegłego wieku skradziona żydowskim właścicielom, odpowiedziała wymijająco:
O tym, kto jest spadkobiercą, decydują prawomocne wyroki sądów. Do czasu ich ewentualnego uchylenia spadkobiercą jest osoba wskazana w wyroku sądu. W tej sprawie żaden z wyroków nie został wzruszony.
A zatem od odpowiedzi się uchyliła. Inna sprawa, że o wzruszenie wyroku mogła wystąpić sama Gronkiewicz- -Waltz, choćby mając informacje uzyskane z prokuratury o fałszerstwach dokonanych po wojnie. Pani prezydent twierdzi, że nie zna faktu złożenia przez prawowitą właścicielkę Marię Oppenheim doniesienia do prokuratury w sprawie przestępstw na jej majątku. Zarzeka się również, że nie zna wyroku sądu z 1948 r. skazującego Leona Kalinowskiego na pięć lat więzienia za sfałszowanie aktów notarialnych dotyczących Noakowskiego 16. Odpowiada także, że nie zna decyzji administracyjnych i sądowych dotyczących innych nieruchomości należących przed wojną do Oppenheimów. Te zaprzeczenia mocno zaskakują, bo wspomniane wyżej pismo ministerstwa transportu z 2012 r. o tym mówi.
Dalszy ciąg na następnej stronie ===>
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/305671-czy-ukradziona-kamienica-paralizuje-dzialania-hgw-ws-reprywatyzacji-przypominamy-ustalenia-wsieci?strona=3