NASZ WYWIAD. Ekspert NCSS przed szczytem NATO: "Zachód nie docenił Federacji Rosyjskiej i musi nadrabiać zaległości z ostatnich lat"

fot. PAP/Paweł Supernak
fot. PAP/Paweł Supernak

Mówił Pan o tym, że od 2008 roku rozwinęły się możliwości militarne rosyjskiej armii. W jaki sposób Federacja Rosyjska zmieniła swoją armię?

Od 2008 roku, czyli od czasu rosyjskiej inwazji na Gruzję, Kreml przeprowadził bardzo daleko idącą (i niestety w dużej mierze skuteczną) modernizację swojej armii. Chodzi tu nie tylko o jej zdolności technologiczne związane z pozyskiwaniem nowoczesnego uzbrojenia, ale także o poziom wyszkolenia żołnierzy czy też poprawę i uealastycznienie skostniałych, mających swe korzenie w czasach zimnej wojny struktur dowodzenia. Pogłębił się również ofensywny charakter Sił Zbrojnych Federacji Rosyjskiej. Trzeba stwierdzić, że jest to armia dedykowana do operacji ofensywnych, a nie obronnych. Federacja Rosyjska podniosła również poziom gotowości bojowej, poprzez serię regularnych i poważnych ćwiczeń wojskowych z udziałem dziesiątek tysięcy żołnierzy i ciężkiego sprzętu. Poprawiono także kwestię szybkiego transportu jednostek oraz sprzętu, który teraz może być sprawnie rozlokowywany nawet na duże odległości. Pomimo tego, że od dwóch, trzech lat mamy w Rosji do czynienia z recesją, która jest dodatkowo pogłębiana sankcjami i wyczerpywaniem się rosyjskiego modelu gospodarczego, szeroko rozumiany sektor wojskowy jest w zasadzie jedynym, którego nie objęło cięcie kosztów. Wszystko to powoduje, że po ośmiu latach, które minęły od czasu agresji na Gruzję, Federacja Rosyjska posiada wystarczające zdolności do przeprowadzenia dwóch lub nawet trzech symultanicznych operacji wojskowych na kierunku zachodnim. Mówimy tu o operacjach pełnoskalowych, bez dodatkowej mobilizacji rezerw. Rzeczywistą skalę zagrożenia pokazały też wspólne gry i symulacje wojenne przeprowadzone wspólnie przez Narodowe Centrum Studiów Strategicznych oraz jeden z najbardziej wpływowych amerykańskich think tanków - Center for Strategic and Budgetary Assessments. Warto dodać, że projekt ów, który został zainicjowany jeszcze przez poprzedniego Prezesa NCSS, a dzisiejszego Podsekretarza Stanu w MON Tomasza Szatkowskiego, jest dotychczas jedynym tego rodzaju przedsięwzięciem przeprowadzonym przez polskie ośrodki analityczne.

Ukraińcom udało się jednak powstrzymać rosyjskie wojska. Kijów nie został zdobyty. Możemy w ogóle mówić o udziale armii rosyjskiej w konflikcie na Ukrainie?

Nie ma co do tego żadnych wątpliwości. Możemy mówić o udziale armii rosyjskiej zarówno w operacji przejmowania Krymu, jak i podczas działań wojennych w Donbasie. Oczywiście, jeśli chodzi o osiągnięcie celów wojskowych, to Rosjanom nie wszystko się udało, m.in. dzięki dużo silniejszemu niż przewidywano oporowi ukraińskiemu. Spójrzmy jednak trzeźwo na rosyjskie zaangażowanie w Donbasie. Federacja Rosyjska użyła tam zaledwie znikomej części potencjału militarnego, którym dysponuje. Nie przeprowadzała żadnych operacji powietrznych, nie używała zasadniczej części swojego potencjału ofensywnego. Nie miała tam miejsca pełnoskalowa inwazja. Najwidoczniej uznano ją na Kremlu za nieopłacalną z powodów politycznych, a zapewne również ekonomicznych. Gdyby jednak Rosja uznała to za opłacalne, byłaby w stanie posunąć się dużo dalej niż dotychczas. Jeżeli celem Kremla była trwała destabilizacja Ukrainy poprzez oderwanie części terytorium, to w sporej części ów cel udało się zrealizować. Nie przełożyło się to jednak na pełną kontrolę poczynań Kijowa.

Armia rosyjska zmienia się na bardziej ofensywną. Jaka była odpowiedź Zachodu? Czy w państwach zachodnich podjęto jakieś kroki mające na celu zbilansowanie rosnących zdolności militarnych Federacji Rosyjskiej?

Do 2014-2015 r. generalnie nie podejmowano takich działań. Oczywiście takie państwa jak Polska, Rumunia czy państwa bałtyckie podnosiły kwestię rosnącej dysproporcji między zdolnościami rosyjskimi, a zdolnościami państw Europy Zachodniej. Argumentowały słusznie, że traktowanie Federacji Rosyjskiego jako pełnoprawnego partnera jest błędem, ponieważ rosnąca asertywność i militaryzacja polityki zagranicznej Rosji mogą być na dla nas niebezpieczne, co udowodniła inwazja na Gruzję. Zwróćmy uwagę, że po jej dokonaniu praktycznie od razu powrócono na Zachodzie do relacji z Kremlem opartego na modelu „business as usual”, a nawet podejmowano zakończone totalnym fiaskiem próby resetu w stosunkach polityczno-militarnych. Postępowały tak niemalże wszystkie liczące się kraje NATO oraz UE. Zachód przegapił postępy i gwałtowną modernizację armii rosyjskiej. Ponadto sam dokonywał daleko idącego rozbrojenia, ograniczając wydatki na siły zbrojne, tnąc stany osobowe armii, odpuszczając inwestycje w kluczowe zdolności z punktu widzenia kolektywnej obrony NATO. Był to powszechny i stały trend. Zachód nie docenił Federacji Rosyjskiej i musi nadrabiać zaległości z ostatnich lat. Nie jest to jednak proste. Kluczowi zachodni partnerzy Polski będą potrzebowali kilku lat, by zrównać się poziomem gotowości, rezerw osobowych, gotowości bojowej czy jakości i ilości sprzętu. Zakładając oczywiście, że będą prezentowali ku temu wolę polityczną.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych