Śpiewak nie krył oburzenia sposobem, w jaki działali urzędnicy:
Osoba, która z ramienia ratusza podpisywała ten zwrot - Jakub Rudnicki - prowadził wspólne interesy z osobą, na której (Nowaczyk) ten zwrot został wykonany
— podkreślał szef MJN.
Jak ujawniła swojego czasu „Gazeta Wyborcza”, beneficjentami umowy zostali: siostra mecenasa Roberta Nowaczyka, który w imieniu spadkobierców prowadził postępowanie, jego współpracownik, oraz prawnik zasiadający we władzach Okręgowej Rady Adwokackiej. Wszyscy kupili roszczenia tuż przed zwrotem nieruchomości i to ich nazwiska znajdują się w decyzji, którą ratusz zreprywatyzował działkę.
Istnieje wiele przesłanek, by sądzić, że urzędnicy ratusza złamali prawo w sposób świadomy
— dodawał Śpiewak.
Sam fakt, że wydano decyzję zwrotową mimo tylu wątpliwości powinien bulwersować. Ale gdy wiemy, że te informacje były dostępne miastu już rok przed zwrotem, to jest to dla nas wstrząsające
— zaznaczył.
Śpiewak cytował przy tym odpowiedź wiceprezydenta Jóźwiaka, który na specjalnej radzie miasta zapewniał, że nie otrzymano odpowiedzi w tej sprawie:
„W 2010 wysłaliśmy pismo do MF. (…) Co odpowiada ministerstwo? Nie mamy dokumentów, czekaliśmy tak 2,5 roku”. Okazało się, że nie czekali 2,5 roku, ale rok, a i tak zwrócili tę nieruchomość osobom związanym z urzędnikami ratusza
— mówił Jan Śpiewak.
W latach 2010-2014, kiedy zostały podejmowane decyzje, to Hanna Gronkiewicz-Waltz sprawowała bezpośredni nadzór nad Biurem Gospodarowania Nieruchomościami wydającymi odpowiednie decyzje.
Kolejną sprawą, która wymaga wyjaśnienia jest, zdaniem przedstawicieli Miasto Jest Nasze - kwestia zmiany planu zagospodarowania przestrzeni.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Śpiewak nie krył oburzenia sposobem, w jaki działali urzędnicy:
Osoba, która z ramienia ratusza podpisywała ten zwrot - Jakub Rudnicki - prowadził wspólne interesy z osobą, na której (Nowaczyk) ten zwrot został wykonany
— podkreślał szef MJN.
Jak ujawniła swojego czasu „Gazeta Wyborcza”, beneficjentami umowy zostali: siostra mecenasa Roberta Nowaczyka, który w imieniu spadkobierców prowadził postępowanie, jego współpracownik, oraz prawnik zasiadający we władzach Okręgowej Rady Adwokackiej. Wszyscy kupili roszczenia tuż przed zwrotem nieruchomości i to ich nazwiska znajdują się w decyzji, którą ratusz zreprywatyzował działkę.
Istnieje wiele przesłanek, by sądzić, że urzędnicy ratusza złamali prawo w sposób świadomy
— dodawał Śpiewak.
Sam fakt, że wydano decyzję zwrotową mimo tylu wątpliwości powinien bulwersować. Ale gdy wiemy, że te informacje były dostępne miastu już rok przed zwrotem, to jest to dla nas wstrząsające
— zaznaczył.
Śpiewak cytował przy tym odpowiedź wiceprezydenta Jóźwiaka, który na specjalnej radzie miasta zapewniał, że nie otrzymano odpowiedzi w tej sprawie:
„W 2010 wysłaliśmy pismo do MF. (…) Co odpowiada ministerstwo? Nie mamy dokumentów, czekaliśmy tak 2,5 roku”. Okazało się, że nie czekali 2,5 roku, ale rok, a i tak zwrócili tę nieruchomość osobom związanym z urzędnikami ratusza
— mówił Jan Śpiewak.
W latach 2010-2014, kiedy zostały podejmowane decyzje, to Hanna Gronkiewicz-Waltz sprawowała bezpośredni nadzór nad Biurem Gospodarowania Nieruchomościami wydającymi odpowiednie decyzje.
Kolejną sprawą, która wymaga wyjaśnienia jest, zdaniem przedstawicieli Miasto Jest Nasze - kwestia zmiany planu zagospodarowania przestrzeni.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/298883-nowe-fakty-ws-reprywatyzacji-w-stolicy-mjn-sklada-kolejne-doniesienie-do-prokuratury-wyglada-jakby-warszawa-byla-wyjeta-spod-prawa-relacja?strona=2