Zaremba w Salonie Dziennikarskim Floriańska 3: "Po 4 czerwca 1989 r. prof. Geremek zaczął mnożyć wątpliwości i nawoływać do tego, żebyśmy się za bardzo nie cieszyli"

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Jeżeli chodzi o 1989 r. to jakiegoś bardzo konkretnego wspomnienia dotyczącego 4 czerwca nie mam. Mam wspomnienia dotyczące poprzednich dni, pamiętam jak chodziłem po swoim osiedlu, kleiłem plakaty z solidarnościowymi kandydatami, absolutnie bez żadnych zgód i w sposób urągający jakimś tam zasadom, powiedzmy estetycznym. Kleiłem m.in. podobiznę Ryszarda Bugaja, kandydata z Pragi Południe. Pamiętam entuzjazm po 4 czerwca, uczyłem wtedy w liceum i to się przenosiło na to miejsce. I tu się absolutnie z Bronkiem zgadzam, historia późniejszych lat to historia nie wykorzystanego zwycięstwa. Ludziom Solidarności wydawało się, że ten wynik będzie inny, że będzie znacznie mniej korzystny. Nie wierzono społeczeństwu i ten wynik okazał się nagle taki niezwykły, więc potem niezgodnie z prawem poprawiano wyniki listy krajowej, na której byli czołowi komunistyczni politycy. Była zmiana ordynacji, ale przecież prawo nie działa wstecz, a to zrobiono w trakcie dziania się wyborów, ale dlatego, że cała góra komunistyczna została skreślona, a jedyny, który wszedł z tej listy, bodajże prezes Naczelnego Sądu Administracyjnego Adam Zieliński podobno tylko dlatego wszedł, że ludzie przekreślali całą listę, a on był niżej. Uważam, że to jest ważna rocznica, ale nie robiłbym z niej święta państwowego

— mówił publicysta tygodnika „wSieci” Piotr Zaremba.

Takie propozycje padają, jak sięgamy do prasy związanej z systemem III RP to wynika z nich, że jest to jakiś moment konstytuujący w historii Polski, ale także dzisiaj daje im jakąś moc

— dodał Michał Karnowski.

To jest ze względu na to niewykorzystanie późniejsze, choćby na to, że zaraz po 4 czerwca 1989 r. prof. Geremek zaczął mnożyć wątpliwości i nawoływać do tego, żebyśmy się za bardzo nie cieszyli, ten dzień nie powinien być świętem państwowym. Jest też część prawicy, która opowiada, że to wszystko było ukartowane od początku. Przypominam, że w tych wyborach 1989 r. zostali senatorami zostali Lech i Jarosław Kaczyński, oni też w jakiejś mierze byli współtwórcami okrągłego stołu, tylko, że po 4 czerwca zaczęli bić na alarm, że trzeba pójść dalej, że trzeba to zwycięstwo wykorzystać. Rząd Mazowieckiego tego nie zrobił i myślę, że nawet większa wina była Tadeusza Mazowieckiego niż Bronisława Geremka

— kontynuował swoją wypowiedź Zaremba.

Były nawet takie sytuacje, że Czesław Kiszczak domagał się, aby zmienić tych ministrów, a Mazowiecki mówił, że spokojnie

— dodał Karnowski.

1992 r. to traumatyczne doświadczenie, byłem wtedy dziennikarzem politycznym, byłem dziennikarzem od ponad pół roku. Przeżyłem cały 4 czerwca w Sejmie, widziałem te wszystkie sceny, które są w „Nocnej zmianie”, oczywiście poza sceną w pokoju, gdzie panowie naradzają się i liczą głosy. Jakoś mnie to ukształtowało, byłem krytyczny wobec rządu Olszewskiego, bo uważałem, że jest nieudolny i w jakiś sposób niezdolny do politycznych manewrów. Tego typu zarzuty Olszewskiemu stawiał też Jarosław Kaczyński

— wspominał obalenie rządu Olszewskiego Zaremba.

To były zarzuty z punktu widzenia bieżącej gry politycznej. Dziś widzi, że obalenie tego rządu kończy pewną epokę

— dodał Michał Karnowski.

Dalszy ciąg na następnej stronie ===>

« poprzednia strona
123
następna strona »

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych