Rzeczywiście w PiS jest zasada, że Polaków się popiera. Ale Tusk to jest sytuacja szczególna, bo on się zachowywał bardzo nie fair. Brał udział w kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego, odnosił się źle wobec polskiego rządu. Takich rzeczy się nie robi na takim stanowisku. Więc jeżeli będzie chciał poparcia, to myślę, że to będzie coś za coś
— mówi prof. Ryszard Legutko w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Donald Tusk wyraźnie zmienia język. Wczoraj w Luksemburgu przestrzegał przed utopijnymi wizjami integracji bez państw narodowych, wcześniej wyraźnie zaczął się dystansować od wcześniejszych pomysłów, bezkrytycznego przyjmowania uchodźców do Europy. Skąd pana zdaniem taka ewolucja? To strategia, czy efekt politycznego dojrzewania?
Prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany PiS: Jestem pewien, że Donald Tusk jest jednym z tych polityków, którzy nie mają żadnych trwałych poglądów. Może kiedyś miał je w młodości. Od 2005 roku zarzucił je, jako balast i kieruje się wyłącznie wyrachowaniem i to w sposób bezwzględny. To było widać w polityce krajowej, kiedy rządził Platformą, kiedy był premierem. Przypomnę tylko, że jest to ten człowiek, który z czystego wyrachowania wywołał wojnę polsko-polską. Oczywiście ona nabrała potem własnej dynamiki. Ale on jest jej sprawcą. Ja twierdzę, że jest to człowiek zły. I to zło stało się zaraźliwe.
A jeśli chodzi o zmianę poglądów już na stanowisku szefa Rady Europejskiej?
On nie ma żadnych poglądów na temat migrantów. Kieruje wyłącznie wyrachowaniem. Więc raz będzie mówił, że trzeba być bardzo ostrożnym, a raz co innego. Tym bardziej, że jego kolejne 2, 5 roku kadencji wcale nie jest przesądzone. Bo to jest cała układanka partyjna. Tusk nie ma własnych ludzi, nie jest umocowany w żadnym aparacie, w żadnej grupie, która by go utrzymała. A są ludzie, którzy mają na to stanowisko ochotę. Przede wszystkim Martin Schulz. Więc jeśli przewodnictwo parlamentu weźmie ktoś z partii ludowej, to Schulz będzie się czegoś domagał. Na razie w polityce federalnej nie ma dla niego miejsca, więc na pewno będzie się chciał stanowiska przewodniczącego rady. Dlatego zachowanie Tuska trzeba interpretować w kontekście walki o to stanowisko.
Dlatego przechodzi na pozycje bardziej konserwatywne?
Martin Schulz jest bardzo proimigrancki, który mówi: szybko, natychmiast , „więcej Europy w Europie”. I nagle pojawia się Tusk, który przekonuje, że szybka, nachalna obsesyjna integracja wcale nie jest taka dobra . Prezentuje poglądy rozsądne, zachowawcze. Być może z tą ostrożnością będzie bardziej do przełknięcia. Ale jeżeli się okaże , że to nie jest dobra gra, to za parę miesięcy znowu usłyszymy co innego - że w czasach globalizacji nie ma innej alternatywy, tylko jak najszybciej się integrować.
*cd na następnej stronie”
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rzeczywiście w PiS jest zasada, że Polaków się popiera. Ale Tusk to jest sytuacja szczególna, bo on się zachowywał bardzo nie fair. Brał udział w kampanii wyborczej Bronisława Komorowskiego, odnosił się źle wobec polskiego rządu. Takich rzeczy się nie robi na takim stanowisku. Więc jeżeli będzie chciał poparcia, to myślę, że to będzie coś za coś
— mówi prof. Ryszard Legutko w rozmowie z portalem wPolityce.pl.
wPolityce.pl: Donald Tusk wyraźnie zmienia język. Wczoraj w Luksemburgu przestrzegał przed utopijnymi wizjami integracji bez państw narodowych, wcześniej wyraźnie zaczął się dystansować od wcześniejszych pomysłów, bezkrytycznego przyjmowania uchodźców do Europy. Skąd pana zdaniem taka ewolucja? To strategia, czy efekt politycznego dojrzewania?
Prof. Ryszard Legutko, eurodeputowany PiS: Jestem pewien, że Donald Tusk jest jednym z tych polityków, którzy nie mają żadnych trwałych poglądów. Może kiedyś miał je w młodości. Od 2005 roku zarzucił je, jako balast i kieruje się wyłącznie wyrachowaniem i to w sposób bezwzględny. To było widać w polityce krajowej, kiedy rządził Platformą, kiedy był premierem. Przypomnę tylko, że jest to ten człowiek, który z czystego wyrachowania wywołał wojnę polsko-polską. Oczywiście ona nabrała potem własnej dynamiki. Ale on jest jej sprawcą. Ja twierdzę, że jest to człowiek zły. I to zło stało się zaraźliwe.
A jeśli chodzi o zmianę poglądów już na stanowisku szefa Rady Europejskiej?
On nie ma żadnych poglądów na temat migrantów. Kieruje wyłącznie wyrachowaniem. Więc raz będzie mówił, że trzeba być bardzo ostrożnym, a raz co innego. Tym bardziej, że jego kolejne 2, 5 roku kadencji wcale nie jest przesądzone. Bo to jest cała układanka partyjna. Tusk nie ma własnych ludzi, nie jest umocowany w żadnym aparacie, w żadnej grupie, która by go utrzymała. A są ludzie, którzy mają na to stanowisko ochotę. Przede wszystkim Martin Schulz. Więc jeśli przewodnictwo parlamentu weźmie ktoś z partii ludowej, to Schulz będzie się czegoś domagał. Na razie w polityce federalnej nie ma dla niego miejsca, więc na pewno będzie się chciał stanowiska przewodniczącego rady. Dlatego zachowanie Tuska trzeba interpretować w kontekście walki o to stanowisko.
Dlatego przechodzi na pozycje bardziej konserwatywne?
Martin Schulz jest bardzo proimigrancki, który mówi: szybko, natychmiast , „więcej Europy w Europie”. I nagle pojawia się Tusk, który przekonuje, że szybka, nachalna obsesyjna integracja wcale nie jest taka dobra . Prezentuje poglądy rozsądne, zachowawcze. Być może z tą ostrożnością będzie bardziej do przełknięcia. Ale jeżeli się okaże , że to nie jest dobra gra, to za parę miesięcy znowu usłyszymy co innego - że w czasach globalizacji nie ma innej alternatywy, tylko jak najszybciej się integrować.
*cd na następnej stronie”
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/294897-prof-legutko-donald-tusk-nie-przelicytuje-martina-schulza-w-liberalizmie-wiec-zmienia-jezyk-ale-to-czyste-wyrachowanie-nasz-wywiad?strona=1