Takich Verhofstadtów jest niestety więcej. W Niemczech są całe tuziny „rozumiejących Rosję” polityków..
To bez wątpienia cecha niemałej części elit politycznych Zachodu. W przypadku Verhofstadta mamy jednak do czynienia z połączeniem tej postawy ze świadomą pracą na rzecz interesów Władimira Putina. Kluczowym przykładem tej pracy jest wezwanie do zbojkotowania szczytu NATO w Warszawie. Na takim bojkocie zyskałaby wyłącznie Rosja. Jest to realizacja zasady, którą Putin konsekwentnie proponuje, przez takie akty terroru, jak choćby niedawne lądowanie rosyjskich żołnierzy na na terenie Mierzei Kurońskiej: mamy pałkę w ręku i nie zawahamy się jej użyć, ale nie przeciw całej Europie, tylko tym krajom Europy Środkowej i Wschodniej, od których „wy poważni Europejczycy powinniście się odciąć”. Nie można czytać tych gestów Rosji w oddzieleniu od słów i działań Verhofstadta.
Te działania – zarówno Verhofstadta jak i Rosji - zdają się dawać efekty patrząc na dziwaczna formułę „stałej obecności rotacyjnej” sił NATO na wschodniej flance Sojuszu. Jak obecność może być jednocześnie stała i rotacyjna? Czy to nie jest ostatecznie ukłon w kierunku Rosji?
Dlatego chodzi o to, by zmienić ten system. Rosji nie stać na otwarty konflikt. Chodzi jej natomiast o testowanie determinacji NATO. Najbliższy szczyt Sojuszu w Warszawie jest szansą dla Polski na przełamanie oporów zachodnich sojuszników. Putin o tym wie, dlatego usiłuje temu – m.in. za pomocą swoich sługusów na Zachodzie – zapobiec i zniszczyć tą szansę w zarodku. Taka jest w każdym razie moja interpretacja ostatnich wydarzeń. Rosja chce przekonać Zachód do tego, że jest gotowa do dialogu, tenże Zachód musi tylko uznać, że kraje, które NATO zdaniem Kremla „nieopatrznie i omyłkowo” przyjęło do swoich struktur, nie zasługują na to, by być przeszkodą na drodze poprawy relacji między poważnym mocarstwem, którym Rosja w sowim mniemaniu jest, oraz Europą Zachodnią. To jest oczywiście także adresowane do USA, gdzie nasilają się izolacjonistyczne tendencje, odwracanie się od spraw europejskich. Najpoważniejszym kandydatem Republikanów na prezydenta jest obecnie Donald Trump i Rosja ma nadzieje, że przekona jego i jego otoczenie do tego, że o takie kraje jak Polska nie warto kruszyć kopii. Szczyt NATO jak już musi się odbyć, to niech się odbędzie, ale to nie zmienia według Moskwy faktu, że są to kraje Sojuszu drugiej kategorii, które na poważne zaangażowanie Amerykanów nie zasługują. Obecność sił NATO w Polsce i na całej flance wschodniej, podobnie jak obecność sił USA, jest niezbędna do zagwarantowania pokoju i bezpieczeństwa w całej Europie. Bezpieczeństwa przed Rosją i temu Kreml chce zapobiec.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Takich Verhofstadtów jest niestety więcej. W Niemczech są całe tuziny „rozumiejących Rosję” polityków..
To bez wątpienia cecha niemałej części elit politycznych Zachodu. W przypadku Verhofstadta mamy jednak do czynienia z połączeniem tej postawy ze świadomą pracą na rzecz interesów Władimira Putina. Kluczowym przykładem tej pracy jest wezwanie do zbojkotowania szczytu NATO w Warszawie. Na takim bojkocie zyskałaby wyłącznie Rosja. Jest to realizacja zasady, którą Putin konsekwentnie proponuje, przez takie akty terroru, jak choćby niedawne lądowanie rosyjskich żołnierzy na na terenie Mierzei Kurońskiej: mamy pałkę w ręku i nie zawahamy się jej użyć, ale nie przeciw całej Europie, tylko tym krajom Europy Środkowej i Wschodniej, od których „wy poważni Europejczycy powinniście się odciąć”. Nie można czytać tych gestów Rosji w oddzieleniu od słów i działań Verhofstadta.
Te działania – zarówno Verhofstadta jak i Rosji - zdają się dawać efekty patrząc na dziwaczna formułę „stałej obecności rotacyjnej” sił NATO na wschodniej flance Sojuszu. Jak obecność może być jednocześnie stała i rotacyjna? Czy to nie jest ostatecznie ukłon w kierunku Rosji?
Dlatego chodzi o to, by zmienić ten system. Rosji nie stać na otwarty konflikt. Chodzi jej natomiast o testowanie determinacji NATO. Najbliższy szczyt Sojuszu w Warszawie jest szansą dla Polski na przełamanie oporów zachodnich sojuszników. Putin o tym wie, dlatego usiłuje temu – m.in. za pomocą swoich sługusów na Zachodzie – zapobiec i zniszczyć tą szansę w zarodku. Taka jest w każdym razie moja interpretacja ostatnich wydarzeń. Rosja chce przekonać Zachód do tego, że jest gotowa do dialogu, tenże Zachód musi tylko uznać, że kraje, które NATO zdaniem Kremla „nieopatrznie i omyłkowo” przyjęło do swoich struktur, nie zasługują na to, by być przeszkodą na drodze poprawy relacji między poważnym mocarstwem, którym Rosja w sowim mniemaniu jest, oraz Europą Zachodnią. To jest oczywiście także adresowane do USA, gdzie nasilają się izolacjonistyczne tendencje, odwracanie się od spraw europejskich. Najpoważniejszym kandydatem Republikanów na prezydenta jest obecnie Donald Trump i Rosja ma nadzieje, że przekona jego i jego otoczenie do tego, że o takie kraje jak Polska nie warto kruszyć kopii. Szczyt NATO jak już musi się odbyć, to niech się odbędzie, ale to nie zmienia według Moskwy faktu, że są to kraje Sojuszu drugiej kategorii, które na poważne zaangażowanie Amerykanów nie zasługują. Obecność sił NATO w Polsce i na całej flance wschodniej, podobnie jak obecność sił USA, jest niezbędna do zagwarantowania pokoju i bezpieczeństwa w całej Europie. Bezpieczeństwa przed Rosją i temu Kreml chce zapobiec.
Rozmawiała Aleksandra Rybińska
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/289568-prof-nowak-verhofstadt-nie-lubi-pis-ale-nienawidzi-polski-swiadomie-pracuje-na-rzecz-interesow-putina-nasz-wywiad?strona=2