Rosyjska polityka w świetle faktów znanych od lat, ale także ostatnich analiz OSW jawi się jako narzędzie destabilizacji - krwawej i brutalnej, podszytej zbrodnią. Z drugiej strony widać wyraźnie, że Rosja robi wszystko, by jawić się w oczach Zachodu jako sojusznik w walce z Państwem Islamskim, terroryzmem, czy partnerem do rozmów o pokoju w Syrii, czy – co najbardziej kuriozalne – na Ukrainie. Jak wskazuje OSW Kreml liczy na to, że Rosja będzie „języczkiem u wagi” w kluczowych rozmowach o sprawach strategicznych i geopolitycznych rozgrywkach. To szczególnie niepokojące dla Europy Środkowej, która dla Rosji nigdy nie wyszła poza jej sferę wpływów i dążeń. Moskwa, co widać po jej polityce wobec Ukrainy, a także wypowiedziach kluczowych polityków, chciałaby odwrócenia geopolitycznych zmian, jakie widać w Europie Środkowej od lat 90. Kreml działa jakby chciał zneutralizować rozszerzenie NATO o kraje takie jak Polska czy Republiki Bałtyckie, chce trzymać nasz region w „szarej strefie”, w której Rosja ma kluczowe słowo. Dla Kremla uznanie przez Zachód, że Rosja jest partnerem do rozmów o sprawach geopolitycznych jest okazją, by „przehandlować” Europę Środkową i zyskać zgodę Zachodu na wzmocnienie pozycji rosyjskiej w naszym regionie. Jednym z narzędzi oddziaływania Rosji jest presja militarna. Widać ją coraz wyraźniej w odniesieniu do Europy Środkowej.
O rosnącej sile Rosji w naszym regionie mówią od jakiegoś czasu eksperci oraz amerykańscy dowódcy. Gen. Franc Gorenc, dowódca operacji sił powietrznych USA w Europie i Afryce, wskazywał, że Rosja jest w stanie kontrolować około 1/3 nieba nad Europą Środkową.
Rosyjska obrona przeciwlotnicza w coraz większym stopniu zagraża dostępowi militarnemu NATO do przestrzeni powietrznej w częściach Europy, łącznie z jedną trzecią nieba nad Polską
— mówił Gorenc w „NYT”.
Gen. Ben Hodges ostrzegał z kolei przed ekspansją rosyjską w Europie, zaznaczając, że Rosjanie poczynili znaczące inwestycje wojskowe m.in. w Kaliningradzie. Amerykański dowódca alarmował m.in. donosząc, że Rosja może zagrozić połowie państw Sojuszu na naszym kontynencie.
Jeśli chcą, to mogą zamknąć Morze Bałtyckie, dzięki zgromadzonej ogromnej liczbie żołnierzy i zdolnościom wojskowym, w tym nuklearnym, które mogą osiągnąć jakikolwiek cel na Bałtyku
-– mówił o Rosjanach.
Zaznaczał także, że potencjał Rosji w Obwodzie Kaliningradzkim może zagrozić „połowie europejskich krajów NATO”.
Na szczególne znaczenie wojskowe Obwodu Kaliningradzkiego także Ośrodek Analiz Strategicznych.
Półwysep Krymski i Obwód Kaliningradzki pełnią rolę wysuniętych umocnionych pozycji rosyjskiej machiny wojskowej, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla całej Europy Środkowej i Wschodniej
— zaznaczają autorzy analizy.
I wskazują, na czym powinna się skupić Polska:
Głównym zagrożeniem dla Polski jest rosyjskie zgrupowanie w Obwodzie Kaliningradzkim, zaś priorytetem powinno być – wspólnie z sojusznikami – przygotowanie planów skutecznej obrony pogranicza suwalskiego.
Opisując potencjał, jaki Rosji udało się zgromadzić na Krymie OAS zaznacza, że Rosja zaraz po zajęciu Krymu rozpoczęła silny proces militaryzacji tego regionu.
Natychmiast po aneksji półwyspu rosyjskie władze przystąpiły do reorganizacji jednostek wojskowych już tam stacjonujących oraz tworzenia nowych struktur. W pewnych przypadkach po prostu przejęto całe jednostki zmieniając jedynie ich nazwy oraz dowództwo i podległość. (…) Korzystając z pozostawionej przez Ukraińców infrastruktury Rosjanie stworzyli też szereg nowych instytucji szkoleniowych i badawczych. (…) W sumie w ciągu dziewięciu miesięcy na półwyspie pojawiło się 40 nowych jednostek wojskowych. Zainstalowano też systemy rakietowe S-300 oraz Iskander. Rozbudowa potencjału militarnego Krymu to także wzmocnienie obrony wybrzeża – uwagę zwraca rozbudowa systemu K-300P Bastion-P, który wykorzystuje przeciwokrętowe pociski sterowane P-800 Jachont o zasięgu do 300 km. Długofalowym celem jest stworzenie na półwyspie systemu obrony łączącego wszystkie siły i zasoby w jedną przestrzeń informacyjną (Kompleksowy Zautomatyzowany System Obrony Powietrzno-Morskiej – KAS WMO) – krótko mówiąc, chodzi o uczynienie z Krymu jednej wielkiej fortecy
— czytamy w analizie OAS.
Dokument zaznacza, że „ukraińskie wojsko i wywiad oceniają, że obecnie na półwyspie bazuje ponad 20 tys. rosyjskich żołnierzy”.
Ośrodek wskazuje także, że przejęcie Krymu „znacząco zwiększyło także możliwości operacyjne i potencjał rosyjskiej Floty Czarnomorskiej”.
Jak widać wymiernym skutkiem działań Rosji na Ukrainie jest znaczące wzmocnienie potencjału wojskowego w Europie. Takie samo zjawisko OAS obserwuje w Obwodzie Kaliningradzkim.
Ośrodek na początek wskazuje na problemy z dokładnymi szacunkami siły uderzeniowej, jaka stacjonuje w Obwodzie Kaliningradzkim. W ocenie analityków możemy mówić jednak nawet o 30 tys. żołnierzy.
Wiadomo, że w ćwiczeniach Zapad 2009 uczestniczyło 12,5 tys. żołnierzy z Obwodu Kaliningradzkiego, zaś w ćwiczeniach Zapad 2013 – 9,4 tys. Choć pojawiają się informacje o nawet 30-35 tys. żołnierzy rosyjskich w kaliningradzkiej eksklawie, to za bliższe rzeczywistości należy uznać obecnie wielkości od ok. 15 tys. do ok. 20 tys.
— czytamy w omawianej analizie.
OAS zaznacza, że „największym ofensywnym atutem Rosjan w obwodzie kaliningradzkim jest jednak stacjonująca w Czerniachowsku 152 Gwardyjska Brygada Rakietowa, wyposażona – oficjalnie – w systemy rakietowe Toczka-U (zasięg do 120 km) i Toczka-M (do 185 km), a nieoficjalnie – w Iskandery”.
Przysłowiową perłą w koronie tej części wojsk jest stacja radarowa Woroneż-DM (m. Pionierskoje) mogąca wykrywać obiekty na dystansie do 6 tys. km, która wchodzi w skład rosyjskiego systemu wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi. Biorąc pod uwagę lokalizację (najbardziej na zachód wysunięty taki obiekt), ma ona bardzo duże znaczenie w razie zbrojnego konfliktu z NATO
— czytamy w analizie.
Jak widać w bezpośrednim sąsiedztwie Polski, ale również na terenie Ukrainy Rosja dysponuje bardzo znaczącymi siłami ofensywnymi (mowa być może aż o 50 tys. żołnierzy), które mogą zagrozić Polsce. O tym, jak duże jest znaczenie tych sił mówi OAS.
Za swego rodzaju pośrednie potwierdzenie obecności Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim można uznać słowa byłego szefa Sztabu Generalnego SZ FR, gen. Jurija Bałujewskiego z 13 listopada ub.r.: „Przedstawiciele Polski, Rumunii i regionu bałtyckiego muszą zapamiętać, że nasze strategiczne pociski jedynie ‚przelatują nad’ ich terytorium. Pociski systemu Iskander będą wymierzone w ich miasta. Mam nadzieję, że to powinno ochłodzić głowy przywódców tych państw”. Kiedy w listopadzie 2014 r. rosyjski resort obrony otrzymał wyposażenie dla piątej już brygady uzbrojonej w zestawy Iskander-M, nasiliły się spekulacje, że trafi ona na Krym. Na początku grudnia gen. Ołeksandr Rozmazninow z ukraińskiego Sztabu Generalnego stwierdził, że na terytorium Krymu zidentyfikowano system Iskander
— relacjonuje OAS.
I dodaje, że w związku z polityką Rosji wzrosło znaczenie militarna Krymu i Obwodu Kaliningradzkiego.
Położenie Krymu i Kaliningradu, a dokładniej ich wysunięcie daleko na zachód, sprawia, że szczególnego znaczenia nabiera broń rakietowa bazująca w tych eksklawach. Zasięg takich systemów, jak Iskander czy Kalibr sprawia, że w zasięgu broni ofensywnej Rosji znajduje się cała wschodnia flanka NATO, od Estonii po Turcję
— precyzuje Ośrodek, wskazując, że „drugim, obok przeciwlotniczych rakiet S-400, największym zagrożeniem dla Polski i innych krajów Sojuszu w regionie bałtyckim są Iskandery”.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE ===========>>>>>>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Rosyjska polityka w świetle faktów znanych od lat, ale także ostatnich analiz OSW jawi się jako narzędzie destabilizacji - krwawej i brutalnej, podszytej zbrodnią. Z drugiej strony widać wyraźnie, że Rosja robi wszystko, by jawić się w oczach Zachodu jako sojusznik w walce z Państwem Islamskim, terroryzmem, czy partnerem do rozmów o pokoju w Syrii, czy – co najbardziej kuriozalne – na Ukrainie. Jak wskazuje OSW Kreml liczy na to, że Rosja będzie „języczkiem u wagi” w kluczowych rozmowach o sprawach strategicznych i geopolitycznych rozgrywkach. To szczególnie niepokojące dla Europy Środkowej, która dla Rosji nigdy nie wyszła poza jej sferę wpływów i dążeń. Moskwa, co widać po jej polityce wobec Ukrainy, a także wypowiedziach kluczowych polityków, chciałaby odwrócenia geopolitycznych zmian, jakie widać w Europie Środkowej od lat 90. Kreml działa jakby chciał zneutralizować rozszerzenie NATO o kraje takie jak Polska czy Republiki Bałtyckie, chce trzymać nasz region w „szarej strefie”, w której Rosja ma kluczowe słowo. Dla Kremla uznanie przez Zachód, że Rosja jest partnerem do rozmów o sprawach geopolitycznych jest okazją, by „przehandlować” Europę Środkową i zyskać zgodę Zachodu na wzmocnienie pozycji rosyjskiej w naszym regionie. Jednym z narzędzi oddziaływania Rosji jest presja militarna. Widać ją coraz wyraźniej w odniesieniu do Europy Środkowej.
O rosnącej sile Rosji w naszym regionie mówią od jakiegoś czasu eksperci oraz amerykańscy dowódcy. Gen. Franc Gorenc, dowódca operacji sił powietrznych USA w Europie i Afryce, wskazywał, że Rosja jest w stanie kontrolować około 1/3 nieba nad Europą Środkową.
Rosyjska obrona przeciwlotnicza w coraz większym stopniu zagraża dostępowi militarnemu NATO do przestrzeni powietrznej w częściach Europy, łącznie z jedną trzecią nieba nad Polską
— mówił Gorenc w „NYT”.
Gen. Ben Hodges ostrzegał z kolei przed ekspansją rosyjską w Europie, zaznaczając, że Rosjanie poczynili znaczące inwestycje wojskowe m.in. w Kaliningradzie. Amerykański dowódca alarmował m.in. donosząc, że Rosja może zagrozić połowie państw Sojuszu na naszym kontynencie.
Jeśli chcą, to mogą zamknąć Morze Bałtyckie, dzięki zgromadzonej ogromnej liczbie żołnierzy i zdolnościom wojskowym, w tym nuklearnym, które mogą osiągnąć jakikolwiek cel na Bałtyku
-– mówił o Rosjanach.
Zaznaczał także, że potencjał Rosji w Obwodzie Kaliningradzkim może zagrozić „połowie europejskich krajów NATO”.
Na szczególne znaczenie wojskowe Obwodu Kaliningradzkiego także Ośrodek Analiz Strategicznych.
Półwysep Krymski i Obwód Kaliningradzki pełnią rolę wysuniętych umocnionych pozycji rosyjskiej machiny wojskowej, które stanowią bezpośrednie zagrożenie dla całej Europy Środkowej i Wschodniej
— zaznaczają autorzy analizy.
I wskazują, na czym powinna się skupić Polska:
Głównym zagrożeniem dla Polski jest rosyjskie zgrupowanie w Obwodzie Kaliningradzkim, zaś priorytetem powinno być – wspólnie z sojusznikami – przygotowanie planów skutecznej obrony pogranicza suwalskiego.
Opisując potencjał, jaki Rosji udało się zgromadzić na Krymie OAS zaznacza, że Rosja zaraz po zajęciu Krymu rozpoczęła silny proces militaryzacji tego regionu.
Natychmiast po aneksji półwyspu rosyjskie władze przystąpiły do reorganizacji jednostek wojskowych już tam stacjonujących oraz tworzenia nowych struktur. W pewnych przypadkach po prostu przejęto całe jednostki zmieniając jedynie ich nazwy oraz dowództwo i podległość. (…) Korzystając z pozostawionej przez Ukraińców infrastruktury Rosjanie stworzyli też szereg nowych instytucji szkoleniowych i badawczych. (…) W sumie w ciągu dziewięciu miesięcy na półwyspie pojawiło się 40 nowych jednostek wojskowych. Zainstalowano też systemy rakietowe S-300 oraz Iskander. Rozbudowa potencjału militarnego Krymu to także wzmocnienie obrony wybrzeża – uwagę zwraca rozbudowa systemu K-300P Bastion-P, który wykorzystuje przeciwokrętowe pociski sterowane P-800 Jachont o zasięgu do 300 km. Długofalowym celem jest stworzenie na półwyspie systemu obrony łączącego wszystkie siły i zasoby w jedną przestrzeń informacyjną (Kompleksowy Zautomatyzowany System Obrony Powietrzno-Morskiej – KAS WMO) – krótko mówiąc, chodzi o uczynienie z Krymu jednej wielkiej fortecy
— czytamy w analizie OAS.
Dokument zaznacza, że „ukraińskie wojsko i wywiad oceniają, że obecnie na półwyspie bazuje ponad 20 tys. rosyjskich żołnierzy”.
Ośrodek wskazuje także, że przejęcie Krymu „znacząco zwiększyło także możliwości operacyjne i potencjał rosyjskiej Floty Czarnomorskiej”.
Jak widać wymiernym skutkiem działań Rosji na Ukrainie jest znaczące wzmocnienie potencjału wojskowego w Europie. Takie samo zjawisko OAS obserwuje w Obwodzie Kaliningradzkim.
Ośrodek na początek wskazuje na problemy z dokładnymi szacunkami siły uderzeniowej, jaka stacjonuje w Obwodzie Kaliningradzkim. W ocenie analityków możemy mówić jednak nawet o 30 tys. żołnierzy.
Wiadomo, że w ćwiczeniach Zapad 2009 uczestniczyło 12,5 tys. żołnierzy z Obwodu Kaliningradzkiego, zaś w ćwiczeniach Zapad 2013 – 9,4 tys. Choć pojawiają się informacje o nawet 30-35 tys. żołnierzy rosyjskich w kaliningradzkiej eksklawie, to za bliższe rzeczywistości należy uznać obecnie wielkości od ok. 15 tys. do ok. 20 tys.
— czytamy w omawianej analizie.
OAS zaznacza, że „największym ofensywnym atutem Rosjan w obwodzie kaliningradzkim jest jednak stacjonująca w Czerniachowsku 152 Gwardyjska Brygada Rakietowa, wyposażona – oficjalnie – w systemy rakietowe Toczka-U (zasięg do 120 km) i Toczka-M (do 185 km), a nieoficjalnie – w Iskandery”.
Przysłowiową perłą w koronie tej części wojsk jest stacja radarowa Woroneż-DM (m. Pionierskoje) mogąca wykrywać obiekty na dystansie do 6 tys. km, która wchodzi w skład rosyjskiego systemu wczesnego ostrzegania przed pociskami balistycznymi. Biorąc pod uwagę lokalizację (najbardziej na zachód wysunięty taki obiekt), ma ona bardzo duże znaczenie w razie zbrojnego konfliktu z NATO
— czytamy w analizie.
Jak widać w bezpośrednim sąsiedztwie Polski, ale również na terenie Ukrainy Rosja dysponuje bardzo znaczącymi siłami ofensywnymi (mowa być może aż o 50 tys. żołnierzy), które mogą zagrozić Polsce. O tym, jak duże jest znaczenie tych sił mówi OAS.
Za swego rodzaju pośrednie potwierdzenie obecności Iskanderów w obwodzie kaliningradzkim można uznać słowa byłego szefa Sztabu Generalnego SZ FR, gen. Jurija Bałujewskiego z 13 listopada ub.r.: „Przedstawiciele Polski, Rumunii i regionu bałtyckiego muszą zapamiętać, że nasze strategiczne pociski jedynie ‚przelatują nad’ ich terytorium. Pociski systemu Iskander będą wymierzone w ich miasta. Mam nadzieję, że to powinno ochłodzić głowy przywódców tych państw”. Kiedy w listopadzie 2014 r. rosyjski resort obrony otrzymał wyposażenie dla piątej już brygady uzbrojonej w zestawy Iskander-M, nasiliły się spekulacje, że trafi ona na Krym. Na początku grudnia gen. Ołeksandr Rozmazninow z ukraińskiego Sztabu Generalnego stwierdził, że na terytorium Krymu zidentyfikowano system Iskander
— relacjonuje OAS.
I dodaje, że w związku z polityką Rosji wzrosło znaczenie militarna Krymu i Obwodu Kaliningradzkiego.
Położenie Krymu i Kaliningradu, a dokładniej ich wysunięcie daleko na zachód, sprawia, że szczególnego znaczenia nabiera broń rakietowa bazująca w tych eksklawach. Zasięg takich systemów, jak Iskander czy Kalibr sprawia, że w zasięgu broni ofensywnej Rosji znajduje się cała wschodnia flanka NATO, od Estonii po Turcję
— precyzuje Ośrodek, wskazując, że „drugim, obok przeciwlotniczych rakiet S-400, największym zagrożeniem dla Polski i innych krajów Sojuszu w regionie bałtyckim są Iskandery”.
CZYTAJ DALEJ NA KOLEJNEJ STRONIE ===========>>>>>>
Strona 2 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286675-polityka-podszyta-zbrodnia-rosja-brutalnie-gra-ws-syrii-i-realnie-zagraza-min-polsce-czy-nato-da-odpowiednia-odpowiedz?strona=2