Czwartkowy apel Jarosława Kaczyńskiego o „zawieszenie broni” i „stan spokoju” przynajmniej do momentu zakończenia papieskiej pielgrzymki w Polsce to postawienie opozycji w niezręcznej sytuacji i ewidentna gra na czas ze strony PiS. Słowa byłego premiera trzeba bowiem zestawić z zapowiedzią szerszego spotkania (zorganizowanego przez marszałka Sejmu) z liderami opozycji, by rozpocząć dialog i uzyskać względne zmniejszenie temperatury politycznego sporu. Czy to realne to zupełnie inna sprawa.
Każda władza lubi pracować i robić swoje w spokoju, a zwłaszcza tej władzy nie było to dane. Częściowo zresztą na własne życzenie, którego wyrazem były prowokacyjne i ostre słowa, a także zabetonowanie stanowiska w konflikcie o Trybunał Konstytucyjny. Konflikcie, który choć nie spowodował tąpnięcia w sondażach, to jednak mocno wykrwawił, a na pewno wyczerpał PiS, rząd, dyplomację i cały obóz nowej władzy. Mało tego, zabranie sił wcale nie spowodowało jakiegoś wyraźnego rozstrzygnięcia tego sporu.
Rzecz jasna najbardziej zagorzali zwolennicy nowego rządu namawiali Jarosława Kaczyńskiego do jeszcze ostrzejszej polityki. Ten jednak - zapewne z wyrachowania, choć również po prostu ze swojej politycznej natury, idącej w poprzek oczekiwaniom twardego elektoratu - postanowił lekko zmienić ton i taktykę. Wyciągnięta ręka i oferta zawieszenia broni na kilka najbliższych tygodni, a do tego zapowiedź rozmów to element gry na czas i przeczekanie, by konflikt o TK zamrozić do grudnia (końca kadencji Andrzeja Rzeplińskiego i nowej furtki do rozwiązania sporu, już na warunkach PiS). W takim scenariuszu PiS złapałoby nieco oddechu w niekończących się przepychankach polityczno-prawnych z instytucjami unijnymi i zyskało sporo czasu.
Zamieszanie i walka wokół Trybunału Konstytucyjnego nie są zresztą jedynym powodem, dla którego PiS byłoby na rękę obniżenie emocji; choćby na chwilę. W najbliższych miesiącach zanosi się na gorącą dyskusję wokół ustawy antyterrorystycznej, a perspektywa zbliżających się Światowych Dni Młodzieży i szczytu NATO z pewnością rysowałaby się lepiej w sytuacji, gdy na ulicach nie będzie dziesiątek tysięcy manifestantów nastawionych antyrządowo i krzyczących o końcu demokracji nad Wisłą.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Czwartkowy apel Jarosława Kaczyńskiego o „zawieszenie broni” i „stan spokoju” przynajmniej do momentu zakończenia papieskiej pielgrzymki w Polsce to postawienie opozycji w niezręcznej sytuacji i ewidentna gra na czas ze strony PiS. Słowa byłego premiera trzeba bowiem zestawić z zapowiedzią szerszego spotkania (zorganizowanego przez marszałka Sejmu) z liderami opozycji, by rozpocząć dialog i uzyskać względne zmniejszenie temperatury politycznego sporu. Czy to realne to zupełnie inna sprawa.
Każda władza lubi pracować i robić swoje w spokoju, a zwłaszcza tej władzy nie było to dane. Częściowo zresztą na własne życzenie, którego wyrazem były prowokacyjne i ostre słowa, a także zabetonowanie stanowiska w konflikcie o Trybunał Konstytucyjny. Konflikcie, który choć nie spowodował tąpnięcia w sondażach, to jednak mocno wykrwawił, a na pewno wyczerpał PiS, rząd, dyplomację i cały obóz nowej władzy. Mało tego, zabranie sił wcale nie spowodowało jakiegoś wyraźnego rozstrzygnięcia tego sporu.
Rzecz jasna najbardziej zagorzali zwolennicy nowego rządu namawiali Jarosława Kaczyńskiego do jeszcze ostrzejszej polityki. Ten jednak - zapewne z wyrachowania, choć również po prostu ze swojej politycznej natury, idącej w poprzek oczekiwaniom twardego elektoratu - postanowił lekko zmienić ton i taktykę. Wyciągnięta ręka i oferta zawieszenia broni na kilka najbliższych tygodni, a do tego zapowiedź rozmów to element gry na czas i przeczekanie, by konflikt o TK zamrozić do grudnia (końca kadencji Andrzeja Rzeplińskiego i nowej furtki do rozwiązania sporu, już na warunkach PiS). W takim scenariuszu PiS złapałoby nieco oddechu w niekończących się przepychankach polityczno-prawnych z instytucjami unijnymi i zyskało sporo czasu.
Zamieszanie i walka wokół Trybunału Konstytucyjnego nie są zresztą jedynym powodem, dla którego PiS byłoby na rękę obniżenie emocji; choćby na chwilę. W najbliższych miesiącach zanosi się na gorącą dyskusję wokół ustawy antyterrorystycznej, a perspektywa zbliżających się Światowych Dni Młodzieży i szczytu NATO z pewnością rysowałaby się lepiej w sytuacji, gdy na ulicach nie będzie dziesiątek tysięcy manifestantów nastawionych antyrządowo i krzyczących o końcu demokracji nad Wisłą.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/286380-apel-kaczynskiego-o-zawieszenie-broni-to-oczywista-gra-na-czas-ze-strony-pis-inna-rzecz-ze-choc-raczej-malo-skuteczna-to-bardzo-potrzebna?strona=1