Ciosek o teczce „Bolka”: „Wszyscy się spodziewaliśmy, że Kiszczak ma pod krzaczkiem porzeczek zakopane te kwity, jako asekurację”

fot. PAP/EPA/Radio Zet/wpolityce.pl
fot. PAP/EPA/Radio Zet/wpolityce.pl

Stanisław Ciosek, były ambasador RP w Moskwie, a u schyłku PRL minister od związków zawodowych oraz uczestnik Magdalenki i Okrągłego Stołu, twierdzi, że nawet jeśli Lech Wałęsa był wcześniej agentem SB, to nie miało to wpływu na przebieg wydarzeń w 1989 r. Ciosek broni Wałęsy, ale z jego relacji wyłania się wiele ciekawych wątków…

CZYTAJ WIĘCEJ: Cenckiewicz: Wałęsa donosił na niemal 30 osób. „Dla wielu fakty się nie liczą. Wałęsa jest bogiem dla systemu i beneficjentów III RP. To polityczny słup, na którym kryją się poważniejsi gracze”

Ciosek przyznaje, że nie był zaskoczony znaleziskiem w willi Czesława Kiszczaka.

Wszyscy mówiliśmy, szeptaliśmy, że na pewno gdzieś takie kwity sobie będą trzymać różni ludzie, ci, którzy mieli do nich dostęp i to było taką tajemnicą poliszynela

— stwierdza w „Radiu Zet” w rozmowie z Moniką Olejnik.

W dalszej części wywiadu podkreśla, że był zniesmaczony okolicznościami ujawnienia dokumentów, tym, że wdowa po generale chciała je sprzedać do IPN.

No, byłem zszokowany przyznaję szczerze, mimo że wszyscy się spodziewaliśmy, że gdzieś Kiszczak ma pod krzaczkiem porzeczek zakopane te kwity, jako asekurację. Ale no po śmierci, jeszcze w taki sposób się dowiedzieliśmy od razu wszyscy, że chciała sprzedać, że na jakąś Ukrainkę pieniądze, na pomnik, no byłem niezwykle zniesmaczony przyznaję szczerze, to jest takie zbrukanie

— ocenia.

Czytaj dalej na następnej stronie ===>

123
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.