Polskie Inwestycje Rozwojowe są, niestety, jak to się górnolotnie nazywa i bardzo eufemistycznie… Ich po prostu nie ma. To ch…, d…a i kamieni kupa!
Z pewnością pamiętają państwo kultowy już tekst Bartłomieja Sienkiewicza, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, który został nagrany podczas pogawędki z Markiem Belką.
Wspomniane słowa Sienkiewicza przyszły mi na myśl, gdy uważnie przysłuchiwałem się planowi gospodarczemu, jaki na konferencji prasowej w KPRM przedstawiali premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki.
W założeniach i teorii „plan Morawieckiego” - jak ochrzcił założenia rządu Jarosław Kaczyński - wygląda bowiem świetnie. Minister rozwoju umiejętnie i zachęcająco przedstawiał główne filary, na jakich ma opierać się gospodarcza strategia gabinetu Beaty Szydło. W słowach Morawieckiego znać było sporo z języka i tez Jarosława Kaczyńskiego (imposybilizm, model polaryzacyjno-dyfuzyjny, odwołania do śp. Grażyny Gęsickiej) - znać, że rząd ma błogosławieństwo szefa PiS i w tym zakresie.
Spory rozmach i rozbudzone nadzieje dadzą jednak nie tylko paliwo rządzącym (i zapewne wzrost notowań), ale za tydzień, miesiąc, rok zderzą się jednak z rzeczywistością.
Polskie Inwestycje Rozwojowe czy „Polska 2030” - zapomniany już plan rozwoju przygotowany przez ministra Michała Boniego - również wyglądały nieźle w teorii. Poprzedniej ekipie zabrakło jednak chęci, determinacji i politycznej woli, by je forsować wbrew przeciwnościom, interesom i lobbystom. W efekcie o założeniach Boniego nikt nie pamięta, a PIR, owszem, zostaną zapamiętane, ale tylko dzięki złotoustemu Sienkiewiczowi.
Gabinet Beaty Szydło i dający twarz nowemu planowi Mateusz Morawiecki stają przed wielkim wyzwaniem. Plany, jakie w perspektywie kilku i kilkunastu lat zakładają przedstawiciele nowej władzy są ambitne - ale dopiero praktyka zweryfikuje ich realność. Trochę jak w przypadku programu 500+ - oba te pomysły są bowiem pozytywnym i mocnym sygnałem wysłanym opinii publicznej: „Mamy plan na Polskę i nie chcemy tylko dryfować”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Polskie Inwestycje Rozwojowe są, niestety, jak to się górnolotnie nazywa i bardzo eufemistycznie… Ich po prostu nie ma. To ch…, d…a i kamieni kupa!
Z pewnością pamiętają państwo kultowy już tekst Bartłomieja Sienkiewicza, ówczesnego ministra spraw wewnętrznych, który został nagrany podczas pogawędki z Markiem Belką.
Wspomniane słowa Sienkiewicza przyszły mi na myśl, gdy uważnie przysłuchiwałem się planowi gospodarczemu, jaki na konferencji prasowej w KPRM przedstawiali premier Beata Szydło i wicepremier Mateusz Morawiecki.
W założeniach i teorii „plan Morawieckiego” - jak ochrzcił założenia rządu Jarosław Kaczyński - wygląda bowiem świetnie. Minister rozwoju umiejętnie i zachęcająco przedstawiał główne filary, na jakich ma opierać się gospodarcza strategia gabinetu Beaty Szydło. W słowach Morawieckiego znać było sporo z języka i tez Jarosława Kaczyńskiego (imposybilizm, model polaryzacyjno-dyfuzyjny, odwołania do śp. Grażyny Gęsickiej) - znać, że rząd ma błogosławieństwo szefa PiS i w tym zakresie.
Spory rozmach i rozbudzone nadzieje dadzą jednak nie tylko paliwo rządzącym (i zapewne wzrost notowań), ale za tydzień, miesiąc, rok zderzą się jednak z rzeczywistością.
Polskie Inwestycje Rozwojowe czy „Polska 2030” - zapomniany już plan rozwoju przygotowany przez ministra Michała Boniego - również wyglądały nieźle w teorii. Poprzedniej ekipie zabrakło jednak chęci, determinacji i politycznej woli, by je forsować wbrew przeciwnościom, interesom i lobbystom. W efekcie o założeniach Boniego nikt nie pamięta, a PIR, owszem, zostaną zapamiętane, ale tylko dzięki złotoustemu Sienkiewiczowi.
Gabinet Beaty Szydło i dający twarz nowemu planowi Mateusz Morawiecki stają przed wielkim wyzwaniem. Plany, jakie w perspektywie kilku i kilkunastu lat zakładają przedstawiciele nowej władzy są ambitne - ale dopiero praktyka zweryfikuje ich realność. Trochę jak w przypadku programu 500+ - oba te pomysły są bowiem pozytywnym i mocnym sygnałem wysłanym opinii publicznej: „Mamy plan na Polskę i nie chcemy tylko dryfować”.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/281894-uczyc-sie-na-bledach-poprzednikow-500-i-plan-gospodarczy-to-dwa-filary-nowej-wladzy-oby-tylko-nie-skonczyly-sie-jak-polska-2030-boniego-i-pir-czyli-ch-d-i-kamieni-kupa