PEŁNY OBRAZ AFERY. Przeanalizowaliśmy stenogramy rozmów opublikowane przez „Wprost”. O czym rozmawiali prezes z ministrem przy wódeczce

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. Wikipedia ABCC BY-SA 3.0 Andrzej Barabasz - Praca własna/Fot. msw.gov.pl
Fot. Wikipedia ABCC BY-SA 3.0 Andrzej Barabasz - Praca własna/Fot. msw.gov.pl

Czy Donald Tusk próbował osłonić syna i kłamał mówiąc, że o aferze Amber Gold dowiedział się z mediów? Według Marka Belki, premier został przez niego ostrzeżony, że to piramida finansowa.

W nagraniach ujawnionych przez „Wprost” ten wątek poruszany jest w rozmowie Belki z ministrem spraw wewnętrznych Bartłomiejem Sienkiewiczem.

Marek Belka: Ciekaw jestem, jak by to wyglądało u nas, gdyby sytuacja była podobna. Chociaż była podobna. Tylko jak to zawsze mówią, jaki kraj, taki terroryzm, więc jaki kraj, takie awantury. Młody Tusk się okazuje jest zatrudniony w firmie, kurwa, nie wiadomo jakiej.

Bartłomiej Sienkiewicz: OLT.

MB: Nawiasem mówiąc, ja o tym nie wiedziałem. Ale kilka miesięcy przed faktem zadzwoniłem do Donalda i powiedziałem mu, że sprawa Amber Goldu jest dość poważna, że jest to piramida finansowa, ale poważniejsza ze względu na to, że oni są właścicielami tego szybko rozwijającego się OLT Express. Że będzie jakaś awantura z tym OLT Expressem, ale przeszło na tematy związane…

W dalszej części rozmowy Sienkiewicz wraca do zapaści budżetowej państwa. Istotą rozmowy jest to, że szef MSW prosi szefa banku centralnego o pomoc w zasypaniu dziury budżetowe. Dopytuje prezesa NBP o możliwość druku pieniędzy.

MB: (…) konkretnie mówiąc, mamy zakaz finansowania przez Narodowy Bank Polski deficytu budżetowego. (…) To znaczy, że Belka (…) nie ma prawa zakupić bezpośrednio od Rostowskiego papierów wartościowych. Nie ma. (…) Co by to oznaczało? Ja bym od niego kupił papiery. Ja był mu dał złotówki, a on by je sobie wydał, czyli to byłoby zwiększenie deficytu budżetowego.

Sienkiewicz nie daje jednak za wygraną.

BS: Hm. Ale poza tym istnieje możliwość uruchomienia maszyn nieprzeznaczonych na wykup obligacji, tylko na zwiększenie ilości i masy pieniądza na rynku, tak?

MB: (…) Otóż, gdyby się okazało w jakimś momencie, że minister finansów nie może sfinansować swoich potrzeb pożyczkowych, bo rynki odmawiają zakupu obligacji, polskich papierów, tak jak zrobiły to w przypadku Grecji, Irlandii i innych krajów. No bo uznały, że ten kraj jest niewypłacalny. (…) Wtedy – i to jest sens posiadania własnej waluty, a nie euro – wtedy bank centralny Polski może powiedzieć tak: „No, ja bym ewentualnie mógł kupić pewną ilość obligacji, może nie bezpośrednio na aukcji w Ministerstwie Finansów, ale na przykład w BGK lub PKO BP, czyli z czegoś, co formalnie jest niemożliwe”.

Podczas rozmowy odbywa się także ordynarny handel stanowiskiem ministra finansów. Celem nadrzędnym jest niedopuszczenie do władzy PiS, która, według rozmówców „spowodowałaby odpływ inwestorów”. Ale niezbędna jest pomoc finansowa ze strony NBP.

Bartłomiej Sienkiewicz: Mamy dupę pogłębiającą się na poziomie budżetu państwa (…) są sygnały, że idzie ku lepszemu, brakuje pieniędzy w budżecie, cięcia są niewystarczające. I mamy osiem miesięcy do wyborów. Jak zmniejszymy ten okres, to ten warunek jest bez znaczenia wtedy. I PiS ma 43 proc. w sondażu CBOS . Czyli, nie czarujmy się, idziemy w taki wariant, że tylko i wyłącznie ekonomika decyduje o ocenie stabilności kraju. Tylko wiemy, że to się skończy katastrofą, ponieważ zwycięstwo PiS-u oznacza ucieczkę inwestorów, pogorszenie się warunków finansowych…

Marek Belka: No i…

BS: (…) W związku z tym albo idziemy wariantem czysto finansowym i wtedy nie ma żadnego powodu, żeby uruchamiać tego typu rodzaju mechanizmy, albo jednak rozumiemy, że między polityką a stabilnością finansową państwa jest pewien związek, który w ostatnich latach w szczególnie mocno ujawnił się w Europie.

MB: Dobrze. Podoba mi się ten sposób stawiania sprawy. Bo on dotyczy Polski, a nie tylko tzw. gospodarki czy jakiegoś tam…

BS: Dokładnie. Ja się boję w tej sytuacji jednej rzeczy, że na to wszystko kolega Rostowski mówi „w życiu!”. „W życiu!”, bo to nam zdewastuje opinię, bo to jest niewykonalne, bo tego nie wolno robić. Ja już w to nie chcę wchodzić, dlaczego tak powie, bo to oddzielna sprawa, ale… No tak, no.

MB: Dobrze. Po pierwsze, ja bym chciał mieć partnera, który się nazywa prezes Rady Ministrów, a nie minister finansów. (…) I ja wtedy mówię premierowi: „Bardzo dużo jest możliwe”. Mamy oczywiście tę pieprzoną Radę Polityki Pieniężnej, ale jesteśmy w stanie z nią zagrać. Ale wtedy moim warunkiem, excuse-moi, jest dymisja ministra finansów. Przychodzi nowy minister finansów, na razie nie muszę wam mówić, kto by mógł być, ale takie nazwiska i tacy ludzie są w kraju. I wtedy zrobimy to, co trzeba, żeby uniemożliwić, mówiąc krótko, aby kraj to zrozumiał.

BS: To nie może się zdarzyć później niż osiem miesięcy przed wyborami.

(…)

MB: Mówiąc po prostu, jeśli w drugim półroczu gospodarka zdecydowanie nie przyspieszy, to będzie problem. To będzie być może konieczne tego rodzaju niestandardowe działanie. A wtedy trzeba serdecznie ze wszystkimi, jakby to powiedzieć, możliwymi tymi różnymi lanserami podziękować hrabiemu von Rostowskiemu i powołać technicznego, niepolitycznego ministra finansów, który znajdzie w banku centralnym pełne wsparcie.

Teraz już wiemy, że rozmowa Belki, Rostowskiego i Cytryckiego odbyła się w lipcu 2013. Informacja o możliwej dymisji ministra finansów pojawiła się w mediach po raz pierwszy miesiąc później, napisał o niej Newsweek. Do dymisji doszło w listopadzie 2013. To był warunek konieczny do jeszcze jednej sprawy, o której mowa w nagranych rozmowach. Belka w zamian za pomoc zażądał zmiany ustawy o NBP.

SC: Dlatego powinieneś wcześniej zrobić zmianę w ustawie o NBP.

MB: Tak, bardzo ważna sprawa.

SC: Rostowski tego nie zrobi…

MB: Mogę to zrobić tylko z Tuskiem.

(…)

BS: Macie projekt tej ustawy?

MB: No raczej. Wszystko jest, w ministerstwie. Tam są wytrychy… (…) jak ja bym miał sygnał od premiera, że mogę tam wstawić to, co będzie trzeba, to wstawimy, różne rzeczy, które umożliwiałyby mi…

(…)

SC: Czemu macie problem? Że Tusk zrzucił to na kontakty Rostowskiego, doradców.

MB: Ja mu się zresztą nie dziwię, on się na tym nie zna. Natomiast Rostowski sprawia wrażenie, że panuje nad wszystkim. […] On ma tych problemów takich typu, tam wiesz, Smoleńsk, kurwa, jakieś pierdoły.

SC: Co ma wspólnego Rostowski ze Smoleńskiem?

MB: No nic, ale ma Tusk. […]

Pod koniec maja 2014 roku do Rady Ministrów wpłynął projekt założeń nowelizacji ustawy o NBP. Na posiedzeniu rządu zaprezentuje go minister Mateusz Szczurek, następca zdymisjonowanego w ubiegłym roku Rostowskiego. W 2013 roku NBP wpłacił do budżetu państwa 5,3 mld zł. W 2012 było to z kolei 8,2 mld zł.

W dalszej części ujawnionych stenogramów czytamy, jak Marek Belka stawia swoje warunki w zamian za pomoc rządowi. Przede wszystkim chce powołać Radę Ryzyka Systemowego. Powołaniu rady przeciwny był Rostowski, ponoć ambicja nie pozwalała mu zgodzić się, aby w takiej radzie być zastępcą prezesa NBP. To kolejny argument Belki za jego odwołaniem.

MB: Ja nie mam żadnego problemu, ja w jakiejś radzie mogę być zastępcą, bo ja mam naprawdę długiego chuja, a on nie ma. I w związku z tym musi go sobie sztukować. I to jest problem.

W dalszej części rozmowy szef MSW Bartłomiej Sienkiewicz pokusił się o wyjątkowo szczerą analizę nastrojów społecznych w Polsce. W ocenie Sienkiewicza rząd PO nie przetrwa dłużej niż do 2015 roku.

Bartłomiej Sienkiewicz: Moim zdaniem w 15 będzie po herbacie. W 15 się można rozejść. (…) Potrafię te sygnały rozkładu widzieć, zanim one następują. One jeszcze nie następują, wbrew pozorom. Ale jeśli tak się zdarzy, to już nie będzie odwrotu. (…) Albo ludzie poczują, że nastąpiła pewna zmiana, bo jak ja poznaję ten proces, to jest tak: […] budujemy drogi, bla, bla, bla […], ale to już kompletnie nie działa. Dlaczego nie działa? Bo przeciętny Kowalski patrzy na te autostrady, estakady, na ten dworzec, na cokolwiek innego…

Marek Belka: Bo to się, kurwa, należy po prostu.

BS: Bo jego podstawowe pytanie jest: a co ja z tego kurwa mam?! Gdzie jest ten pieniądz u mnie w portfelu? A nie że ma wypierdolonego orlika przed oknami, bo on ma w dupie tego orlika, podobnie ma tę autostradę w dupie! Bo dla niego jest pytanie o efekt rozbudzonych aspiracji, jak się rozbudziło aspiracje, to są pewne konsekwencje. Najpierw są takie aspiracje, aby państwo było bardziej umyte i bardziej przypominało to, co ma na Zachodzie albo co sobie wyobraża. A potem się aspiracje przesuwają do własnego portfela. I jest pytanie, co ja z tego mam. Więc centralny problem polityczny, jaki jest przed nami, to problem 14 roku i portfela Kowalskiego. Koniec kropka. To się da jakoś zarządzić na poziomie jakichś działań moim zdaniem, takich gdzie… Nie finansowych, to znaczy jest kupa rzeczy, które ludzi wkurwiają, szkodzą im, są absurdalne, bo to państwo jest źle skonfigurowane. To się da jakoś tam przeprowadzić. Ale nie ucieknie się od – prawdę mówiąc – od pieniędzy, i to nie jest kwestia za dwa lata, to jest kwestia przyszłego roku.

Według Sienkiewicza „ludzie nie są w stanie poczuć zmian w okresie sześciu miesięcy czy ośmiu”. Dlatego jakiekolwiek ryzykowne operacje finansowe nie powinny być według niego przeprowadzane w roku wyborczym.

BS: (…) liczenie na to, że się jakaś Platforma, która jest dość dziwnym tworem, zepnie się w roku wyborczym, to jest po prostu proszenie się o kłopoty. To jest odmeldowanie się na własne życzenie. Takie rzeczy się rozstrzyga rok przed rokiem wyborczym, a nie w roku wyborczym. Czy ustawa o NBP by to ułatwiała?

MB: Ułatwiałaby, tak. Ułatwiała. (…) Tylko że po prostu ja muszę mieć instrumenty, żeby na przykład objeżdżać Radę Polityki Pieniężnej.

A w jaki sposób prezes Narodowego Banku Polskiego wyobraża sobie „objeżdżanie” Rady Polityki Pieniężnej.

Marek Belka: Są pewne rzeczy, w których oni mogą jeżeli nie przeszkodzić, to mogą robić jakąś awanturę. […] Żeby była jasność, dla części członków Rady Polityki Pieniężnej problemem nie jest premier i nie jest Platforma oczywiście, tym bardziej. Nazwisko tutaj padło, nie tylko jedno…

Przypomnijmy, że w tej rozmowie padło już nazwisko Jacka Rostowskiego, który według Marka Belki mógłby się nie zgodzić na deal między rządem a NBP.

Sienkiewicz jest rozczarowany, ze poszczególne instytucja państwa, np. CBA czy Urząd Kontroli Skarbowej działają bez porozumienia ze sobą. Wyraz temu szef MSW daje w zdecydowanych stwierdzeniach.

BS: Państwo polskie istnieje teoretycznie. Praktycznie nie istnieje, dlatego że działa poszczególnymi swoimi fragmentami, nie rozumiejąc, że państwo jest całością. Tam, gdzie państwo działa jako całość, ma zdumiewającą skuteczność. Tylko jakoś nikt nie chce korzystać z tej…

MB: Nie ma kultury współpracy instytucji.

BS: Dokładnie. Jak się ją wymusza różnymi gestami, takimi, śmakimi, to się okazuje, że można dostać jakieś przyzwoite narzędzia.

Marek Belka rewanżuje się rozmówcy i także opowiada o ty, co go gryzie. Otóż zmartwieniem szefa NBP są banki zagraniczne.

MB: (…) w Polsce dwie trzecie banków jest we władaniu zagranicznym. To nie jest tak, że ja robię z tego jakiś problem typu PiS-owskiego, wiesz suwerenność, srelność. Dodam, że myśmy per saldo na tym zyskali. (…) Tylko że oni są w kryzysie. Część z nich już, proszę ciebie, poszła na ulicę. Te mamusie banków polskich już są przecież skurwione. (…) I naraz bank, któremu po prostu nie można niczego zarzucić. Świetnie prowadzony bank, zarówno Rabo, jak i BGŻ, jest do sprzedaży. Ten bank jest na sprzedaż. Oczywiście, problem jest, czy ktoś od niego tego Rabobanka kupi, ale uważam, że Polska nie może pozwolić, żeby kawał polskiego państwa, bo BGŻ to nie jest tylko kawał systemu bankowego, to kawał państwa, żeby po prostu poszedł w ręce jakiegoś, znów nie wiadomo, inwestora. Należałoby wypowiedzieć się ustami premiera lub ministra finansów (…) że każda taka zmiana musi być zaakceptowana przez państwo.

BS: To dlaczego tego nie chcą powiedzieć?

MB: Bo minister finansów jest przeciwny temu. Natomiast albo Donald nie wie, jakie to jest ważne, albo się też boi.

Belka już do końca rozmowy narzeka na bezradność państwa polskiego.

MB: Minister finansów nie ruszy palcem. Dla szefa Komisji Nadzoru Finansowego najważniejsze jest, aby jego dupa była kryta.

Szef NBP sugeruje, że BGŻ mógłby zostać przejęty przez Polskie Inwestycje Rozwojowe. Ten sztandarowy program rządu Sienkiewicz bombarduje jednak bezlitośnie.

MB: Polskie Inwestycje Rozwojowe są, niestety, jak to się górnolotnie nazywa i bardzo eufemistycznie… Ich po prostu nie ma. To chuj, dupa i kamieni kupa.

Ostatnim wątkiem rozmowy między Belką i Sienkiewiczem w upublicznionych stenogramach jest sprawa Biura Ochrony Rządu.

BS: (…) Kłopot polega na czymś innym. Nie polega na bieżącym zarządzaniu, ale chodzi o instytucję, której się nikt nie dotykał przez lata. (…) Niech to zostanie między nami, ale odebrałem 15 telefonów od wszystkich najważniejszych ludzi w tym kraju, żebym broń Boże nie robił krzywdy, więc mam wykręcone ręce. I zbieram za ewidentne wpadki formacji. (…) Gdybym był ministrem spraw wewnętrznych na początku czteroletnich rządów, toby to wyglądało inaczej, ale ja nie bardzo mogę sobie pozwolić na głębokie reformy w służbie, od której dyskrecji zależy wiele, he, he, istotnych decyzji w tym kraju na kwartał przed wyborami, bo to jest samobójstwo, he, he.

Analizę kolejnych nagrań opublikujemy wkrótce.

CZYTAJ TAKŻE: Andrzej Potocki: Taśmy prawdy - kto za tym stoi? Dopóki musiały, te siły i układy pracowały na Tuska, traktując go jako zaporę przez Kaczorami. Ale dziś Tusk słabnie…

Michał Karnowski: Pięć wniosków z afery nagraniowej. Diagnoza stanu państwa Kaczyńskiego potwierdzona, postkomuniści mszczą się i atakują, system Tuska jest prawie martwy

Piotr Zaremba: Rzeczywiście tak wygląda zakulisowa polityka. Ale ci panowie rozmawiali o obejściu konstytucji. Przykro mi – jeśli wpadli, konsekwencja powinna być jedna

Mariusz Kamiński o aferze taśmowej: „Sienkiewicz był wysłannikiem Tuska. Mam nadzieję, że opinia publiczna nie złapie się na kolejny trik premiera”

Jest wniosek o odwołanie Sienkiewicza. Powód: deal mający na celu „utrzymanie - wbrew prawu i poprzez nadużycia - przy władzy partii rządzącej”

Bielecki przygotowuje grunt Tuskowi: „Ktoś nagrywa na masową skalę (..) „Sienkiewicz jest młodym ministrem”

„Sorry, ale się nie wzmogę!” Zaczyna się - „Wyborcza” w obronie rządu Tuska do samego końca. I jeden dzień dłużej. A jak pisała w 2006 roku?

——————————————————————————————-

Aleksander Majewski w rozmowach z najlepszymi polskimi dziennikarzami śledczymi - Sumlińskim, Gadowskim, Miterem, Pyzą i Zielke - odkrywa tajemnice polskiego świata przestępczości zorganizowanej, afer na styku polityki korupcji.

Afery III RP” - książka dostępna w naszym internetowym sklepie wSklepiku.pl.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych