Taśmy prawdy - kto za tym stoi? Dopóki musiały, te siły i układy pracowały na Tuska, traktując go jako zaporę przez Kaczorami. Ale dziś Tusk słabnie...

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Rys. Andrzej Krauze
Rys. Andrzej Krauze

W dzisiejszej „Kawie na ławie” na próby dociekań kto stoi za nagraniami dostarczonymi „Wprost” nie padła żadna konkretna odpowiedź. Jedynie poseł Adam Szejnfeld sugerował, że za taśmami mógł stać „pisowski demon” Mariusz Kamiński i jego ludzie.

Uległem pokusie, by pospekulować na ten temat. Ponieważ od jakiegoś czasu zajmuje się na łamach „wSieci” i „wPolityce.pl” sprawą tygodnika „Wprost” i jego redaktora naczelnego. Wiadomo już, że taśmy rozpętają potężną burzę z piorunami, która może doprowadzić partię rządząca do katastrofy.

Wariantów moim zdaniem jest kilka. Przy tego rodzaju rozważaniach będę posiłkował się zasadą qui bono. Nie sądzę, żeby zrobili to ludzie podlegli koordynatorowi służb specjalnych. Co prawda minister przygotował już projekt reformy, w której m.in. przewiduje redukcję etatów w BOR, ale gdyby to byli oni, załatwili by sprawę w ciszy gabinetów. W momencie upublicznienia, zawsze istnieje groźba skrócenia kadencji rządu, rozpisania nowych wyborów i zwiększa się prawdopodobieństwo przejęcia władzy przez PiS. A wtedy spotkaliby się z taka reformą, która by ich ostatecznie zmiotła. Natomiast poprzez granie taśmami bez rozgłosu można osiągnąć dużo więcej i to bez ryzyka.

Wywiad rosyjski też raczej należy wykluczyć, ponieważ PiS u władzy oznaczałby dla Kremla tylko dodatkowe kłopoty. I nie mam tutaj na myśli tylko i wyłącznie sprawy katastrofy smoleńskiej. Choć Prawo i Sprawiedliwość jest partią, która jawi się jako największy beneficjent afery taśmowej nie sądzę, aby jej ludzie z dawnych służb byli autorami tych nagrań. PiS według mojej wiedzy nie dysponuje takimi strukturami wywiadowczymi, które by były zdolne do tego typu operacji.

Przede wszystkim i to jest ważne, samo nagranie nie jest problemem. Przy takiej osłonie kontrwywiadowczej może zrobić to każdy. Jednak trzeba umieć posiąść wiedzę kiedy i gdzie takie spotkanie się odbędzie i co na nim będzie omawiane. A to już wymaga tzw. poważniejszego zaplecza logistyczno- wywiadowczego, którego partia Jarosława Kaczyńskiego nie posiada. Natomiast środki takie są w dyspozycji kręgów postkomunistycznej lewicy.

Agencje ochrony, w skład których kierownictwa wchodzą byli esbecy, struktury dawnej WSI, sieć byłych informatorów służby bezpieczeństwa tworzą de facto państwo w państwie. Są jak rak wymagający wycięcia. SLD miało też swój polityczny interes w skompromitowaniu władzy. W przypadku szybszych wyborów, przy korzystnym rozkładzie głosów, wzmacniają pozycje koalicjanta osłabionej Platformy Obywatelskiej. I po drugie element zemsty. Premier zamiast dołożyć starań i doprowadzić do cofnięcia immunitetu Mariuszowi Kamińskiemu nie dość, że nie zarządził w głosowaniu dyscypliny klubowej, to jeszcze sam nie wziął udziału w głosowaniu. Konsekwencje są takie, że zamiast Kamińskiego, poważne kłopoty grożą małżeństwu Kwaśniewskich. Kwintesencją afery Rywina był atak środowisk postpezetpeerowskich na „solidarnościową” stronę Okrągłego Stołu i chęć wymuszenia na niej kilkudziesięciomilionowego haraczu. Wtedy przegrali. Teraz możemy mieć do czynienia z „drugim podejściem”.

Drugą poszlaką, która mogłaby wskazywać na ten trop jest miejsce publikacji nagrań – tygodnik „Wprost”. Niedawno na łamach portalu wPolityce.pl pisałem, że „w opinii osób dobrze znających kulisy i trzewia medialnego światka „Wprost” uchodzi za obszar będący pod wpływem ludzi powiązanych z ośrodkami postkomunistycznymi, w tym z częścią dawnych służb specjalnych.

Dopóki musiały, siły te i układy pracowały na Tuska, traktując go jako zaporę przez Kaczorami. Ale dziś lewicy postkomunistycznej śni się sen o potędze. Czują też, że Tusk słabnie. Na dodatek jest jasne, że lewica tyle pozyska głosów, ile ubędzie Platformie. Innych przepływów elektoratów socjologowie raczej nie obserwują. Konflikt jest nieunikniony, a jedyne pytanie dotyczy jego skali”. Od tamtej publikacji minął ponad miesiąc.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych