"Pan minister był wyraźnie zdenerwowany i bardzo szybko wyszedł". Red. Przełomiec o kulisach burzliwej rozmowy z rosyjskim ministrem kultury. NASZ WYWIAD

Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Na pewno był wściekły, że nie udało mu się narzucić jego narracji. A wydaje mi się, że faktycznie to mu się nie udało

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl red. Maria Przełomiec, gospodyni programu Studio Wschód w TVP.

CZYTAJ TAKŻE: Maria Przełomiec punktuje rosyjskiego ministra kultury: „Gen. Czerniachowski nikogo nie mordował? Zabił mojego dziadka”. [ZOBACZ WIDEO]

wPolityce.pl: Zaskoczyła pani rosyjskiego ministra. Proszę powiedzieć o tym wydarzeniu od „kuchni”.

Red. Maria Przełomiec: Tak, rozmawialiśmy po programie. Pan minister mówił, że nie ma dokumentów potwierdzających, że gen. Czerniakowski wydawał jakiekolwiek rozkazy dotyczące Miednik. Na co ja powiedziałam, że przez wiele lat nie były również przez wiele lat znane rozkazy zamordowania polskich oficerów w Katyniu. Minister zamilkł wtedy.

Chciałam też powiedzieć, że to co państwo opisaliście wczoraj w tekście, to wywołało burzę na pewnym portalu historycznym.

Faktycznie w „Potomkach Sejmu Wielkiego” jest zapisana data śmierci mojego dziadka - 1952 rok. Mój dziadek Karol Erdman został aresztowany w Miednikach podczas słynnej wspólnej defilady Armii Czerwonej i wileńskiego AK, do której ostatecznie nie doszło. Dziadkowi udało się uciec z transportu. Został zabity - rzecz jasna za wileńskie AK - już w Polsce, w więzieniu, w 1952 roku.

Natomiast na Syberii najprawdopodobniej zmarł, bo nie wiemy dokładnie, aresztowany wówczas razem z dziadkiem Karolem jego cioteczny brat, czyli mój cioteczny wujek. Historia jest dosyć skomplikowana, i dlatego w wywiadzie na żywo nie mogłam nakreślić wszystkich szczegółów, więc użyłam skrótu myślowego. O tyle uprawnionego, że dziadek Karol rzeczywiście został zamordowany w wyniku akcji gen. Czernichowskiego. Za to był ścigany przez komunistów.

No i to wszystko wywołało zamieszanie i zaczęto mi zarzucać, że ja dokładnie tego nie wyjaśniłam na wizji.

Problem polega na tym, iż nie było możliwości na wizji wytłumaczenia ministrowi dość skomplikowanej historii rodzinnej.

Mam już wysyp wpisów bardzo nieprzyjemnych, trolli internetowych, którzy dosyć często odwiedzają stronę Studia Wschód, więc ja poznaję ich styl.

A jak minister odnosił się do pani już po programie?

Pan minister był wyraźnie zdenerwowany i bardzo szybko wyszedł. Jest jeszcze jedna rzecz. Otóż dostałam sygnał, że w polskich władzach pojawiły się wątpliwości, czy telewizja publiczna powinna przeprowadzać rozmowę z ministrem, który przyjeżdża prywatnie, co zresztą ja trzykrotnie w tej rozmowie podkreślałam i pytałam go o to.

Korzystając z okazji, chcę zauważyć, że on był gościem programu poświęconego wyłącznie Europie Wschodniej i byłemu Związkowi Sowieckiemu. Zapraszam do niego różnych gości: prominentnych i tych, którzy nie są oficjalnymi gośćmi państwa polskiego.

Poza tym zależało mi na jeszcze jednym. Otóż pan minister tego samego dnia był cytowany przez różne agencje i mówił o tym, jak to Polacy skandalicznie obchodzą się z cmentarzami i z pomnikami wdzięczności. Więc bardzo mi zależało na tym, żeby wybrzmiała sprawa pomników właśnie. I moim zdaniem udało się tego dokonać, wybrzmiało to, dlaczego Polacy mają taki, a nie inny stosunek do pomników.

Pan minister Miediński jest także jednym z głównych propagatorów tzw. antykatynia. Czyli tezy, że Katyń był odpowiedzią na rzekome polskie zbrodnie dokonane po wojnie z bolszewikami w 1920 r. na jeńcach sowieckich w obozach, które mój gość z Rosji nazywa „polskimi obozami koncentracyjnymi”. I wydaje mi się, że także w tej sprawie udało mi się pana ministra przekonać. Powołałam się przy tym na wspólne dzieło polskich i rosyjskich archiwistów, z którego wynika, że nie da się porównać zbrodni katyńskiej z losem jeńców bolszewickich.

No i kolejna sprawa. Otóż Rosjanie próbują zrobić z obozu w Sobiborze coś w rodzaju alternatywy dla obozu Auschwitz.

Ze względu na dużą liczbę jeńców przetrzymywanych w Sobiborze?

Tak, ze względu na jeńców i ze względu na powstanie oraz ucieczkę zorganizowaną przez tychże jeńców. Wydaje mi się także, że ze względu na zeszłoroczną wypowiedź Grzegorza Schetyna, który powiedział, iż tak naprawdę obóz wyzwalali Ukraińcy.

Schetyna powiedział tak o Auschwitz, nie o Sobiborze.

No tak i dlatego zwrócili uwagę na Sobibór, gdzie przetrzymywani byli i mordowani przede wszystkim Żydzi. Dowódcą powstania w obozie był sowiecki oficer pochodzenia żydowskiego Aleksander Peczerski.

Rosjanie chcą chyba z pomocą tego wydarzenia wykreować alternatywę dla Auschwitz. Tłumaczyłam ministrowi, że to jest bez sensu z wielu względów, np. takich, że uroczystości w Sobiborze zwykle są 14 października, czyli w rocznicę wybuchu powstania.

Chciałam też, aby podczas naszej rozmowy wybrzmiał temat pomnika smoleńskiego. Rosjanie bowiem bronią się twierdząc, że projektowany pomnik jest za duży. Nawet pan minister był łaskaw powiedzieć, że zagraża on samolotom. Podkreśliłam, że pomnik ma dwa metry wysokości, czyli jest to wysokość ogrodzenia wokół lotniska. I powiedziałam, że międzynarodowe jury, w skład którego wchodzili dwaj przedstawiciele Federacji Rosji, wyraziła zgodę na ten właśnie projekt.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

12
następna strona »

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.