Znany chiński strateg Sun Tzu opracował zasady walki z wrogiem. Walki, która pozwala pokonać przeciwnika bez strat własnych. W jego 13 złotych zasadach czytamy:
1 Dyskredytujcie wszystko co dobre w kraju przeciwnika.
2 Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia.
3 Podrywajcie ich (nieprzyjaciół) dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków.
4 Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych I najbardziej odrażających.
5 Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika.
6 Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.
7 Buntujcie młodych przeciwko starym.
8 Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.
9 Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie na zapleczu, w zaopatrzeniu i wśród wojsk wroga.
10 Osłabiajcie wolę walki nieprzyjacielskich żołnierzy za pomocą zmysłowych piosenek I muzyki.
11 Podeślijcie im (nieprzyjaciołom) nierządnice, żeby dokończyły dzieła zniszczenia.
12 Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wiadomości. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany zwróci się stu krotnie.
13 Infiltrujcie wszędzie swoich szpiegów.
Zasady opisane przez Sun Tzu są ciosem wyprzedzającym wojnę, który ma zneutralizować państwo, które władca chce zaatakować. Przyszła ofiara ma zostać poddana destrukcji moralnej, etycznej, strukturalnej, a kraj ma zostać sparaliżowany. Wszystko po to, by przejąć państwo „bez jednego wystrzału”.
Warto mieć w pamięci zasady opisane przez Sun Tzu, gdy czyta się ostatni tekst prof. Sławomira Cenckiewicza. W „Do Rzeczy” opisuje on związki Adama Daniela Rotfelda ze służbami komunistycznymi.
Zdumienie budzi fakt, że człowiek o takim zakorzenieniu w służbach totalitarnego państwa kontrolowanego przez Związek Sowiecki, pełni do dziś ważne społecznie i politycznie funkcje.
Prof. Cenckiewicz opisując związki Rotfelda wskazuje, że „datują się one już na koniec lat 50., kiedy Rotfeld działał w Związku Młodzieży Socjalistycznej (wcześniej w ZMP)”.
Rotfeld nie był jednak wydajny i gorliwy w donoszeniu skoro SB uznała, że należy się wstrzymać z jego formalnym werbunkiem
— czytamy. Kontakty z bezpieką jednak nie ustały, a gdy Rotfeld ubiegał się o pracę w MSZ, „musiał uzyskać akceptację tajnych służb”.
Zyskał kryptonim „Rot”, Spotykał się i dyskutował z funkcjonariuszem Departamentu II, był również „wykorzystywany doraźnie” podczas konferencji Unii Międzyparlamentarnej w Warszawie, ale na ogół „nie wykazywał żadnej inicjatywy” w uzyskiwaniu ciekawszych informacji. Tłumaczyć to miał brakiem możliwości, a później „oporem moralnym” przed donoszeniem na kolegów i znajomych pochodzenia żydowskiego (sam był sierotą szczęśliwie uratowanym w czasie Zagłady przez zakonników). SB sprzeciwiła się więc jego zatrudnieniu w MSZ
— pisze prof. Cenckiewicz.
Sytuacja zmieniła się w dekadzie Gierka, ponieważ „władze PRL zaczęły dostrzegać przydatność doradczo-dyplomatyczną Rotfelda, choć zwracano uwagę, że swobodnie posługuje się on wyłącznie językiem rosyjskim, zaś angielski i niemiecki zna jedynie w ograniczonym stopniu”.
Od 1964 r. był aktywnym członkiem PZPR (był wyróżniany za działalność lektorską), był działaczem Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju, napisał kilkadziesiąt analiz wewnętrznych dla MSZ i KC PZPR i był sekretarzem Stałej Komisji Instytutów Międzynarodowych krajów socjalistycznych do badania problemów bezpieczeństwa europejskiego. Wprawdzie Departament I MSW podejrzewał go o związki z wywiadem izraelskim, ale na początku 1974 r. MSZ zaproponował mu udział w delegacji PRL na II Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. W związku z tym w Departamencie I nadano mu kryptonim „Ralf” i w dniach 17-18 stycznia 1974 r. przeprowadzono rozmowy operacyjne. Rotfeld miał zostać poinformowany, że wywiad oczekuje od niego „wyprzedzających informacji o projektach taktycznych posunięć delegacji zachodnich w sprawach dyskutowanych w komisjach” podczas KBWE oraz „opinii i charakterystyk członków misji państw zachodnich w Genewie”
— pisze autor tekstu.
Tajne służby PRL nie były znów zadowolone z działań Rotfelda. Uznawano bowiem, że „jest karierowiczem, który stara się wykorzystać bezpiekę w realizacji własnych ambicji”. Jednak mimo tego Rotfeld był wysyłany za granicę i utrzymywał kontakt z bezpieką.
Skoro Rotfled pozostawał w składzie delegacji PRL na KBWE, to mimo zgłaszanych zastrzeżeń bezpieka w dalszym ciągu „łącznikowała” „Raufa” zarówno w Genewie, jak i w Warszawie
— tłumaczy Cenckiewicz.
Przytacza również notatki po spotkaniach Rotfelda z oficerem prowadzącym.
„Rauf” wyraził gotowość dalszego kontynuowania współpracy z nami, twierdząc, iż jest to patriotyczny obowiązek każdego Polaka
— pisał jeden z esbeków po spotkaniu z Rotfeldem.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Znany chiński strateg Sun Tzu opracował zasady walki z wrogiem. Walki, która pozwala pokonać przeciwnika bez strat własnych. W jego 13 złotych zasadach czytamy:
1 Dyskredytujcie wszystko co dobre w kraju przeciwnika.
2 Wciągajcie przedstawicieli warstw rządzących przeciwnika w przestępcze przedsięwzięcia.
3 Podrywajcie ich (nieprzyjaciół) dobre imię. I w odpowiednim momencie rzućcie ich na pastwę pogardy rodaków.
4 Korzystajcie ze współpracy istot najpodlejszych I najbardziej odrażających.
5 Dezorganizujcie wszelkimi sposobami działalność rządu przeciwnika.
6 Zasiewajcie waśnie i niezgodę między obywatelami wrogiego kraju.
7 Buntujcie młodych przeciwko starym.
8 Ośmieszajcie tradycje waszych przeciwników.
9 Wszelkimi siłami wprowadzajcie zamieszanie na zapleczu, w zaopatrzeniu i wśród wojsk wroga.
10 Osłabiajcie wolę walki nieprzyjacielskich żołnierzy za pomocą zmysłowych piosenek I muzyki.
11 Podeślijcie im (nieprzyjaciołom) nierządnice, żeby dokończyły dzieła zniszczenia.
12 Nie szczędźcie obietnic i podarunków, żeby zdobyć wiadomości. Nie żałujcie pieniędzy, bo pieniądz w ten sposób wydany zwróci się stu krotnie.
13 Infiltrujcie wszędzie swoich szpiegów.
Zasady opisane przez Sun Tzu są ciosem wyprzedzającym wojnę, który ma zneutralizować państwo, które władca chce zaatakować. Przyszła ofiara ma zostać poddana destrukcji moralnej, etycznej, strukturalnej, a kraj ma zostać sparaliżowany. Wszystko po to, by przejąć państwo „bez jednego wystrzału”.
Warto mieć w pamięci zasady opisane przez Sun Tzu, gdy czyta się ostatni tekst prof. Sławomira Cenckiewicza. W „Do Rzeczy” opisuje on związki Adama Daniela Rotfelda ze służbami komunistycznymi.
Zdumienie budzi fakt, że człowiek o takim zakorzenieniu w służbach totalitarnego państwa kontrolowanego przez Związek Sowiecki, pełni do dziś ważne społecznie i politycznie funkcje.
Prof. Cenckiewicz opisując związki Rotfelda wskazuje, że „datują się one już na koniec lat 50., kiedy Rotfeld działał w Związku Młodzieży Socjalistycznej (wcześniej w ZMP)”.
Rotfeld nie był jednak wydajny i gorliwy w donoszeniu skoro SB uznała, że należy się wstrzymać z jego formalnym werbunkiem
— czytamy. Kontakty z bezpieką jednak nie ustały, a gdy Rotfeld ubiegał się o pracę w MSZ, „musiał uzyskać akceptację tajnych służb”.
Zyskał kryptonim „Rot”, Spotykał się i dyskutował z funkcjonariuszem Departamentu II, był również „wykorzystywany doraźnie” podczas konferencji Unii Międzyparlamentarnej w Warszawie, ale na ogół „nie wykazywał żadnej inicjatywy” w uzyskiwaniu ciekawszych informacji. Tłumaczyć to miał brakiem możliwości, a później „oporem moralnym” przed donoszeniem na kolegów i znajomych pochodzenia żydowskiego (sam był sierotą szczęśliwie uratowanym w czasie Zagłady przez zakonników). SB sprzeciwiła się więc jego zatrudnieniu w MSZ
— pisze prof. Cenckiewicz.
Sytuacja zmieniła się w dekadzie Gierka, ponieważ „władze PRL zaczęły dostrzegać przydatność doradczo-dyplomatyczną Rotfelda, choć zwracano uwagę, że swobodnie posługuje się on wyłącznie językiem rosyjskim, zaś angielski i niemiecki zna jedynie w ograniczonym stopniu”.
Od 1964 r. był aktywnym członkiem PZPR (był wyróżniany za działalność lektorską), był działaczem Ogólnopolskiego Komitetu Pokoju, napisał kilkadziesiąt analiz wewnętrznych dla MSZ i KC PZPR i był sekretarzem Stałej Komisji Instytutów Międzynarodowych krajów socjalistycznych do badania problemów bezpieczeństwa europejskiego. Wprawdzie Departament I MSW podejrzewał go o związki z wywiadem izraelskim, ale na początku 1974 r. MSZ zaproponował mu udział w delegacji PRL na II Konferencję Bezpieczeństwa i Współpracy w Europie. W związku z tym w Departamencie I nadano mu kryptonim „Ralf” i w dniach 17-18 stycznia 1974 r. przeprowadzono rozmowy operacyjne. Rotfeld miał zostać poinformowany, że wywiad oczekuje od niego „wyprzedzających informacji o projektach taktycznych posunięć delegacji zachodnich w sprawach dyskutowanych w komisjach” podczas KBWE oraz „opinii i charakterystyk członków misji państw zachodnich w Genewie”
— pisze autor tekstu.
Tajne służby PRL nie były znów zadowolone z działań Rotfelda. Uznawano bowiem, że „jest karierowiczem, który stara się wykorzystać bezpiekę w realizacji własnych ambicji”. Jednak mimo tego Rotfeld był wysyłany za granicę i utrzymywał kontakt z bezpieką.
Skoro Rotfled pozostawał w składzie delegacji PRL na KBWE, to mimo zgłaszanych zastrzeżeń bezpieka w dalszym ciągu „łącznikowała” „Raufa” zarówno w Genewie, jak i w Warszawie
— tłumaczy Cenckiewicz.
Przytacza również notatki po spotkaniach Rotfelda z oficerem prowadzącym.
„Rauf” wyraził gotowość dalszego kontynuowania współpracy z nami, twierdząc, iż jest to patriotyczny obowiązek każdego Polaka
— pisał jeden z esbeków po spotkaniu z Rotfeldem.
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/278411-prof-cenckiewicz-opisuje-adama-rotfelda-i-jego-zwiazki-z-sb-ta-kariera-to-historia-nieodpowiedzialnosci-decydentow-z-iii-rp-sun-tzu-bylby-dumny-z-naszych-wrogow?strona=1