Minister Dziedziczak: To niezrozumiałe, że w sprawie statusu Polaków w Niemczech do dziś aktualne są decyzje z czasów III Rzeszy. Chcemy partnerskich relacji. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Fot. wPolityce.pl
Fot. wPolityce.pl

Mamy już 26 lat polskiej transformacji. Dlaczego Polaków ze Wschodu nie udało się do tej pory sprowadzić do Ojczyzny? Mówił Pan, że Polonia była traktowana, jako kłopot. To wystarczyło?

Na to składa się wiele czynników. To wynik choćby ze wszechobecnego imposybilizmu państwa polskiego. Minister Sienkiewicz w słynnej rozmowie na taśmach mówił, że państwo polskie właściwie nie istnieje.

A istnieje?

Aż tak źle, jak mówił minister Sienkiewicz nie jest, ale rzeczywiście problem widać. Brak sterowności państwa na pewno odcisnął się na podejściu do Polaków na obczyźnie. To jednak nie koniec. Drugą sprawą jest brak determinacji rządzących. Tu potrzebna jest wola polityczna i determinacja. Dla nas jest czymś ważnym przynależność do narodu polskiego, nawet jeśli dana osoba nie ma oficjalnie obywatelstwa. Być może tego brakowało poprzednim rządom.

A może chodzi o to, że nie było nas stać? Może nadal nas nie stać…

Nie ma się co oszukiwać - pieniędzy brakuje i będzie brakowało. Jednak to kwestia priorytetów. Pieniędzy nigdy nie będzie na tyle, byśmy mogli zrobić wszystko. Polityka polega przecież i na dokonywaniu wyborów, na kreśleniu priorytetów, wokół których budujemy politykę. Dla nas spojrzenie wspólnotowe jest bardzo ważne.

Mówił Pan o problemach Polaków na Wschodzie. Na Zachodzie też widać wiele kłopotów. Nie trzeba szukać daleko - Niemcy od lat nie godzą się na uznanie polskiej mniejszości. Jest szansa na przełom w tej sprawie?

Będziemy prowadzić twardą politykę w tej sprawie. W tym roku przypada 25. rocznica podpisania traktatu polsko-niemieckiego. Sądzę, że atmosfera wokół mniejszości polskiej w Niemczech będzie miała zasadniczy wpływ na atmosferę tych obchodów. To my jesteśmy krajem, który pierwszy powiedział „Nie” III Rzeszy, powiedział „STOP” Adolfowi Hitlerowi. Niedopuszczalne dla nas jest to, że decyzje Hermana Göringa są w Niemczech aktualne.

Sięga Pan do dalekiej przeszłości.

Pamiętajmy, że Polacy w Niemczech stracili swój status w czasach Adolfa Hitlera w wyniku decyzji Hermana Göringa. Czymś niezrozumiałym dla nas jest to, że takie decyzje są do dziś utrzymywane w mocy. To jedna z nielicznych decyzji z czasów III Rzeczy, która jest aktualna. To jest sprawą niemiecką, jak oni do spuścizny III Rzeszy podchodzą, ale liczę, że w 25-lecie traktatu polsko-niemieckiego Niemcy będą mogli decyzje III Rzeszy wobec Polaków odrzucić. Musimy pamiętać, że polski podatnik płaci na mniejszość niemiecką w naszym kraju, realizujemy standardy europejskie wobec mniejszości niemieckiej. Nie jest dla nas sytuacją zrozumiałą, że dużo bogatszy podatnik niemiecki nie ponosi choćby części podobnych zobowiązań wobec Polaków w Niemczech, i to tylko dlatego, że Berlin nie chce się wycofać z decyzji Hermana Göringa.

Pamiętam słynną wypowiedź Władysława Bartoszewskiego, który mówił, że Polska jest jak brzydka i biedna panna na wydaniu, więc powinna być przynajmniej miła. Czy Polska może dziś stawiać żądania w polityce zagranicznej?

Sytuacja polskiej mniejszości w Niemczech jest dobrym obrazem skutków takiego myślenia i działania, o którym Pan mówi. My chcemy, by Polska była normalnym krajem, który tak jak inne prowadzi politykę zagraniczną i dba o narodowe interesy. Cieszymy się z członkostwa w Unii Europejskiej oraz Pakcie Północnoatlantyckim. Jednak, jak każdy kraj mamy swoje priorytety, które chcemy realizować i w duchu sojuszniczym, wspólnotowym przedstawiać je na forum wspólnoty europejskiej i północnoatlantyckiej.

Polska zmaga się przynajmniej od wyborów z falą ostrej krytyki, która pojawia się na łamach prasy zagranicznej. Powinniśmy się tym przejmować?

Byłem rzecznikiem rządu Jarosława Kaczyńskiego, więc mam pewien ogląd działania mediów, i w Polsce, i za granicą. Zmasowany atak na Polskę i polski rząd ma wiele przyczyn. Tu chodzi m.in. o walkę polityczną. Nasz rząd kończy z polityką potakiwania, w to miejsce proponuje wspólnocie europejskiej politykę klasycznego partnerstwa. Chcemy, jak już mówiłem, jak każdy kraj w duchu wspólnoty dbać o nasze interesy i przedstawiać swoje racje. Być może dlatego, że skończyły się czasy bezrefleksyjnego potakiwania niektóre środowiska, chciałyby doprowadzić do sytuacji, w której potakiwacze wrócą w Polsce do władzy. Tak jednak nie będzie. Naród zdecydował inaczej. Warto także pamiętać, że prasa z krajów, w których tak się nas atakuje, jest lojalna wobec państwa. Tam nie ma sytuacji takiej, jak w Polsce, że prasa jest w obcych rękach.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych