Chcemy, jak każdy kraj w duchu wspólnoty dbać o nasze interesy i przedstawiać swoje racje. Być może dlatego, że skończyły się czasy bezrefleksyjnego potakiwania niektóre środowiska, chciałyby doprowadzić do sytuacji, w której potakiwacze wrócą w Polsce do władzy. Tak jednak nie będzie
— mówi portalowi wPolityce.pl w swoim PIERWSZYM WYWIADZIE wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak.
wPolityce.pl: W rządzie Beaty Szydło jest Pan pierwszym wiceszefem MSZ i zajmuje się Pan m.in. współpracą z Polonią i Polakami. Wiemy, jak wielka liczba naszych rodaków mieszka w różnych krajach świata. Można by sądzić, że dzięki temu z Polską wszyscy powinni się liczyć, tymczasem nasz kraj jest często ofiarą zmasowanych kłamliwych ataków. Dlaczego?
Jan Dziedziczak, poseł PiS, wiceminister SZ: Żeby to zrozumieć, należy się zastanowić nad statusem Polonii i Polaków za granicą, a także wizerunkiem Polski za granicą. W obecnej chwili na obczyźnie żyje około 10-20 milionów Polaków. Szacunki są różne, ale tak czy inaczej, mamy do czynienia z ogromną skalą emigracji. To zjawisko budzi z jednej strony smutek, że nasi rodacy nie są w Ojczyźnie, że nie współtworzymy Polski. Jednak z drugiej strony to jest szansa dla Polski. Przy odpowiednim podejściu do Polaków za granicą mamy szansę, jako państwo, na ogromne korzyści.
Na razie jednak ich nie widać.
Potrzebna jest zmiana filozofii w podejściu do Polonii i Polaków za granicami. Do tej pory widać było, że ci Polacy byli traktowani, jako kłopot. Oni byli niczym petenci, miałem często wrażenie, że państwo wolało się od nich trzymać z daleka. My chcemy to zmienić, chcemy wprowadzić partnerskie podejście do Polonii. Polonia powinna być traktowana przez Polskę, jako grupa rodaków – jednych z nas, którzy są za granicą. Oni są tam z różnych względów, ale tak czy inaczej muszą mieć poczucie, że ich Polska o nich pamięta.
Jak taka pamięć miałaby być manifestowana?
Przez wsparcie instytucjonalne dla polskich organizacji, miejsc pamięci oraz przede wszystkim przez dbanie o edukację Polaków, dbanie o szkolnictwo. Wszystkie elementy - kultywowanie tradycji, kultury, dbanie o polską oświatę za granicami - powinny wzmacniać przynależność Polonii i Polaków za granicami do narodu polskiego. Bardzo konkretne wyzwania widać na Wschodzie. Tam potrzeba często odbudowy szkół, budowy domów polskich itd. Państwo właśnie wobec Polaków na Wschodzie powinno odczuwać najsilniej poczucie obowiązku niesienia pomocy. Trzeba dbać o inicjatywy, które jednoczą Polaków, np. o prasę polonijną. Ona pozwala się integrować, ale i podtrzymywać kulturę i tradycje narodowe. Pozwala również na kontakty Polaków z tym, co dzieje się w Ojczyźnie.
Mówi Pan o opiece, jaką Polska powinna otoczyć naszych rodaków poza granicami. Jednak to zdaje się za mało, by nasz kraj przestał być obrażany przez media zagraniczne, polityków itd.
Państwo będzie dbać o Polaków za granicami, jednak partnerskie stosunki wymagają, by i państwo czegoś od Polonii także wymagało. Prosimy więc o działanie, o pomoc w dbaniu o dobry wizerunek Polski, o „reklamowanie” naszego kraju. Jesteśmy świadomi, że wielu Polaków już to robi, ale gdyby każdy Polak za granicą poczuwał się do bycia ambasadorem Polski, efekty, choćby ze względy na skale, byłyby ogromne. Zależy nam na reagowaniu na wszelkie kłamstwa o naszym kraju. Chodzi i o kłamstwa historyczne, ale i o bieżącą ocenę polityczną.
Mówi Pan o ruchach społecznych? Protestach ulicznych? Jak by to miało wyglądać?
Kieruję ten apel to Polonii, więc mówię o różnych formach działalności społecznej. Jeśli pojawia się gdzieś kłamliwa publikacja o Polsce, apeluję o protestowanie, wysyłanie listów, o podejmowanie tych zagadnień na debatach akademickich, w klubach dyskusyjnych, mediach, o podejmowanie i realizowanie bojkotu konsumenckiego wobec instytucji, które szkalują Polskę. To może być kłamstwo, ale też np. żarty i wyśmiewanie się z Polaków.
Społeczny opór może coś dać?
Jeśli cała Polonia przestanie kupować produkty firmy, szkalującej Polskę i Polaków, to sądzę, że będzie to odpowiedni nacisk i presja. Trzeba również stosować lobbing polityczny w sprawach istotnych z punktu widzenia polskich interesów narodowych. Pamiętamy skuteczny lobbing Polonii amerykańskiej dot. wejścia Polski do NATO. Polacy za granicą często są przecież wyborcami państw, w których żyją. Takie państwa podejmują z kolei decyzje, które mogą szkodzić lub sprzyjać polskim interesom. Polacy powinni być więc aktywni. Polityk, którzy podjąłby negatywną dla Polski decyzję, powinien mieć świadomość, że na głosy Polonii nie ma co liczyć. To silna presja.
Jak tego dokonać?
Polonia musi działać w sposób skoordynowany. Na tym nam zależy. To jest realna walka o polskie interesy narodowe na obczyźnie, to jest realny patriotyzm.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Chcemy, jak każdy kraj w duchu wspólnoty dbać o nasze interesy i przedstawiać swoje racje. Być może dlatego, że skończyły się czasy bezrefleksyjnego potakiwania niektóre środowiska, chciałyby doprowadzić do sytuacji, w której potakiwacze wrócą w Polsce do władzy. Tak jednak nie będzie
— mówi portalowi wPolityce.pl w swoim PIERWSZYM WYWIADZIE wiceminister spraw zagranicznych Jan Dziedziczak.
wPolityce.pl: W rządzie Beaty Szydło jest Pan pierwszym wiceszefem MSZ i zajmuje się Pan m.in. współpracą z Polonią i Polakami. Wiemy, jak wielka liczba naszych rodaków mieszka w różnych krajach świata. Można by sądzić, że dzięki temu z Polską wszyscy powinni się liczyć, tymczasem nasz kraj jest często ofiarą zmasowanych kłamliwych ataków. Dlaczego?
Jan Dziedziczak, poseł PiS, wiceminister SZ: Żeby to zrozumieć, należy się zastanowić nad statusem Polonii i Polaków za granicą, a także wizerunkiem Polski za granicą. W obecnej chwili na obczyźnie żyje około 10-20 milionów Polaków. Szacunki są różne, ale tak czy inaczej, mamy do czynienia z ogromną skalą emigracji. To zjawisko budzi z jednej strony smutek, że nasi rodacy nie są w Ojczyźnie, że nie współtworzymy Polski. Jednak z drugiej strony to jest szansa dla Polski. Przy odpowiednim podejściu do Polaków za granicą mamy szansę, jako państwo, na ogromne korzyści.
Na razie jednak ich nie widać.
Potrzebna jest zmiana filozofii w podejściu do Polonii i Polaków za granicami. Do tej pory widać było, że ci Polacy byli traktowani, jako kłopot. Oni byli niczym petenci, miałem często wrażenie, że państwo wolało się od nich trzymać z daleka. My chcemy to zmienić, chcemy wprowadzić partnerskie podejście do Polonii. Polonia powinna być traktowana przez Polskę, jako grupa rodaków – jednych z nas, którzy są za granicą. Oni są tam z różnych względów, ale tak czy inaczej muszą mieć poczucie, że ich Polska o nich pamięta.
Jak taka pamięć miałaby być manifestowana?
Przez wsparcie instytucjonalne dla polskich organizacji, miejsc pamięci oraz przede wszystkim przez dbanie o edukację Polaków, dbanie o szkolnictwo. Wszystkie elementy - kultywowanie tradycji, kultury, dbanie o polską oświatę za granicami - powinny wzmacniać przynależność Polonii i Polaków za granicami do narodu polskiego. Bardzo konkretne wyzwania widać na Wschodzie. Tam potrzeba często odbudowy szkół, budowy domów polskich itd. Państwo właśnie wobec Polaków na Wschodzie powinno odczuwać najsilniej poczucie obowiązku niesienia pomocy. Trzeba dbać o inicjatywy, które jednoczą Polaków, np. o prasę polonijną. Ona pozwala się integrować, ale i podtrzymywać kulturę i tradycje narodowe. Pozwala również na kontakty Polaków z tym, co dzieje się w Ojczyźnie.
Mówi Pan o opiece, jaką Polska powinna otoczyć naszych rodaków poza granicami. Jednak to zdaje się za mało, by nasz kraj przestał być obrażany przez media zagraniczne, polityków itd.
Państwo będzie dbać o Polaków za granicami, jednak partnerskie stosunki wymagają, by i państwo czegoś od Polonii także wymagało. Prosimy więc o działanie, o pomoc w dbaniu o dobry wizerunek Polski, o „reklamowanie” naszego kraju. Jesteśmy świadomi, że wielu Polaków już to robi, ale gdyby każdy Polak za granicą poczuwał się do bycia ambasadorem Polski, efekty, choćby ze względy na skale, byłyby ogromne. Zależy nam na reagowaniu na wszelkie kłamstwa o naszym kraju. Chodzi i o kłamstwa historyczne, ale i o bieżącą ocenę polityczną.
Mówi Pan o ruchach społecznych? Protestach ulicznych? Jak by to miało wyglądać?
Kieruję ten apel to Polonii, więc mówię o różnych formach działalności społecznej. Jeśli pojawia się gdzieś kłamliwa publikacja o Polsce, apeluję o protestowanie, wysyłanie listów, o podejmowanie tych zagadnień na debatach akademickich, w klubach dyskusyjnych, mediach, o podejmowanie i realizowanie bojkotu konsumenckiego wobec instytucji, które szkalują Polskę. To może być kłamstwo, ale też np. żarty i wyśmiewanie się z Polaków.
Społeczny opór może coś dać?
Jeśli cała Polonia przestanie kupować produkty firmy, szkalującej Polskę i Polaków, to sądzę, że będzie to odpowiedni nacisk i presja. Trzeba również stosować lobbing polityczny w sprawach istotnych z punktu widzenia polskich interesów narodowych. Pamiętamy skuteczny lobbing Polonii amerykańskiej dot. wejścia Polski do NATO. Polacy za granicą często są przecież wyborcami państw, w których żyją. Takie państwa podejmują z kolei decyzje, które mogą szkodzić lub sprzyjać polskim interesom. Polacy powinni być więc aktywni. Polityk, którzy podjąłby negatywną dla Polski decyzję, powinien mieć świadomość, że na głosy Polonii nie ma co liczyć. To silna presja.
Jak tego dokonać?
Polonia musi działać w sposób skoordynowany. Na tym nam zależy. To jest realna walka o polskie interesy narodowe na obczyźnie, to jest realny patriotyzm.
Strona 1 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/276980-minister-dziedziczak-to-niezrozumiale-ze-w-sprawie-statusu-polakow-w-niemczech-do-dzis-aktualne-sa-decyzje-z-czasow-iii-rzeszy-chcemy-partnerskich-relacji-nasz-wywiad?strona=1