W obronie III RP można wszystko. Mistrz propagandy naszych czasów Jakub Sobieniowski we wczorajszych „Faktach” TVN ogłosił, że jednym z najważniejszych budowniczych III RP jest… Jarosław Kaczyński, bo popierał kiedyś Wałęsę, wyniósł do najwyższej godności w państwie najpierw śp. Lecha Kaczyńskiego, a teraz Andrzeja Dudę, a do tego sam był premierem:
Niewielu było polityków, którzy mieliby porównywalny wpływ na III RP - usłyszeli widzowie.
Trzeba niezłej bezczelności, by ukuć taką tezę w odniesieniu do kogoś, kto chciał III RP od zawsze obalić. Coś na kształt twierdzenia Jerzego Urbana z lat 80., że komuniści w PRL padają ofiarą nietolerancji ze strony katolickiego społeczeństwa. Bo trzeba raczej mówić o tym, co III RP zrobiła Kaczyńskim, zwłaszcza śp. Lechowi Kaczyńskiemu, w mojej ocenie najpierw bezwstydnie zaszczuwanemu, a później porzuconemu w smoleńskim błocie. Także przez „Fakty” TVN…
W obronie III RP można wszystko. Do granic śmieszności. Kilka dni temu „Polityka” chcąc uderzyć w Macierewicza doniosła na polską armię, informując społeczeństwo i świat, że nasi wojskowi nie są w stanie z 10-godzinnym wyprzedzeniem zapewnić ministrowi obrony przelotu do Brukseli. Kolejny dowód, jak bardzo nasza armia potrzebuje zmian.
Dziś z kolei płk Krzysztof Dusza, odwołany szef Centrum Eksperckiego Kontrwywiadu NATO, pokazał, co znaczy dla tego środowiska pojęcie dyscypliny. Nie znaczy nic. Bo skoro wysokiej rangi oficer łączy się na żywo ze stacjami informacyjnymi by opowiedzieć o swojej „krzywdzie”, a do tego buduje tezę, że odwołać go może jedynie… słowacki minister obrony, to znaczy, że zatracił poczucie grawitacji:
To jednak wszystko fronty poboczne. Nawet front boju o Trybunał jest dziś dla III RP wtórny wobec sprawy zasadniczej. A sprawą zasadniczą jest dążenie do złamania prezydenta Andrzeja Dudy.
Jasno powiedziała to wczoraj właśnie widzom „Faktów” Katarzyna Kolenda-Zaleska:
Los Trybunału Konstytucyjnego jest już właściwie przesądzony. To tylko kwestia czasu, bo nie ma w Polsce ani instytucji, ani sądu, który mógłby go obronić. Z wyjątkiem prezydenta.
Więc presja na prezydenta wzrasta. System czuje, że to jego ostatnia szansa: zmusić Andrzeja Dudę do porzucenia obozu zmian w imię fałszywej obietnicy uznania jego roli i pozycji. A przynajmniej zmusić do rzucenia jakiejś kłody pod nogi parlamentarnej większości. Choćby od czasu do czasu, choćby w sprawach kluczowych.
Temu służy straszenie go Trybunałem Stanu, temu służy oskarżanie o złamanie konstytucji. Temu służą takie napastliwe materiały jak wspomniany wyżej agitprop Sobieniowskiego. Materiały, w których eksponuje się wszystko, co może prezydenta upokorzyć. Poniższy, kuriozalny transparent jakiejś sympatyczki głowy państwa prezentowano widzom „Faktów” przez 10-11 sekund, a więc czterokrotnie dłużej niż standardowe ujęcie. Po to, by głęboko uwewnętrznili skojarzenie prezydenta z niepowagą:
Sięgnięto także po Lecha Wałęsę. Gdy tylko rąbnął, że „wstyd mu” za Andrzeja Dudę (choć w kontekście Grudnia to on powinien się wstydzić, i to bardzo), TVP Info pobiegła i zaprosiła na rozmowę w najlepszym czasie antenowym. Piotr Kraśko zadbał, by Wałęsa swoje słowa powtórzył. Niespecjalnie ukrywał, że po to go zaprosił (czy też raczej po to do niego pojechał):
Takich zaczepek, które mają obrzydzić Polakom głowę państwa, jest więcej. Zaliczam do nich rozdmuchaną do niesłychanych rozmiarów akcję z zablokowanym prywatnym autem Andrzeja Dudy. Przekaz jest jasny: Duda to nikt, jakiś koleś, którego można - tak jak jego auto - zablokować. Miasto Kraków palcem nie kiwnęło, by sprawę zamknąć, a nawet - mam wrażenie - chętnie wskazywało miejsce, gdzie auto stoi. A przecież można np. do prezydenta zadzwonić i spokojnie, bez hucpy, poinformować o problemie.
Historię ciągnie się już kolejny dzień, co jasno wskazuje, że nie była to po prostu ciekawostka, ale rodzaj medialnej szykany.
Presja wywierana na prezydenta jest starannie mierzona. Ważnym jej elementem jest nacisk środowiskowy, krakowsko-prawniczy. Sięga się przy tym po środki nadzwyczajne. Promotor pracy doktorskiej Andrzeja Dudy prof. Zimmerman nie wahał się publicznie łajać głowy państwa, choć zwykła przyzwoitość powinna podpowiedzieć mu, że bieganie z donosem na byłego studenta do politycznie motywowanych telewizji to zły, wręcz nikczemny pomysł. Do tego ze słowami pełnymi złej woli: „Ubolewam, że Andrzej Duda jest absolwentem UJ”. Tak powiedziane, żeby zabolało.
Do tego dochodzi element w tej sytuacji oczywisty: blokowanie informacji o aktywności prezydenta, eliminowanie wszelkich relacji ze zdarzeń, które pokazują go w pozytywnym kontekście. Dlatego widzowie chińskiej telewizji państwowej dowiedzieli się o azjatyckiej podróży prezydenta więcej niż widzowie polskich telewizji. I dlatego Ukraińcy mogli usłyszeć więcej o podróży do Kijowa, niż mieszkańcy Warszawy.
Presja więc rośnie, ale prezydent nie pęka, choć przecież ciosy mu zadawane mają swoją moc. Wczoraj odpowiedział oddziałom szturmowym: nie macie szans. Tak bowiem należy rozumieć jego słowa oceniające „antykomunistyczny dorobek” III RP.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/275532-oboz-iii-rp-ma-dzis-jeden-naprawde-wazny-cel-zlamac-i-zastraszyc-prezydenta-w-tym-widza-szanse-dlatego-znow-rozpedzaja-przemysl-pogardy-ale-na-prozno
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.