Spór o Trybunał Konstytucyjny zapętlił się tak mocno, że poza kilkoma redakcjami w Warszawie i najbardziej zagorzałymi kibicami obu stron konfliktu nikt nie ma i nie chce mieć pojęcia o clou i meritum problemu. Ciężko się temu dziwić - afera o sędziów bliżej nieznanego (do tej pory) Trybunału Konstytucyjnego i zawiłości prawne nie są tym, co może rozgrzać emocje społeczne w stopniu choćby minimalnym, by były zauważone.
W sobotę w Warszawie - na Placu Zamkowym i Krakowskim Przedmieściu - pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi (mówi się nawet o 120 tys. osób). W tym samym czasie w Toruniu były kolejne dziesiątki tysięcy. Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że w odruchu po apelach autorytetów III RP i największych mediów, wzburzone tłumy stanęły w obronie zagrożonej demokracji. Nie. W stolicy bawiono się przy świątecznej iluminacji, w Toruniu na urodzinach Radia Maryja.
Czy się to komuś podoba, czy nie, życie jest gdzie indziej niż na kabaretowych manifestacjach (liczących maksymalnie po kilkadziesiąt osób po obu stronach) przy TK albo przed biurami PiS. Do szerokiej opinii publicznej docierają odłamki tego sporu - oto nowa władza próbuje rozepchnąć się nieco szerzej niż pozwala na to dotychczasowy układ sił i rozkład wpływów. I najciekawsze w tym jest to, że to w zasadzie istota tego problemu.
Tym, w tym niżej podpisanemu, którym poczucie estetyki każe skrzywić się na styl działań nowej władzy (szybkość, nocne głosowania, towarzyszące temu demonstracyjne prężenie muskułów), dedykuję trafne słowa prof. Ryszarda Bugaja z ostatniego wywiadu dla „Polski The Times”:
Kiedy jestem bardzo wściekły na ten PiS, to czytam „Gazetę Wyborczą” i mi przechodzi.
Dodałbym tylko do tego jeszcze jeden ważny aspekt. Dzisiejszy niezwykle ostry sprzeciw wobec działań rządu Prawa i Sprawiedliwości i wołanie o zawłaszczaniu państwa, nie jest nawet namiastką, promilem tego, co obserwowaliśmy w ostatnich ośmiu latach w państwie Platformy.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Spór o Trybunał Konstytucyjny zapętlił się tak mocno, że poza kilkoma redakcjami w Warszawie i najbardziej zagorzałymi kibicami obu stron konfliktu nikt nie ma i nie chce mieć pojęcia o clou i meritum problemu. Ciężko się temu dziwić - afera o sędziów bliżej nieznanego (do tej pory) Trybunału Konstytucyjnego i zawiłości prawne nie są tym, co może rozgrzać emocje społeczne w stopniu choćby minimalnym, by były zauważone.
W sobotę w Warszawie - na Placu Zamkowym i Krakowskim Przedmieściu - pojawiło się kilkadziesiąt tysięcy ludzi (mówi się nawet o 120 tys. osób). W tym samym czasie w Toruniu były kolejne dziesiątki tysięcy. Myliłby się jednak ten, kto uznałby, że w odruchu po apelach autorytetów III RP i największych mediów, wzburzone tłumy stanęły w obronie zagrożonej demokracji. Nie. W stolicy bawiono się przy świątecznej iluminacji, w Toruniu na urodzinach Radia Maryja.
Czy się to komuś podoba, czy nie, życie jest gdzie indziej niż na kabaretowych manifestacjach (liczących maksymalnie po kilkadziesiąt osób po obu stronach) przy TK albo przed biurami PiS. Do szerokiej opinii publicznej docierają odłamki tego sporu - oto nowa władza próbuje rozepchnąć się nieco szerzej niż pozwala na to dotychczasowy układ sił i rozkład wpływów. I najciekawsze w tym jest to, że to w zasadzie istota tego problemu.
Tym, w tym niżej podpisanemu, którym poczucie estetyki każe skrzywić się na styl działań nowej władzy (szybkość, nocne głosowania, towarzyszące temu demonstracyjne prężenie muskułów), dedykuję trafne słowa prof. Ryszarda Bugaja z ostatniego wywiadu dla „Polski The Times”:
Kiedy jestem bardzo wściekły na ten PiS, to czytam „Gazetę Wyborczą” i mi przechodzi.
Dodałbym tylko do tego jeszcze jeden ważny aspekt. Dzisiejszy niezwykle ostry sprzeciw wobec działań rządu Prawa i Sprawiedliwości i wołanie o zawłaszczaniu państwa, nie jest nawet namiastką, promilem tego, co obserwowaliśmy w ostatnich ośmiu latach w państwie Platformy.
CZYTAJ DALEJ NA NASTĘPNEJ STRONIE.
Strona 1 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/274211-po-8-latach-zawlaszczenia-panstwa-przez-platforme-elity-iii-rp-moglyby-byc-bardziej-stonowane-sukces-rzadu-pis-zalezy-jednak-od-spelnienia-obietnic-a-nie-sporu-o-trybunal