"Każdego tą samą miarą". Czy konserwatywny publicysta może krytykować PiS?

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. Julita Szewczyk/Fratria
fot. Julita Szewczyk/Fratria

To ocena bardzo krzywdząca, nie tylko dla mnie, ale i dla wielu moich kolegów, którzy – podobnie jak ja – stawiają na drugą drogę. Nie sądzę, żeby ktokolwiek czuł potrzebę tłumaczenia się bądź dowodzenia czegokolwiek Jackowi Żakowskiemu, Dominice Wielowieyskiej, Katarzynie Kolendzie-Zaleskiej czy Tomaszowi Lisowi. Nie rozumiem też przytyku do „bliskich relacji towarzyskich”. Mogę tu mówić wyłącznie za siebie, ale za normalne, cywilizowane relacje uważam witanie się z ludźmi z przeciwnej strony medialnego okopu i prowadzenie z nimi przed rozpoczęciem programu w radiu czy telewizji czasem całkiem przyjaznych rozmów o polityce albo o odwożeniu dzieci do szkoły. Jeśli ktoś szuka natomiast „bliskich towarzyskich relacji”, to mogę go tylko skierować do Google’a, gdzie znajdzie informacje o tym, kto uznawał za stosowne bawić się ze zwalczanymi przez siebie w publicystycznej walce oponentami. Niektóre z tych osób są dziś nawet w Sejmie, gdzie weszły z list zwycięskiej partii. Ja takich zdjęć nie mam. Mnie to nie interesowało i nie interesuje.

Tu dochodzę do spraw z mojego punktu widzenia fundamentalnych. Pierwsza z nich to rozróżnienie poglądów i sympatii partyjnych. Przez lata interakcji z moimi odbiorcami doszedłem do wniosku, że znaczna ich część ma odwróconą hierarchię: najpierw są partyjne sympatie, a dopiero potem na ich podstawie definiują się poglądy – w znacznej mierze zmienne w zależności od linii ulubionego ugrupowania. Ich trwały fundament zawiera się jedynie w mgławicowych ogólnikach typu „patriotyczna postawa” czy „walka o wolną Polskę”.

U najbardziej przeze mnie cenionych publicystów, takich jak Bronisław Wildstein czy Rafał Ziemkiewicz, a także u mnie – kolejność jest odwrotna: najpierw są poglądy, a dopiero potem na ich podstawie ocenia się poszczególne działania i decyzje. A zatem najpierw jest pogląd na jawność życia politycznego, a potem wynikająca z niego ocena procesu powoływania rządu przez PiS. Najpierw jest pogląd na cechy, jakie powinien posiadać szef resortu obrony, a dopiero z niego wynika moja ocena Antoniego Macierewicza jako kandydata na to stanowisko. Najpierw jest pogląd na to, jakie kryteria powinny rządzić nominacjami ministerialnymi, a dopiero z tego wyniknie ocena poszczególnych nominacji, gdy je już ostatecznie poznamy.

Sprawa druga: krytycy zarzucają mi, że de facto staję się chwilami funkcjonalnym sojusznikiem przeciwnej strony. Być może. Ale czy owa druga strona ma być wyznacznikiem tego, co mam mówić i pisać? Moje oceny ma dyktować stanowisko mediów lewicowych i liberalnych? Jeśli one coś skrytykują, ja mam to chwalić – i na odwrót? Albo mam nakładać sobie kaganiec i milczeć? Czy tym samym nasi odbiorcy spodziewają się, że staniemy się lustrem drugiej strony polityczno-medialnego sporu? Jeśli naprawdę tak jest, to znaczy, że mają wobec nas bardzo niskie oczekiwania. To byłoby niezmiernie smutne.

I wreszcie sprawa trzecia, najbardziej podstawowa, bo dotycząca nie tylko sposobu działania mediów, ale także kształtu państwa, jaki ma się wyłonić z obecnej zmiany: normalność trzeba zacząć budować od chwili zero. Z tego punktu widzenia ogromnie ważne były słowa Jarosława Kaczyńskiego, wygłoszone podczas wieczoru wyborczego: rozliczenie za popełnione i dowiedzione winy – jak najbardziej, szukanie zemsty – absolutnie nie.

Normalność to również stosowanie przez dziennikarzy i publicystów identycznej miary dla każdego. Od samego początku. Każda sugestia, żeby na jakiś czas się wstrzymać, żeby przez pewien okres działać na specjalnych zasadach, żeby łagodniej patrzeć na zwycięzców – jest niezwykle niebezpieczna. Z wprowadzaniem standardów normalnie działającego państwa nie można czekać, bo stany wyjątkowe mają to do siebie, że – jak każda prowizorka – trwają w nieskończoność.

Dlatego moim P.T. Czytelnikom mogę obiecać jedno: będę dbał, żeby nigdy nie mogli mi zarzucić niekonsekwencji lub koniunkturalizmu. Dla każdego mam jedną i tę samą miarę.

« poprzednia strona
1234

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych