Przedstawiam Państwu kolejną relację z procesu, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego wysokiego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL, płk. Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonej przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Rozprawie przewodniczył sędzia Stanisław Zdun. Na rozprawę stawił się wezwany świadek, Pan Krzysztof Winiarski. Wojciecha Sumlińskiego reprezentowali obrońcy Konstancja i Waldemar Puławscy.
CZYTAJ TAKŻE: Znów szokujące zeznania i cień na III RP. Proces Sumlińskiego kończy się bardzo niewygodnie dla Komorowskiego i Tuska
Na pytanie Sądu do świadka, czy wie, w jakiej sprawie został wezwany, Krzysztof Winiarski potwierdził, informując jednocześnie Sąd, że może odmówić odpowiedzi na pytania, które mogą go narazić na odpowiedzialność karną. Następnie świadek zeznał, że we wrześniu 2007 r., z inicjatywy poseł Jadwigi Zakrzewskiej, doszło do spotkania w biurze poselskim Bronisława Komorowskiego, w którym oprócz niego, Jadwigi Zakrzewskiej oraz Bronisława Komorowskiego, wziął udział również płk. Roman Pańczyk, były oficer służb i dyplomata. Głównym tematem spotkania była chęć uzyskania przez Bronisława Komorowskiego „haków” na PiS. Zanim świadek zeznał o szczegółach tego spotkania, opowiedział o kulisach sprawy z 2002 r., której efektem było niezapłacenie mu przez jeden ze szpitali w Radomiu kwoty 750 tys. zł za wykonane prace i usługi, co wpędziło go w poważne problemy finansowe. Wracając do spotkania w biurze Bronisława Komorowskiego świadek zeznał, że Bronisław Komorowski obiecał mu, w razie wygrania przez PO nadchodzących wyborów parlamentarnych, odzyskanie tej kwoty w ciągu 3 - 4 miesięcy, w zamian za materiały kompromitujące partię PiS. Z kolei płk. Pańczyk miał prośbę do Jolanty Zakrzewskiej oraz Bronisława Komorowskiego o przywrócenie go do służby dyplomatycznej, z której został zwolniony, kiedy zaczął wykrywać afery w ambasadach. Świadek zeznał, że od razu poinformował Bronisława Komorowskiego, że nie ma żadnych „kwitów” na PiS, ale posiada materiały kompromitujące jednego z działaczy PO, znanego zresztą Bronisławowi Komorowskiemu. Świadek dodał, że sytuację tą może udokumentować płk. Pańczyk. Zdaniem świadka, Bronisław Komorowski miał pełną świadomość, że świadek pracuje w porozumieniu z prokuraturą nad rozbiciem różnych grup przestępczych, bowiem zaproponował mu spotkanie z gen. Rapackim, do którego jednak nigdy nie doszło.
Już po wyborach, w lutym - marcu 2008 r., świadek próbował się kontaktować z Bronisławem Komorowskim, aby przypomnieć mu o obietnicy zwrotu pieniędzy za prace wykonane na rzecz szpitala w Radomiu, ale nie był w stanie uzyskać żadnej odpowiedzi. W związku z tym udał się osobiście do biura poselskiego Bronisława Komorowskiego, aby na miejscu wyjaśnić tę sprawę, ponieważ brak wspomnianej zapłaty był katastrofą tak dla jego firmy, jak i rodziny. Obecnemu na miejscu pracownikowi biura świadek powiedział, że jeśli Bronisław Komorowski nie spotka się z nim w ciągu pół godziny, to on skontaktuje się z nim poprzez media. Jak zeznał świadek, Bronisław Komorowski pojawił się w swoim biurze w ciągu 40 min, prawdopodobnie obawiając się wiedzy, jaką posiadał świadek. Bronisław Komorowski, zdaniem świadka, miał wiedzieć o jego szerokich kontaktach wśród tzw. VIP-ów, biskupów oraz wojskowej generalicji.
Bronisław Komorowski, gdy pojawił się w biurze, miał przeprosić świadka za spóźnienie, bowiem był na spotkaniu z Premierem; następnie miał powiedzieć, że zaraz się się zajmie sprawą zapłaty za prace w Radomiu. Ponownie miał także potwierdzić swoje zainteresowanie pozyskaniem informacji dyskredytujących PiS; wymienił w tym kontekście nazwiska Kaczyńskiego, Macierewicza oraz Ziobro. Krzysztof Winiarski zeznał, że posiada zapis tej rozmowy i może go dostarczyć. Bronisław Komorowski miał go także pytać, czy zna Wojciecha Sumlińskiego; był wyraźnie zawiedziony, gdy świadek zaprzeczył. W trakcie tej rozmowy świadek miał zapytać Bronisława Komorowskiego, czy interesują go wyłącznie kwity na PiS; Bronisław Komorowski miał odpowiedzieć, że każda informacja jest dobra, w tym również dotycząca PO, Donalda Tuska i „Tuskowców”, co do których miał się obawiać, że mogą mu „przeszkadzać”. Świadek zeznał, że o „Tuskowcach” była mowa także pierwszym spotkaniu, we wrześniu 2007 r. Bronisław Komorowski miał również świadka wypytywać o Macierewicza, Aneks oraz fundację Pro Civili - świadek odpowiedział, że nie miał Aneksu w rękach, ale zna sprawę tej fundacji. Dokumenty na ten temat, jak twierdzi świadek, zostały mu zabrane podczas rewizji przeprowadzonej u niego w dn. 29.06.2011 r. przez CBŚ z Krakowa. Były tam również dokumenty dotyczące przemytu broni - 7 tys. szt. pistoletów. Przemyt ten udaremnili celnicy jednego z Państw Bałtyckich. Następnie świadek opowiedział o inicjatorze tego przemytu, Martinie H., mającemu mieć powiązania z Pro Civili, oraz o próbach łączenia z tą sprawą Donalda Tuska, ponieważ firma zaangażowana w ten przemyt była z Gdańska - co jednak zdaniem świadka było bzdurą i się nie potwierdziło.
Kontynuując swoje wyjaśnienia, Krzysztof Winiarski opowiedział o spółce, którą założył z byłym generałem STASI, Manfredem Trochą, oraz bratem jednego z byłych premierów Polski. Manfred Trocha miał świadkowi proponować kontakty z Rosjanami, a nawet telefon do samego Władymira Putina; miał on mieć także bardzo dużą wiedzę o wydarzeniach w MON, jak również kontakty z bankami i służbami specjalnymi USA. Miał również próbować zwerbować oficera WP, który miałby przekazywać, za jego pośrednictwem, informacje służbom amerykańskim. Nominację dla tego oficera miał nawet podpisać Prezydent Aleksander Kwaśniewski, ale świadek nie sądzi, aby miał on wiedzę o całej sytuacji. Od Manfreda Trochy oraz jego współpracowników, Polaka i Niemca o nazwisku Lenz, świadek miał się dowiadywać ciekawych informacji nt Bronisława Komorowskiego oraz jego otoczenia. Współpracę Manfreda Trochy ze służbami amerykańskimi miał świadkowi potwierdzić szef FBI na Europę Środkową, z którym świadek spotykał się w Ambasadzie USA m.in. w sprawach zwalczania przemytu narkotyków. Manfred Trocha miał również proponować, wg zeznań świadka, olbrzymie kwoty, rzędu 20 mld dolarów, Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz MON, na wsparcie infrastruktury w Polsce, a w szczególności służb i wojska, a także być zainteresowany umieszczeniem swoich ludzi w spółkach strategicznych, takich jak BUMAR czy ORLEN. Temat miał być również podtrzymywany przez pracownika Pentagonu, z pochodzenia Polaka, który spotykał się ze świadkiem. Pracownik ten miał być zainteresowany także informacjami o szkoleniach terrorystów w państwach bloku wschodniego, jak również dotyczącymi obronności Polski; w zamian oferował informacje mające być przydatne dla polskich służb. O sprawie tej świadek poinformował swojego kolegę, szefa UOP a następnie ABW w Katowicach. Finalnie sprawa ta miała skończyć się niczym, bowiem do faktycznej wymiany takich informacji nie doszło.
Na początku 2013 r. świadek został wezwany do prokuratury w Warszawie, gdzie został przesłuchany przez prokurator Jolantę Mamej. Było to dla świadka zdumiewające, bowiem miał informacje, że prokurator ta ma poważne kłopoty i jest zawieszona. Podczas przesłuchania zależało jej, aby świadek przejrzał dokumenty mające mieć związek z Aneksem, a które to dokumenty miały być zabezpieczone podczas rewizji w świadka domu. Kiedy świadek poprosił o kawałek folii, bo nie chciał zostawić na tych dokumentach swoich odcisków palców, prokurator się z tego wycofała.
Następnie świadek zeznał, że w 2010 r., przed katastrofą w Smoleńsku, znajomy mu dziennikarz, Piotr Nisztor, miał się kontaktować z Bronisławem Komorowskim odnośnie spotkania w 2007 r., w którym świadek brał udział. Bronisław Komorowski miał odpowiedzieć dziennikarzowi, że nie przypomina sobie, aby znał świadka oraz płk. Pańczyka, ale miał uznać ich za typowych naciągaczy; miał także zmienić datę spotkania z 2007 r. na 2008 r., ale na tym drugim spotkaniu nie było przecież płk. Pańczyka. Bronisław Komorowski miał odpowiedzieć dziennikarzowi na pytania pocztą elektroniczną; świadek zeznał, że posiada treść tej odpowiedzi, a po otrzymaniu tej informacji od dziennikarza, złożył w Prokuraturze Warszawa-Śródmieście doniesienie przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu, oskarżając go o szantaż (szukanie kwitów na PiS za pieniądze), nazwanie świadka oszustem i naciągaczem oraz zatajenie informacji o popełnieniu przestępstwa przez pewną osobę w zakresie rynku nieruchomości w Warszawie, która to informacja została mu przekazana przez świadka w 2007 r. z przekonaniem, że Bronisław Komorowski zgłosi to do organów ścigania i w związku z tym zostanie poważnie potraktowana. Świadek dodał, że zdawał sobie sprawę z powiązania czołowych polityków i szefów służb z przestępcami, ale sam nie miał złudzeń co do losu kolejnego zawiadomienia, które by złożył, ponieważ takich zawiadomień złożył wcześniej ponad 30, z których nic nie wynikło.
Krzysztof Winiarski w swoich kolejnych wyjaśnieniach opowiedział o swojej znajomości z Bogusławem Bagsikiem, który miał mu zlecić za 50 tys. dolarów zabójstwo dziennikarza, Dariusza Łapińskiego. Zdaniem świadka, Bogusław Bagsik sądził, że skoro świadek był podczas wojny na Bałkanach, to nie jest to dla niego nic trudnego; świadek owszem, był, ale jako kierowca w konwojach humanitarnych. Świadek zgłosił tę sprawę w Prokuraturze w Piasecznie. Świadek dodał, że miał zwyczaj nagrywania rozmów, które uważał za ciekawe i przydatne w przyszłości; nagrania te miały być intensywnie poszukiwane przez służby po aresztowaniu świadka. Było dla niego niezrozumiałe, dlaczego Prokuratura w Piasecznie, która miała świadomość istnienia nagrania z Bogusławem Bagsikiem, umorzyła tę sprawę, a Bogusław Bagsik spędził w Prokuraturze tylko 60 minut. Świadek dodał, że Bogusław Bagsik miał szerokie znajomości wśród Vip-ów, przede wszystkim z kręgów SLD i PO.
Po przerwie, zarządzonej przez Sąd na prośbę Aleksandra L., świadek, kończąc wątek związany z Bogusławem Bagsikiem, zeznał, że ten przekazywał również pieniądze szefowi MON, ale pytany o to przez świadka, nie podał konkretnie jego nazwiska. Krzysztof Winiarski zeznał następnie o dziwnej historii w MON, w którą zamieszana miała być firma „Techmex” z Bielska Białej. Sprawa miała dotyczyć obróbki zdjęć satelitarnych dla wojska, na co wydano poważne kwoty, ale nic z tego nie wyszło - sprawą tą miało się zająć ABW, ale została ona porzucona.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Przedstawiam Państwu kolejną relację z procesu, w którym Prokuratura, powołując się na art.230 par.1 kodeksu karnego, oskarża dziennikarza śledczego Wojciecha Sumlińskiego oraz byłego wysokiego funkcjonariusza kontrwywiadu PRL, płk. Aleksandra L., o rzekomą płatną protekcję podczas weryfikacji żołnierzy WSI, prowadzonej przez komisję pod przewodnictwem Antoniego Macierewicza. Rozprawie przewodniczył sędzia Stanisław Zdun. Na rozprawę stawił się wezwany świadek, Pan Krzysztof Winiarski. Wojciecha Sumlińskiego reprezentowali obrońcy Konstancja i Waldemar Puławscy.
CZYTAJ TAKŻE: Znów szokujące zeznania i cień na III RP. Proces Sumlińskiego kończy się bardzo niewygodnie dla Komorowskiego i Tuska
Na pytanie Sądu do świadka, czy wie, w jakiej sprawie został wezwany, Krzysztof Winiarski potwierdził, informując jednocześnie Sąd, że może odmówić odpowiedzi na pytania, które mogą go narazić na odpowiedzialność karną. Następnie świadek zeznał, że we wrześniu 2007 r., z inicjatywy poseł Jadwigi Zakrzewskiej, doszło do spotkania w biurze poselskim Bronisława Komorowskiego, w którym oprócz niego, Jadwigi Zakrzewskiej oraz Bronisława Komorowskiego, wziął udział również płk. Roman Pańczyk, były oficer służb i dyplomata. Głównym tematem spotkania była chęć uzyskania przez Bronisława Komorowskiego „haków” na PiS. Zanim świadek zeznał o szczegółach tego spotkania, opowiedział o kulisach sprawy z 2002 r., której efektem było niezapłacenie mu przez jeden ze szpitali w Radomiu kwoty 750 tys. zł za wykonane prace i usługi, co wpędziło go w poważne problemy finansowe. Wracając do spotkania w biurze Bronisława Komorowskiego świadek zeznał, że Bronisław Komorowski obiecał mu, w razie wygrania przez PO nadchodzących wyborów parlamentarnych, odzyskanie tej kwoty w ciągu 3 - 4 miesięcy, w zamian za materiały kompromitujące partię PiS. Z kolei płk. Pańczyk miał prośbę do Jolanty Zakrzewskiej oraz Bronisława Komorowskiego o przywrócenie go do służby dyplomatycznej, z której został zwolniony, kiedy zaczął wykrywać afery w ambasadach. Świadek zeznał, że od razu poinformował Bronisława Komorowskiego, że nie ma żadnych „kwitów” na PiS, ale posiada materiały kompromitujące jednego z działaczy PO, znanego zresztą Bronisławowi Komorowskiemu. Świadek dodał, że sytuację tą może udokumentować płk. Pańczyk. Zdaniem świadka, Bronisław Komorowski miał pełną świadomość, że świadek pracuje w porozumieniu z prokuraturą nad rozbiciem różnych grup przestępczych, bowiem zaproponował mu spotkanie z gen. Rapackim, do którego jednak nigdy nie doszło.
Już po wyborach, w lutym - marcu 2008 r., świadek próbował się kontaktować z Bronisławem Komorowskim, aby przypomnieć mu o obietnicy zwrotu pieniędzy za prace wykonane na rzecz szpitala w Radomiu, ale nie był w stanie uzyskać żadnej odpowiedzi. W związku z tym udał się osobiście do biura poselskiego Bronisława Komorowskiego, aby na miejscu wyjaśnić tę sprawę, ponieważ brak wspomnianej zapłaty był katastrofą tak dla jego firmy, jak i rodziny. Obecnemu na miejscu pracownikowi biura świadek powiedział, że jeśli Bronisław Komorowski nie spotka się z nim w ciągu pół godziny, to on skontaktuje się z nim poprzez media. Jak zeznał świadek, Bronisław Komorowski pojawił się w swoim biurze w ciągu 40 min, prawdopodobnie obawiając się wiedzy, jaką posiadał świadek. Bronisław Komorowski, zdaniem świadka, miał wiedzieć o jego szerokich kontaktach wśród tzw. VIP-ów, biskupów oraz wojskowej generalicji.
Bronisław Komorowski, gdy pojawił się w biurze, miał przeprosić świadka za spóźnienie, bowiem był na spotkaniu z Premierem; następnie miał powiedzieć, że zaraz się się zajmie sprawą zapłaty za prace w Radomiu. Ponownie miał także potwierdzić swoje zainteresowanie pozyskaniem informacji dyskredytujących PiS; wymienił w tym kontekście nazwiska Kaczyńskiego, Macierewicza oraz Ziobro. Krzysztof Winiarski zeznał, że posiada zapis tej rozmowy i może go dostarczyć. Bronisław Komorowski miał go także pytać, czy zna Wojciecha Sumlińskiego; był wyraźnie zawiedziony, gdy świadek zaprzeczył. W trakcie tej rozmowy świadek miał zapytać Bronisława Komorowskiego, czy interesują go wyłącznie kwity na PiS; Bronisław Komorowski miał odpowiedzieć, że każda informacja jest dobra, w tym również dotycząca PO, Donalda Tuska i „Tuskowców”, co do których miał się obawiać, że mogą mu „przeszkadzać”. Świadek zeznał, że o „Tuskowcach” była mowa także pierwszym spotkaniu, we wrześniu 2007 r. Bronisław Komorowski miał również świadka wypytywać o Macierewicza, Aneks oraz fundację Pro Civili - świadek odpowiedział, że nie miał Aneksu w rękach, ale zna sprawę tej fundacji. Dokumenty na ten temat, jak twierdzi świadek, zostały mu zabrane podczas rewizji przeprowadzonej u niego w dn. 29.06.2011 r. przez CBŚ z Krakowa. Były tam również dokumenty dotyczące przemytu broni - 7 tys. szt. pistoletów. Przemyt ten udaremnili celnicy jednego z Państw Bałtyckich. Następnie świadek opowiedział o inicjatorze tego przemytu, Martinie H., mającemu mieć powiązania z Pro Civili, oraz o próbach łączenia z tą sprawą Donalda Tuska, ponieważ firma zaangażowana w ten przemyt była z Gdańska - co jednak zdaniem świadka było bzdurą i się nie potwierdziło.
Kontynuując swoje wyjaśnienia, Krzysztof Winiarski opowiedział o spółce, którą założył z byłym generałem STASI, Manfredem Trochą, oraz bratem jednego z byłych premierów Polski. Manfred Trocha miał świadkowi proponować kontakty z Rosjanami, a nawet telefon do samego Władymira Putina; miał on mieć także bardzo dużą wiedzę o wydarzeniach w MON, jak również kontakty z bankami i służbami specjalnymi USA. Miał również próbować zwerbować oficera WP, który miałby przekazywać, za jego pośrednictwem, informacje służbom amerykańskim. Nominację dla tego oficera miał nawet podpisać Prezydent Aleksander Kwaśniewski, ale świadek nie sądzi, aby miał on wiedzę o całej sytuacji. Od Manfreda Trochy oraz jego współpracowników, Polaka i Niemca o nazwisku Lenz, świadek miał się dowiadywać ciekawych informacji nt Bronisława Komorowskiego oraz jego otoczenia. Współpracę Manfreda Trochy ze służbami amerykańskimi miał świadkowi potwierdzić szef FBI na Europę Środkową, z którym świadek spotykał się w Ambasadzie USA m.in. w sprawach zwalczania przemytu narkotyków. Manfred Trocha miał również proponować, wg zeznań świadka, olbrzymie kwoty, rzędu 20 mld dolarów, Kancelarii Prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego oraz MON, na wsparcie infrastruktury w Polsce, a w szczególności służb i wojska, a także być zainteresowany umieszczeniem swoich ludzi w spółkach strategicznych, takich jak BUMAR czy ORLEN. Temat miał być również podtrzymywany przez pracownika Pentagonu, z pochodzenia Polaka, który spotykał się ze świadkiem. Pracownik ten miał być zainteresowany także informacjami o szkoleniach terrorystów w państwach bloku wschodniego, jak również dotyczącymi obronności Polski; w zamian oferował informacje mające być przydatne dla polskich służb. O sprawie tej świadek poinformował swojego kolegę, szefa UOP a następnie ABW w Katowicach. Finalnie sprawa ta miała skończyć się niczym, bowiem do faktycznej wymiany takich informacji nie doszło.
Na początku 2013 r. świadek został wezwany do prokuratury w Warszawie, gdzie został przesłuchany przez prokurator Jolantę Mamej. Było to dla świadka zdumiewające, bowiem miał informacje, że prokurator ta ma poważne kłopoty i jest zawieszona. Podczas przesłuchania zależało jej, aby świadek przejrzał dokumenty mające mieć związek z Aneksem, a które to dokumenty miały być zabezpieczone podczas rewizji w świadka domu. Kiedy świadek poprosił o kawałek folii, bo nie chciał zostawić na tych dokumentach swoich odcisków palców, prokurator się z tego wycofała.
Następnie świadek zeznał, że w 2010 r., przed katastrofą w Smoleńsku, znajomy mu dziennikarz, Piotr Nisztor, miał się kontaktować z Bronisławem Komorowskim odnośnie spotkania w 2007 r., w którym świadek brał udział. Bronisław Komorowski miał odpowiedzieć dziennikarzowi, że nie przypomina sobie, aby znał świadka oraz płk. Pańczyka, ale miał uznać ich za typowych naciągaczy; miał także zmienić datę spotkania z 2007 r. na 2008 r., ale na tym drugim spotkaniu nie było przecież płk. Pańczyka. Bronisław Komorowski miał odpowiedzieć dziennikarzowi na pytania pocztą elektroniczną; świadek zeznał, że posiada treść tej odpowiedzi, a po otrzymaniu tej informacji od dziennikarza, złożył w Prokuraturze Warszawa-Śródmieście doniesienie przeciwko Bronisławowi Komorowskiemu, oskarżając go o szantaż (szukanie kwitów na PiS za pieniądze), nazwanie świadka oszustem i naciągaczem oraz zatajenie informacji o popełnieniu przestępstwa przez pewną osobę w zakresie rynku nieruchomości w Warszawie, która to informacja została mu przekazana przez świadka w 2007 r. z przekonaniem, że Bronisław Komorowski zgłosi to do organów ścigania i w związku z tym zostanie poważnie potraktowana. Świadek dodał, że zdawał sobie sprawę z powiązania czołowych polityków i szefów służb z przestępcami, ale sam nie miał złudzeń co do losu kolejnego zawiadomienia, które by złożył, ponieważ takich zawiadomień złożył wcześniej ponad 30, z których nic nie wynikło.
Krzysztof Winiarski w swoich kolejnych wyjaśnieniach opowiedział o swojej znajomości z Bogusławem Bagsikiem, który miał mu zlecić za 50 tys. dolarów zabójstwo dziennikarza, Dariusza Łapińskiego. Zdaniem świadka, Bogusław Bagsik sądził, że skoro świadek był podczas wojny na Bałkanach, to nie jest to dla niego nic trudnego; świadek owszem, był, ale jako kierowca w konwojach humanitarnych. Świadek zgłosił tę sprawę w Prokuraturze w Piasecznie. Świadek dodał, że miał zwyczaj nagrywania rozmów, które uważał za ciekawe i przydatne w przyszłości; nagrania te miały być intensywnie poszukiwane przez służby po aresztowaniu świadka. Było dla niego niezrozumiałe, dlaczego Prokuratura w Piasecznie, która miała świadomość istnienia nagrania z Bogusławem Bagsikiem, umorzyła tę sprawę, a Bogusław Bagsik spędził w Prokuraturze tylko 60 minut. Świadek dodał, że Bogusław Bagsik miał szerokie znajomości wśród Vip-ów, przede wszystkim z kręgów SLD i PO.
Po przerwie, zarządzonej przez Sąd na prośbę Aleksandra L., świadek, kończąc wątek związany z Bogusławem Bagsikiem, zeznał, że ten przekazywał również pieniądze szefowi MON, ale pytany o to przez świadka, nie podał konkretnie jego nazwiska. Krzysztof Winiarski zeznał następnie o dziwnej historii w MON, w którą zamieszana miała być firma „Techmex” z Bielska Białej. Sprawa miała dotyczyć obróbki zdjęć satelitarnych dla wojska, na co wydano poważne kwoty, ale nic z tego nie wyszło - sprawą tą miało się zająć ABW, ale została ona porzucona.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 1 z 3
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/270366-szokujace-doniesienia-o-prezydencie-komorowskim-aneks-wsi-i-powiazania-z-rosja-relacja-z-procesu-sumlinskiego?strona=1