Osiem lat destrukcji wartości chrześcijańskich i państwa prawa przez rządy Platformy! ANALIZA

fot. PAP/Jacek Turczyk
fot. PAP/Jacek Turczyk

Dziś w III RP demokratyczna kontrola możliwa jest w istocie tylko na poziomie Obwodowych Komisji Wyborczych. Kontrola taka jest nie tylko prawem lecz wręcz obowiązkiem w państwach demokratycznych.

Dobrym przykładem takiego działania na rzecz uczciwości wyborów jest np. Holandia - kraju o ponad stuletniej tradycji demokracji politycznej. W 2006 r. zrezygnowano tam z „nowoczesnych” metod głosowania i powrócono do papierowych kart wyborczych i specjalnego czerwonego ołówka, którym wyborca zaznacza swój wybór. Celem było zapobieżenie ewentualnemu fałszowaniu wyników wyborów i naruszeniu tajności glosowania. Takie czerwone ołówki należałoby wprowadzić też w III RP, bo zapobiegłoby to stosowaniu jednej z metod fałszowania wyników głosowania : unieważniania głosów oddanych na „wrogą” partie, unieważniania poprzez dopisywanie drugiego „krzyżyka” lub przerabianiu go na „gwiazdkę”.

Politycy PO i mainstreamowe media uznawali demokratyczną krytykę, wskazywanie poszlak i dowodów świadczących o fałszowaniu wyników wyborów niemal za zamach stanu. Taka postawa po raz kolejny pokazuje, że są to ludzie  o totalitarnej mentalności, którzy nie mają pojęcia o tym, czym jest demokracja.

Zapowiedzią bezczelnych fałszerstw wyborczych, była już bezczelność PO i jej satelitów przejawiona w projekcie nowego Kodeksu wyborczego z początku 2011 r., według którego wybory miały odbywać się w ciągu DWÓCH dni, pomimo tego, że w Konstytucji zapisane jest, że wybory do Sejmu i Senatu odbywają się „… w DNIU wolnym od pracy…”, a więc kłamstwo PO dorównywało nawet „Wielkiemu Językoznawcy”. Teraz DWA dni miało oznaczać JEDEN DZIEŃ, bo to było politycznie wygodne i „słuszne”. Chodziło – jak można się domyślać – o lepsze warunki do zmanipulowania wyników głosowania i wyborów, tak by były korzystne dla obecnej partii przewodniej układu okrągłostołowego-Platformy

Platforma złamała również reguły wskazane w Kodeksie Dobrych Praktyk w Dziedzinie Wyborów opracowany przez Komisję Wenecką Rady Europy, jak również zalecenia OBWE / ODIHR. W Raporcie Misji Oceny Wyborów OBWE / ODIHR wydanego po wyborach parlamentarnych w 2011 r. , a więc cztery lata temu , czytamy, że wbrew ratyfikowaniu przez III RP „…8 paragrafu Dokumentu Kopenhaskiego z 1990 r. nie przewiduje się obserwowania wyborów przez krajowe organizacje niepartyjne.” W związku z tym OBWE /ODIHR zaleciło, aby w Kodeksie Wyborczym przygotowanym przez Platformę w 2011 r….

zapewniono krajowym obserwatorom niepartyjnym pełny dostęp do wszystkich etapów procesu wyborczego zgodnie z zobowiązaniami OBWE.

Co takiego PO i jej satelici mają do ukrycia, skoro nie dopuszczają – wbrew demokratycznym standardom – krajowych, bezpartyjnych obserwatorów do żadnego etapu procesu wyborczego? Czynią to natomiast państwa ,które dopiero wstępują na drogę demokracji, takie jak Ukraina, gdzie w wyborach parlamentarnych w 2014 r. kilkadziesiąt tysięcy osób z organizacji pozarządowych i niepartyjnych była dopuszczona (obok reprezentantów partii) do obserwowania wszystkich etapów procesu wyborczego.

W Kodeksie Wyborczym przygotowanym przez PO zmniejszono do ośmiu , liczbę członków OKW. delegowanych przez komitety wyborcze (partii lub kandydatów). W Czechach, każdy komitet wyborczy ma prawo mieć swojego członka w komisji, a na Węgrzech ma do tego prawo, każda partia parlamentarna oraz komitety, które spełniają dodatkowe warunki. Cel takiego postępowania „ustawodawców” z PO jest prosty, chodzi o wyeliminowanie, zgodnie z „prawem”, głównej partii opozycyjnej z możliwości posiadania członków OKW rekomendowanych przez nią, a więc z kontrolowania uczciwości procesu głosowania i wyborów. Bo im więcej powyżej 8 komitetów zarejestruje, tym zmniejsza się szansa PiS – jedynej partii opozycyjnej wobec układu okrągłostołowego - na posiadanie członka w każdej OKW, a tym samym na kontrolowanie uczciwości wyborów.

Rejestrowanie Komitetów wyborczych, nie zasługujących na rejestrację, bo w wyborach prezydenckich np. uzyskują mniej głosów niż zebrane ponoć przez nich 100 tys. podpisów koniecznych do zarejestrowania komitetu. Ta ustawodawcza patologia doprowadziła do tego, że w ostatnich wyborach prezydenckich Andrzej Duda – również w II turze nie miał reprezentujących go członków w tysiącach OKW, bo nie wylosowano tam jego przedstawicieli. A PO miała często dwóch członków OKW. Na przykład w Warszawie oprócz rekomendowanego przez PO członka do OKW, był członek reprezentujący , prezydent Warszawy, która jest jednocześnie wiceprzewodniczącą PO.

Czytaj dalej na następnej stronie

« poprzednia strona następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych