Sposób podejścia PO do służb dobrze obrazuje sprawa głośnej zapowiedzi Donalda Tuska. W 2012 roku, w chwili rządowego kryzysu spowodowanego aferą Amber Gold, premier rzucił publicznie pomysł: „czas na gruntowną reformę służb specjalnych!” Tusk zapowiedział zmiany systemowe, nowe kompetencje ABW, inny model nadzoru i koordynacji. Choć zmiany miały być szybkie i poważne okazało się, że mieliśmy do czynienia z PR-owską zagrywką. Już od dawna na korytarzach sejmowych słychać było opinie (również polityków koalicji), że ze zmian nic nie będzie, a przed wyborami rządzący o reformie służb nie myślą. Tusk kolejny raz pokazał, jak nieodpowiedzialnie traktuje Polskę, Polaków i politykę.
Dziś PO może pluć sobie w brodę. Służby specjalne rozłożone na łopatki przez rząd PO-PSL nie dają nawet władzy skutecznej ochrony. Ewa Kopacz przyznawała to, gdy pojawiły się wiadomości, że Marek Falenta zamieszany w aferę taśmową miał być współpracownikiem trzech różnych służb jednocześnie. Natychmiast pojawiły się złośliwe komentarze, że to Marek Falenta był prawdziwym koordynatorem służb w rządzie PO-PSL. Kopacz komentując doniesienia dot. Falenty przyznała, że można zarzucić rządowi PO, że nie ma zbyt wielkiej koordynacji.
Oczywiście można nam zarzucać, że być może nie ma zbyt wielkiej koordynacji pracy służb specjalnych. Nie wiem jednak czy nie gorsze by było, gdyby rzeczywiście rządzący, ministrowie, premierzy, koordynatorzy sterowaliby tymi służbami , albo – co nie daj Boże – wykorzystywaliby te służby w walce politycznej
— tłumaczyła.
Sugestia zawarta w słowach Kopacz jednak jest nieuprawniona. Jak wskazują eksperci zgodna na zbyt duża samodzielność służb jest równie groźna dla państwa do ręczne sterowanie nimi. A może nawet groźniejsza.
Służbami przez ostatnie parę lat nie interesowano się zbyt intensywnie i to zarówno premier Tusk, jak i premier Kopacz. W efekcie te służby odrobinę wymknęły się spod kontroli
-– komentował Czesław Rybak, były szef delegatury ABW we Wrocławiu, ekspert Binase.
Zaś Grzegorz Małecki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych w latach 2005-2008 i prezes Binase dodawał, że „w skrajnych wypadkach służby mogą brać udział w grach politycznych”.
Mogą też – jak w przypadku WSI – zajmować się robieniem interesów np. z handlarzami broni
— tłumaczy Małecki.
Jak widać niechęć rządzących do zajmowania się służbami może rodzić gigantyczną liczbę patologii. I rodzą.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Sposób podejścia PO do służb dobrze obrazuje sprawa głośnej zapowiedzi Donalda Tuska. W 2012 roku, w chwili rządowego kryzysu spowodowanego aferą Amber Gold, premier rzucił publicznie pomysł: „czas na gruntowną reformę służb specjalnych!” Tusk zapowiedział zmiany systemowe, nowe kompetencje ABW, inny model nadzoru i koordynacji. Choć zmiany miały być szybkie i poważne okazało się, że mieliśmy do czynienia z PR-owską zagrywką. Już od dawna na korytarzach sejmowych słychać było opinie (również polityków koalicji), że ze zmian nic nie będzie, a przed wyborami rządzący o reformie służb nie myślą. Tusk kolejny raz pokazał, jak nieodpowiedzialnie traktuje Polskę, Polaków i politykę.
Dziś PO może pluć sobie w brodę. Służby specjalne rozłożone na łopatki przez rząd PO-PSL nie dają nawet władzy skutecznej ochrony. Ewa Kopacz przyznawała to, gdy pojawiły się wiadomości, że Marek Falenta zamieszany w aferę taśmową miał być współpracownikiem trzech różnych służb jednocześnie. Natychmiast pojawiły się złośliwe komentarze, że to Marek Falenta był prawdziwym koordynatorem służb w rządzie PO-PSL. Kopacz komentując doniesienia dot. Falenty przyznała, że można zarzucić rządowi PO, że nie ma zbyt wielkiej koordynacji.
Oczywiście można nam zarzucać, że być może nie ma zbyt wielkiej koordynacji pracy służb specjalnych. Nie wiem jednak czy nie gorsze by było, gdyby rzeczywiście rządzący, ministrowie, premierzy, koordynatorzy sterowaliby tymi służbami , albo – co nie daj Boże – wykorzystywaliby te służby w walce politycznej
— tłumaczyła.
Sugestia zawarta w słowach Kopacz jednak jest nieuprawniona. Jak wskazują eksperci zgodna na zbyt duża samodzielność służb jest równie groźna dla państwa do ręczne sterowanie nimi. A może nawet groźniejsza.
Służbami przez ostatnie parę lat nie interesowano się zbyt intensywnie i to zarówno premier Tusk, jak i premier Kopacz. W efekcie te służby odrobinę wymknęły się spod kontroli
-– komentował Czesław Rybak, były szef delegatury ABW we Wrocławiu, ekspert Binase.
Zaś Grzegorz Małecki, sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych w latach 2005-2008 i prezes Binase dodawał, że „w skrajnych wypadkach służby mogą brać udział w grach politycznych”.
Mogą też – jak w przypadku WSI – zajmować się robieniem interesów np. z handlarzami broni
— tłumaczy Małecki.
Jak widać niechęć rządzących do zajmowania się służbami może rodzić gigantyczną liczbę patologii. I rodzą.
Ciąg dalszy na kolejnej stronie
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/260457-zgoda-na-patologie-w-sluzbach-to-zgoda-na-upadek-panstwa-po-i-panstwo-i-sluzby-ma-w-glebokim-powazaniu-i-to-od-dawna?strona=3