Międzynarodowy prawnik o rewolucji w polskich sądach: „To zwykła hucpa, co nam zafundowano. Za rok, dwa, to wszystko padnie”. Ważny głos!

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl
fot. wPolityce.pl

Prawnika oburzają pojawiające się w mediach stwierdzenia, że wprowadzony w Polsce model oparty jest na rozwiązaniach włoskich, które ponoć świetnie funkcjonują.

Podobną rewolucję w procedurze karnej, z jaką mamy obecnie do czynienia, parlament włoski przeprowadził w 1988 r. Importowano wtedy do Italii zasadnicze elementy amerykańskiego procesu kontradyktoryjnego.

Rozmawiałem niedawno z włoskim prokuratorem. Powiedział wprost: łapiemy mniej przestępców, bo zmieniła się procedura. Nie ma głośnych procesów mafii

— relacjonuje rozmówca.

Jego zdaniem, jedyną skuteczną metodą skrócenia postępowania i odblokowania sądów jest ograniczenie możliwości zażalenia. Więc jeśli mielibyśmy cokolwiek importować z krajów anglosaskich do naszego wymiaru sprawiedliwości, to nie proces kontradyktoryjny, lecz ograniczenie apelacji.

Czy pan wie jak w systemie Common law trudno wnieść apelację? W Wielkiej Brytanii jeśli adwokat wniesie apelację, którą sąd oddali jako oczywiście bezzasadną, praktycznie kończy swoją karierę prawniczą - w środowisku uważają go za oszołoma

— opowiada.

Tam gdzie pracuję żadna decyzja prokuratora nie podlega zażaleniu. A czy w Polsce ktoś ograniczył zażalenia na decyzje sądu czy prokuratura? Wręcz przeciwnie - szalenie zwiększono możliwość ich zgłaszania. Czy ktoś ograniczył podstawy apelacyjne? Też nie. Jeszcze je rozszerzono. Bo przecież dzisiaj każdy ma prawo do adwokata z urzędu i jak będzie chciał, wniesie apelację. Podatnicy będą płacili za pieniactwo

— przewiduje.

Przestrzega też, że nowa procedura postępowania karnego może obniżyć bezpieczeństwo państwa. Dla zilustrowania swojej tezy podaje hipotetyczną sytuację, do jakiej może dojść wskutek obowiązywania nowego kpk.

Załóżmy, że w celach bezpieczeństwa narodowego wprowadzamy zakaz używania mundurów moro z kamuflażem wojskowym przez kogokolwiek spoza armii i państwowych służb. Załóżmy też, że zaostrza się sytuacja na naszej wschodniej granicy i łapiemy w kraju tzw. zielonego ludzika. Idziemy z nim na proces karny, a on powołuje 15 ekspertyz, które mają udowodnić, że to nie jest żaden kamuflaż. Państwo płaci za te ekspertyzy, a sąd nie może ich oddalić, choć w oczywisty sposób zmierzają do przedłużenia postępowania. Sąd nie może tych ekspertyz oddalić, bo mu tego nie wolno. Musi je dopuścić. Kolejne „ludziki” lądują w Polsce, a my z tym jednym nie możemy się wykaraskać. I gdzie tu jest bezpieczeństwo państwa zachowane?

— mówi prawnik.

Zdaję sobie sprawę, że poglądy mojego rozmówcy – zwłaszcza postulat ograniczenia apelacji procesowych – mogą uchodzić za jednostronne i kontrowersyjne. Warto mieć jednak świadomość, że to głos prawnika, który w praktyce doświadczył procesów kontradyktoryjnych. Można rzec, iż zjadł na tym systemie zęby. Pozostając w tej metaforyce – oby rewolucja w kpk okazała się sukcesem, a nie nie wybiła wszystkich zębów polskiemu wymiarowi sprawiedliwości. Bo i tak jest on mocno szczerbaty.

« poprzednia strona
1234

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych