Nasz rozmówca za błąd uważa również wprowadzenie do polskiego kpk zapisu, wzorowanego na regulacjach Common law, o tzw. owocach zatrutego drzewa. Chodzi o to, że po 1 lipca dla sądu nie liczą się dowody pochodzące z czynu zabronionego, czyli np. z nielegalnego podsłuchu.
Przed tą doktryną państwa europejskie generalnie się bronią, bo w europejskich stosunkach społecznych i europejskiej kulturze prawnej, która jest bardziej skomplikowana niż kultura Common law, to będzie prowadziło do różnego rodzaju wypaczeń. Proces stanie się farsą
— twierdzi prawnik.
Podaje przykład jednego z krajów dawnej Jugosławii, gdzie funkcjonuje system zbliżony do kontradyktoryjnego.
Ewidentni zbrodniarze wojenni uniknęli sprawiedliwości. Wie pan dlaczego? Bo jeżeli świadek zeznaje przed prokuratorem, nie ma to żadnej wartości dowodowej. To tylko sygnalizacja, że jest taki dowód. Ten świadek ma przyjść przed sąd i zeznać to samo lub rozbudować zeznanie. Jak pan myśli, przychodzi? Nie przychodzi! W procesie, któremu się przyglądałem było dziewięciu świadków. Był to proces znanego polityka, oskarżonego o zbrodnie wojenne - palił wioski, dzisiaj jest u steru rządów. Tych dziewięciu świadków zeznawało przed prokuratorem, potwierdzając zbrodnie polityka. Ale do procesu nie dotrwali. Dwóch z nich znaleziono „śpiących” w autobusie jadących do Niemiec. Po siedmiu nawet śladu nie ma. A polityk jest wolny. Ponieważ świadkowie zostali zabici, nie ma dowodów
— relacjonuje.
I pyta:
Czy chcemy takiego wymiaru sprawiedliwości w Polsce? Bo adwokatura w tym kierunku idzie.
Czytaj dalej na następnej stronie:
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Nasz rozmówca za błąd uważa również wprowadzenie do polskiego kpk zapisu, wzorowanego na regulacjach Common law, o tzw. owocach zatrutego drzewa. Chodzi o to, że po 1 lipca dla sądu nie liczą się dowody pochodzące z czynu zabronionego, czyli np. z nielegalnego podsłuchu.
Przed tą doktryną państwa europejskie generalnie się bronią, bo w europejskich stosunkach społecznych i europejskiej kulturze prawnej, która jest bardziej skomplikowana niż kultura Common law, to będzie prowadziło do różnego rodzaju wypaczeń. Proces stanie się farsą
— twierdzi prawnik.
Podaje przykład jednego z krajów dawnej Jugosławii, gdzie funkcjonuje system zbliżony do kontradyktoryjnego.
Ewidentni zbrodniarze wojenni uniknęli sprawiedliwości. Wie pan dlaczego? Bo jeżeli świadek zeznaje przed prokuratorem, nie ma to żadnej wartości dowodowej. To tylko sygnalizacja, że jest taki dowód. Ten świadek ma przyjść przed sąd i zeznać to samo lub rozbudować zeznanie. Jak pan myśli, przychodzi? Nie przychodzi! W procesie, któremu się przyglądałem było dziewięciu świadków. Był to proces znanego polityka, oskarżonego o zbrodnie wojenne - palił wioski, dzisiaj jest u steru rządów. Tych dziewięciu świadków zeznawało przed prokuratorem, potwierdzając zbrodnie polityka. Ale do procesu nie dotrwali. Dwóch z nich znaleziono „śpiących” w autobusie jadących do Niemiec. Po siedmiu nawet śladu nie ma. A polityk jest wolny. Ponieważ świadkowie zostali zabici, nie ma dowodów
— relacjonuje.
I pyta:
Czy chcemy takiego wymiaru sprawiedliwości w Polsce? Bo adwokatura w tym kierunku idzie.
Czytaj dalej na następnej stronie:
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/258116-miedzynarodowy-prawnik-o-rewolucji-w-polskich-sadach-to-zwykla-hucpa-co-nam-zafundowano-za-rok-dwa-to-wszystko-padnie-wazny-glos?strona=3