Pomysł z Beatą Szydło jest jednak bardzo wyraźnym sygnałem, że na Nowogrodzkiej postanowiono skonsumować do końca majowe, niespodziewane zwycięstwo i wyciągnąć z niego wnioski. Skoro pani prezes jest dziś (słusznie) traktowana jako prawa ręka Andrzeja Dudy w kampanii, a jej wizerunek w mediach jest przychylny, to dlaczego nie spróbować zagrać o pełną pulę? W powyborczej refleksji określiłem ją mianem Claude’a Makelele tej kampanii. Dla sportowych laików - był to defensywny piłkarz, który nie był widoczny na boisku, nie strzelał wielu bramek, ale wykonywał mrówczą pracę, był człowiekiem od czarnej roboty. Kimś takim była Beata Szydło. Prowadziła kampanię Dudy, korygowała codzienne potknięcia i niedociągnięcia, podpowiadała (jak choćby w tym zabawnym przypadku pocałowania żony po wieczorze wyborczym w I turze). Zasłużyła na pochwały jak mało kto.
Otwartym pozostaje pytanie, czy umiejętności organizacyjne, spokój i opanowanie wystarczą, by być dobrą kandydatką na szefową rządu 38-milionowego kraju. W sobotniej dyskusji w Salonie Dziennikarskim Piotr Zaremba pytał o jej doświadczenie w państwowych instytucjach i to pytanie wróci w kampanii jako sensowny zarzut. Z drugiej jednak strony, skoro Polacy dali wyraz, że chcą zmiany i polityków z innego rozdania niż to, które widzą od kilkunastu lat, to może Szydło jest celną odpowiedzią na te oczekiwania?
Problemem jest też rola Jarosława Kaczyńskiego w ewentualnym rządzie Beaty Szydło. Szef PiS w roli marszałka Sejmu? Jednego z ministrów? Kogoś w stylu mentora obozu władzy? Na dziś każdy z tych scenariuszy pozostawia wiele pytań, wątpliwości i pewności, co do jego realizacji. Ale jeśli szef PiS sam jest w stanie poświęcić swoje ambicje kosztem zdobycia większej liczby głosów, sejmowych mandatów i wreszcie przychylności opinii publicznej, to nie należy wykluczać i tego typu rozwiązań.
Powyższy tekst jest raczej luźną, poświąteczną formą zebrania wątpliwości i pytań wokół pomysłu z Szydło niż rzetelną analizą, na którą przyjdzie czas, jeśli faktycznie Jarosław Kaczyński i PiS wyznaczą panią wiceprezes do tego zadania.
Na dziś wiemy jedno - w PiS na serio podjęto wyborczą grę: z wyborcami, rywalami, opinią publiczną. Jesień zapowiada się arcyciekawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Girzyński o premierze z PiS: Szydło jest wybijającą się postacią, ale z Kaczyńskim byłbym spokojniejszy. NASZ WYWIAD
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
Pomysł z Beatą Szydło jest jednak bardzo wyraźnym sygnałem, że na Nowogrodzkiej postanowiono skonsumować do końca majowe, niespodziewane zwycięstwo i wyciągnąć z niego wnioski. Skoro pani prezes jest dziś (słusznie) traktowana jako prawa ręka Andrzeja Dudy w kampanii, a jej wizerunek w mediach jest przychylny, to dlaczego nie spróbować zagrać o pełną pulę? W powyborczej refleksji określiłem ją mianem Claude’a Makelele tej kampanii. Dla sportowych laików - był to defensywny piłkarz, który nie był widoczny na boisku, nie strzelał wielu bramek, ale wykonywał mrówczą pracę, był człowiekiem od czarnej roboty. Kimś takim była Beata Szydło. Prowadziła kampanię Dudy, korygowała codzienne potknięcia i niedociągnięcia, podpowiadała (jak choćby w tym zabawnym przypadku pocałowania żony po wieczorze wyborczym w I turze). Zasłużyła na pochwały jak mało kto.
Otwartym pozostaje pytanie, czy umiejętności organizacyjne, spokój i opanowanie wystarczą, by być dobrą kandydatką na szefową rządu 38-milionowego kraju. W sobotniej dyskusji w Salonie Dziennikarskim Piotr Zaremba pytał o jej doświadczenie w państwowych instytucjach i to pytanie wróci w kampanii jako sensowny zarzut. Z drugiej jednak strony, skoro Polacy dali wyraz, że chcą zmiany i polityków z innego rozdania niż to, które widzą od kilkunastu lat, to może Szydło jest celną odpowiedzią na te oczekiwania?
Problemem jest też rola Jarosława Kaczyńskiego w ewentualnym rządzie Beaty Szydło. Szef PiS w roli marszałka Sejmu? Jednego z ministrów? Kogoś w stylu mentora obozu władzy? Na dziś każdy z tych scenariuszy pozostawia wiele pytań, wątpliwości i pewności, co do jego realizacji. Ale jeśli szef PiS sam jest w stanie poświęcić swoje ambicje kosztem zdobycia większej liczby głosów, sejmowych mandatów i wreszcie przychylności opinii publicznej, to nie należy wykluczać i tego typu rozwiązań.
Powyższy tekst jest raczej luźną, poświąteczną formą zebrania wątpliwości i pytań wokół pomysłu z Szydło niż rzetelną analizą, na którą przyjdzie czas, jeśli faktycznie Jarosław Kaczyński i PiS wyznaczą panią wiceprezes do tego zadania.
Na dziś wiemy jedno - w PiS na serio podjęto wyborczą grę: z wyborcami, rywalami, opinią publiczną. Jesień zapowiada się arcyciekawie.
CZYTAJ WIĘCEJ: Girzyński o premierze z PiS: Szydło jest wybijającą się postacią, ale z Kaczyńskim byłbym spokojniejszy. NASZ WYWIAD
Strona 2 z 2
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/255176-na-nowogrodzkiej-wyciagnieto-wnioski-z-kampanii-pomysl-z-beata-szydlo-w-roli-kandydatki-na-premiera-to-sygnal-ze-pis-chce-maksymalnie-wykorzystac-zwyciestwo-andrzeja-dudy?strona=2