Mariusz Kamiński dla wPolityce.pl: Wojtunik kreuje się na ofiarę obozu rządzącego i prowadzi dziwną grę wokół afery podkarpackiej. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
wPolityce.pl/tvn24
wPolityce.pl/tvn24

Wspomniał pan o kompromitujących wnioskach dla Wojtunika po ujawnieniu nagranej rozmowy z Elżbietą Bieńkowską. Co ma pan na myśli poza dość oczywistym wnioskiem, że szef jednej z najważniejszych służb zostaje nagrany?

To, o czym pan wspomniał to pierwsza sprawa. CBA, jak wiadomo, miało wiedzę na temat nagrań - wyciekły meldunki funkcjonariuszy, które zostały składane jeszcze zanim afera pojawiła się w mediach. Świadczyło to o tym, że funkcjonariusze uzyskali od Marka Falenty precyzyjne informacje nt. spotkań i treści rozmów. Nic w tej sprawie nie zrobiono.

Ale z tej rozmowy wychodzi również straszliwa bezradność Pawła Wojtunika, gdy poddaje się i w zasadzie mówi, że słyszy o patologiach w spółkach Skarbu Państwa, o wyciekających milionach euro, ale nie jest w stanie nic z tym zrobić. Żali się, że jak sprawa trafi do prokuratury, to będzie umorzona, a nawet jeśli nie zostanie umorzona, to w sądzie za pięć lat zostanie zamknięta, a oskarżeni uniewinnieni. To człowiek całkowicie wypalony, bezradny i pozbawiony ambicji, by walczyć z patologiami życia publicznego.

Może pan przesadza. Nie ma chyba miesiąca, gdybyśmy nie słyszeli o działaniach CBA w tej sprawie. Nieżyczliwi powiedzą, że pańska krytyka to po prostu efekt tego, że zastąpił on pana na czele Biura.

Ja po prostu nie widzę żadnych sukcesów w działaniach CBA pod rządami Pawła Wojtunika. Kierowałem tą instytucją przez trzy lata, budując ją od podstaw, a pan Wojtunik kieruje Biurem od sześciu lat i choć nieustannie słyszymy o wielkich aferach, to nie ma żadnych efektów, działania CBA nie kończą się aktami oskarżenia, żaden z wysokich przedstawicieli władzy nie doczekał się postawienia zarzutów.

Tak było choćby w sprawie afery informatycznej - w sprawie której, nota bene, działania zaczęły się w okresie, gdy to ja kierowałem CBA. Nawet wiceminister D. - jeden ze współpracowników ministra Schetyny w MSW - otrzymał zarzut za brak nadzoru, a nie stworzenie mechanizmu, który doprowadził do tak gigantycznej korupcji przy okazji przetargów informatycznych. Jest mi przykro, że tak to wygląda, ale Wojtunik kieruje instytucją przez sześć lat, a ja nie widzę żadnego poważnego sukcesu Biura w tym czasie.

Na koniec chciałbym poprosić o komentarz do kolejnego skazującego wyroku zapadającego w pana sprawie. Tym razem chodzi o sprawę ministra Drzewieckiego. Czy będzie pan aktywny w życiu publicznym, jeśli PiS przejmie jesienią władzę?

Zapewniam, że nie zamierzam rezygnować z aktywności publicznej. Wydaje mi się jednak, co jest gorzką konstatacją, że jestem w III RP pozbawiony części praw obywatelskich, tzn. prawa do sądu. Nie mogę zgodzić się z sytuacją, gdy w tej sprawie nie przesłuchuje się świadka, który mógłby przesądzić w tej kwestii. Nie ma żadnego uzasadnienia, by nie wezwać Piotra K., ps. Broda, gangstera z Pruszkowa, by przed sądem zeznał na temat swoich kontaktów z Mirosławem Drzewieckim. Sąd odmówił skorzystania z tego dowodu - mimo mojego wniosku i pomimo tego, że to sprawa dość oczywista.

**W oświadczeniu po wyroku napisał pan, że nie wyklucza pan w tej sprawie wniosku do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka.

To wyraz mojej głębokiej niezgody na to, co się dzieje wokół mnie w sądach - w sposób drastyczny złamano moje prawo do obrony. Jeśli sprawy tak elementarne rozstrzygane są w sądzie w taki sposób, to być może nie pozostanie mi nic innego niż złożenie odpowiednich wniosków do ETPC. Będę to rozważał - w tej chwili wystąpiłem o uzasadnienie wyroku, prawnicy przeanalizują je i będę wówczas podejmował decyzje. Nie wykluczam, że w przyszłości wystąpię też do instytucji, które mogą w tej sprawie wystąpić o kasację do Sądu Najwyższego - chodzi o ministra sprawiedliwości czy prokuratora generalnego. Natomiast jest dość oczywiste, że do tego nie dojdzie w tym układzie rządzącym, ponieważ nie wierzę, że któryś z nich podjąłby się tego zadania.

Pozostaje jeszcze kwestia procesu i wyroku ws. afery gruntowej, który - jeśli by się utrzymał - pozbawiłby pana możliwości uczestniczenia w życiu publicznym, nie mówiąc o bezwzględnym więzieniu. Liczy pan na zmianę wyroku w apelacji?

Dla mnie to jedyny możliwy wyrok, jaki może zapaść w tej sprawie. Przypomnę, że taki wyrok już zapadł - ten sam sąd, tylko w innym składzie umorzył ją. Wypowiedziały się na ten temat sądy skazujące Piotra Rybę, gdzie sędziowie badali wątek legalności działań CBA. W wygłaszanych uzasadnieniach dwukrotnie orzekali, że były one legalne. Ten wyrok jest po prostu absurdalny.

Kiedy możemy spodziewać się wyroku sądu apelacyjnego?

Trudno mi powiedzieć, ponieważ do chwili obecnej nie uzyskałem pisemnego uzasadnienia. Dopiero gdy go otrzymam, będę mógł wystąpić z wnioskiem do apelacji. Mimo tego, że instrukcyjny termin w takich sprawach wynosi dwa tygodnie, niebawem minie drugi miesiąc, kiedy tego uzasadnienia nie otrzymałem. Sędzia najwyraźniej wciąż nie jest gotowy, by uzasadnić tak kuriozalny wyrok.

Rozmawiał Marcin Fijołek

« poprzednia strona
123

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych