Abp Hoser o posłach popierających in vitro: To jest samowyłączenie się z Komunii Kościelnej. Kompromisu moralnego nie może być. NASZ WYWIAD

Fot. razem.tv/wPolityce.pl
Fot. razem.tv/wPolityce.pl

W centrum tej debaty leży próba definiowania na nowo statusu embrionu ludzkiego, któremu się odmawia obecnie człowieczeństwa. To jest istota sprawy

— mówi w rozmowie z portalem wPolityce.pl abp Henryk Hoser, metropolita warszawsko-praski, przewodniczący zespołu Ekspertów KEP ds. Bioetycznych.

wPolityce.pl: Sejm rozpoczyna prace nad projektami dotyczącymi in vitro. Na co w takiej sprawie mogą się godzić posłowie, którzy są katolikami?

Abp Henryk Hoser: Na ten temat wypowiedziało się Prezydium Episkopatu Polski, m.in. w oparciu o dorobek Zespołu ds. Bioetycznych KEP. Stanowisko Kościoła jest klarowne i jasne. Projekty, które są w Sejmie różnią się od siebie. Najważniejsze różnice dotyczą oceny etycznej tych poszczególnych propozycji. Ministerstwo utrzymuje, że przy opracowaniu takich projektów najważniejsze są kryteria medyczne, czyli biologiczne. W debacie dotyczącej spraw bioetycznych etyka w ogóle zniknęła. To jest cały dramat tej sytuacji. Mówimy o niesłychanie kontrowersyjnych procedurach, które wywołują duże zamieszanie dotyczące tradycji dobrej medycyny, tradycji medycyny hipokratesowej. W związku z tym politycy powinni walczyć o taką propozycję prawa, która wprowadza najwyższe standardy etyczne. To dotyczy nie tylko katolików, ale wszystkich polityków. Tu przecież chodzi o sprawę ludzkiej natury. W centrum tej debaty leży próba definiowania na nowo statusu embrionu ludzkiego, któremu się odmawia obecnie człowieczeństwa. To jest istota sprawy.

To jednak nie dla wszystkich jest takie oczywiste. Na jakiej podstawie ksiądz Arcybiskup wskazuje na manipulowanie definicją człowieka?

Embrionowi odmawia się człowieczeństwa, odmawia się praw podmiotowych. Nawet tekst rządowego projektu mówi o zbiorze komórek czy tkankach, a nie mówi o tym, że mamy do czynienia z – mówiąc językiem biologii – nowym osobnikiem, zaś mówiąc językiem ludzkim – z nowym człowiekiem, który się zaczyna, który jest we wczesnym stadium rozwoju.

Słyszymy jednak argumenty, że żyjemy w nowoczesnym państwie, w którym panuje pluralizm światopoglądowy, że trzeba brać pod uwagę również ludzi inaczej patrzących na świat. Czy w sprawie in vitro jest jakieś pole do kompromisu?

Kompromisu moralnego nie może być, ponieważ nie możemy się wyrzec naszych przekonań, praw do prawdy jaką widzimy, do prawdy obiektywnej, sprawdzalnej. Ludzki zarodek ma osobny genom determinujący nasze cechy na całe życie. To jest prawdą. Początek życia ludzkiego jest faktem naukowym, a nie uznaniowym. Prawo musi uwzględniać również oczekiwania społeczeństwa, a społeczeństwo w większości opowiada się za prawem naturalnym, uznając, że odnajdujemy się w nim również w warstwie etycznej. Pamiętajmy, że to na bazie prawa naturalnego sformułowana została np. Deklaracja Powszechnych Praw Człowieka z 1948 roku, którą akceptujemy powszechnie. Prawo człowieka do życia jest podstawowym prawem, które nie jest negocjowalne. Tu chodzi o coś, co nie jest uznaniowe.

Przechodząc do konkretnych decyzji posłów… Jak mają się oni zachować, czy w grze zostają dwa projekty – jeden dopuszczający in vitro, ale tylko w konkretnych sytuacjach i drugi, który nie zakłada żadnej ochrony ludzkiego życia?

Posłowie mają robić wszystko, by w debacie politycznej, w tych negocjacjach uzyskać projekt o najwyższym standardzie medycznym i etycznym. To jest oczywiście kwestia wyborów tego, co jest dane. Należy się odwołać do 73. Paragrafu Encykliki Evangelium Vitae Jana Pawła II, który widzi właśnie taką możliwość procedowania. Integralność posłów katolickich będzie testem w tym wypadku. I dlatego nie powinno być żadnej dyscypliny partyjnej, nie powinno być żadnych konsekwencji dla tych, którzy głosują inaczej niż partyjne wytyczne.

Co z tymi posłami, którzy deklarują się jako katolicy, ale już zapowiadają, że rządowy projekt, dopuszczający in vitro jest przez nich popierany? Oni zaznaczają, że nie będą popierać rozwiązań wprowadzających silniejszą ochronę życia…

Kościół odwołuje się również do prawego sumienia, którym ludzie powinni się kierować. Kościół jest wspólnotą wiary i obyczaju. Ten, kto kwestionuje nauczanie Kościoła, kto popiera typ obyczaju krytykowany przez Kościół, sam stawia się poza wspólnotą. On w tej wspólnocie nie uczestniczy. To jest bardzo prosty mechanizm. Kościół nie będzie orzekał niczego w konkretnych przypadkach. Uzna, że ludzie zachowujący się w opisany przez Pana sposób są poza Komunią Kościelną. To nie jest ekskomunika, która ma bardzo rygorystyczne granice. To jest samowyłączenie się z Komunii Kościelnej, czyli wspólnoty wiary i obyczajów.

Rozmawiał Stanisław Żaryn

CZYTAJ TAKŻE: Wątpliwości rozwiane! Platforma musi przestać się podszywać pod katolików. Kościół nie akceptuje in vitro

CZYTAJ TAKŻE: Kukiz: „Jak można finansować in vitro, gdy matki dzieci niepełnosprawnych dostają po 1000 złotych miesięcznie na utrzymanie siebie i dziecka?”

Dotychczasowy system zamieszczania komentarzy na portalu został wyłączony.

Przeczytaj więcej

Dziękujemy za wszystkie dotychczasowe komentarze i dyskusje.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych.