To przypomina historię sprzed lat - zdjęcia Aleksandra Kwaśniewskiego z Markiem Dochnalem. Kwaśniewski też twierdził na początku, iż Dochnala nie znał, a potem się okazało, że jednak znał
— mówi portalowi wPolityce.pl Maciej Łopiński. W ten sposób poseł PiS, były minister w kancelarii śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego komentuje sprawę zdjęcia Bronisława Komorowskiego z władzami SKOK Wołomin, które doprowadziły do ogromnej afery finansowej.
wPolityce.pl: Pracował pan w kancelarii śp. Prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Wie pan jakie procedury dotyczą głowy państwa. Czy możliwe, żeby prezydent robił sobie zdjęcia z osobami, których kompletnie nie zna?
Maciej Łopiński: Wydaje mi się to mało prawdopodobne. To nie jest tak, że każdy z ulicy mógł sobie zrobić zdjęcie z Prezydentem Rzeczypospolitej. Trochę mi to przypomina historię sprzed lat - zdjęcia Aleksandra Kwaśniewskiego z Markiem Dochnalem. Kwaśniewski też twierdził na początku, iż Dochnala nie znał, a potem się okazało, że jednak znał. Powtarzam: absolutnie nie jest tak, że każdy z ulicy może sobie zrobić zdjęcie z Prezydentem RP. Nawet na jakichś imprezach nieplenerowych, tylko w sali.
O czym może świadczyć sytuacja, w której najpierw marszałek Radosław Sikorski nie pozwalał zadać w Sejmie pytania, czy Bronisław Komorowski zna Piotra P., następnie szefowa prezydenckiego biura prasowego zapewniła, że prezydent „nie zna i nigdy nie spotkał tego pana”, a okazuje się, iż jest zdjęcie, na którym Komorowski uwiecznił się w towarzystwie tegoż Piotra P. oraz innego twórcy SKOK Wołomin, którym postawiono prokuratorskie zarzuty?
Wygląda to dość dziwacznie, a tłumaczenia są mało przekonujące. Na marginesie powiem, że nie wszystkie wizyty w Pałacu Prezydenckim są odnotowane w księdze wejść i wyjść. Jeżeli jakiś gość przyjeżdża, np. któryś z ministrów kancelarii, to wtedy nie jest poddawany wszystkim procedurom, jakie obowiązują.
Fotografię, o której teraz tak głośno, wykonano podczas premiery filmu Jerzego Hoffmana “Bitwa Warszawska 1920”. Czy przy takich okazjach każdy może ominąć ochronę, podejść do prezydenta i zrobić sobie z nim zdjęcie?
W takiej sytuacji reżyser filmu przedstawia osoby, które podchodzą do prezydenta. Dziwne by było, żeby nie przedstawił członka rady nadzorczej SKOK Wołomin, bo taką funkcję pełnił Piotr P.
Czy prezydent mógł wtedy nie wiedzieć kim jest ten człowiek?
Wydaje mi się to dość nieprawdopodobne z uwagi na związki prezydenta Komorowskiego - wcześniej marszałka Sejmu, a jeszcze wcześniej szefa MON - z WSI.
Prezydencki doradca, Tomasz Nałęcz, nadal utrzymuje, że doszło do przypadkowego spotkania i przypadkowego zdjęcia…
To dziwne, bo urzędnicy kancelarii, a także BOR dbają o to, żeby do prezydenta nie podchodziły przypadkowe osoby. Śp. Lech Kaczyński często wychodził do ludzi, ale to była jego inicjatywa. Rozumiem, że gdyby prezydent Komorowski chciał się sfotografować z Piotrem P., to jego ochrona, czy jego urzędnicy nie mieliby nic przeciwko temu. Prezydent jest dysponentem swojej osoby. Choć nie zawsze, bo BOR niekiedy jest dość rygorystyczne, jeśli chodzi o bezpieczeństwo chronionej osoby.
Jaki ciąg dalszy, według pana, będzie miała ta sprawa?
Pamiętam różne inne podobne historie. Będą się pojawiać coraz to nowe dowody, że to nie było przypadkowe zdjęcie. Tak mi się wydaje, choć pewności oczywiście nie mam.
Rozmawiał Jerzy Kubrak
CZYTAJ TAKŻE: Gadowski: Tłumaczenia Pałacu ws. związków prezydenta z Piotrem P. są bezwstydne i miałkie intelektualnie. NASZ WYWIAD
CZYTAJ TAKŻE: „Fundacja Pro Civili? Czy pan wie, co pan robi?” Komorowski wpada w furię, czyli historia pewnego wywiadu…
CZYTAJ TAKŻE: Od pytań dotyczących związków ze SKOK Wołomin prezydent Komorowski nie ucieknie. Wykręty doradców nie wystarczą…
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/238189-lopinski-to-nie-jest-tak-ze-kazdy-z-ulicy-moze-sobie-zrobic-zdjecie-z-prezydentem-rp-nasz-wywiad