Nieudolność i ignorancja tej władzy to nie kwestia walk na socjotechniczne sztuczki. To sprawa bezpieczeństwa Polski i Polaków

Fot. PAP/Jacek Turczyk;PAP/Tomasz Gzell;PAP/Radek Pietruszka;PAP/Jacek Turczyk
Fot. PAP/Jacek Turczyk;PAP/Tomasz Gzell;PAP/Radek Pietruszka;PAP/Jacek Turczyk

Środowiska rządzące Polską są dla niej groźne. Zacietrzewienie władz, ich ignorancja, uwikłania i działania bieżące nie dają społeczeństwu żadnej gwarancji i poczucia bezpieczeństwa. Widać to dokładnie analizując przekaz ludzi władzy z ostatnich dni.

Szef BBN gen. Stanisław Koziej wskazał ostatnio, że wojna Rosji przeciwko Polsce się rozpoczęła! Nie kto inny, ale minister prezydenta Komorowskiego, który przestrzegał przed nieodpowiedzialnym straszeniem Polaków, przyznaje jednoznacznie, że wojna hybrydowa w Polsce trwa.

Niewątpliwie jeśli idzie o szpiegostwo jest to jedna z form bardzo skutecznych w ramach właśnie tej wojny hybrydowej. To nie jest przypadkiem, że tego typu zagrożenia siłą rzeczy się nasilają, bo ta wojna hybrydowa to nie rozpoczyna się z momentem, kiedy rzeczywiście ta wojna jest, tylko prawdę powiedziawszy, ona trwa już dzisiaj w postaci pewnej presji politycznej, strategicznej na potencjalnego przeciwnika, czy na inne państwo, cały czas po tą presją jesteśmy, tej wojny informacyjnej na przykład, tego straszenia, szantażowania lotami, przemieszczaniem rakiet, to wszystko się odbywa.

mówił gen. Koziej. Szef BBN przyznał również, że nie można wykluczyć w najbliższym inwazji rosyjskiej na Polskę.

W podobnym tonie wypowiadał się ostatnio Grzegorz Schetyna. Szef MSZ wskazał, że prorosyjska propaganda w Polsce to „nowa jakość” i trzeba się jej uważnie przyglądać.

Jesteśmy wpisani we fragment większej całości; to jest kwestia rosyjskiej propagandy medialnej

dodał, wskazując, że Polska jest objęta działaniami rosyjskiej wojny informacyjnej. A ta, jak głosi rosyjska doktryna wojenna, jest częścią wojny w rozumieniu rosyjskiego państwa.

Szef BBN i szef MSZ wystąpili ze swoim przekazem zaledwie kilka dni po tym, jak Bronisław Komorowski krytykował głosy wskazujące na powagę sytuacji Polski i stopień zagrożenia, jaki dla Polski płynie z wojny na wschodzie Ukrainy. Wskazywał, że mamy do czynienia z przejawem szaleństwa politycznego.

Okazuje się więc, że albo Bronisław Komorowski się kompromituje udając, że nie ma zagrożenia, albo szef MSZ i szef BBN, polityczni sojusznicy prezydenta, pławią się w odmętach politycznego szaleństwa. Wydaje się niestety, że w tej sprawie to przekaz Kozieja i Schetyny jest zasadny i rzetelny. To z kolei oznacza, że prezydent Komorowski wychodzi na niepoważnego przywódcę, który zagłaskuje problem, z jakim Polacy prędzej czy później będą musieli się zmierzyć. Jeśli u sterów Polski będą „zagłaskiwacze” pewnym jest, że kraj nie będzie na kryzys gotowy.

Niestety jednak kompromitacja rozlewa się w Polsce znacznie szerzej. Bowiem choć gen. Koziej i Grzegorz Schetyna lepiej niż Komorowski diagnozują sytuację Polski, nie widać w ich działaniach żadnych kroków realnie wzmacniających szanse w dobie wojny, której się sami spodziewają i, którą widzą. Brak działań w Polsce, realnie wzmacniających polski potencjał obronny i potencjał odstraszania. Zapowiedzi rządu w tej sprawie pozostają na papierze, co nie spotyka się z reakcją BBN. Również na forum międzynarodowym nie widać aktywności. Współpraca regionalna umarła dawno temu, choć wiadomo, że wraz z krajami Europy Środkowej i krajami Bałtyckimi mamy wspólne interesy, czyli m.in. neutralizację rosyjskiego zagrożenia. Jasne jest także, że animozje między krajami naszego regionu będą wykorzystywane przez Rosję, ale nikt w rządzie nie prowadzi realnych prób budowy wspólnoty środkowoeuropejskiej. Nie widać również zabiegów w USA, by gwarancje dawane nam przez NATO i Waszyngton były pewne. MSZ i BBN, choć ich szefowie zdają się rozumieć skalę zagrożenia, jakie stoi przed Polską nie czynią z tym nic specjalnego.

Dlaczego? Być może odpowiedzią na to pytanie jest kolejny cytat i kolejna kompromitacja.

Sądzę, że sposób prowadzenia polityki przez Lecha Kaczyńskiego nie był zbyt odpowiedzialny, jeśli chodzi o politykę zagraniczną

mówił mi w Sejmie Rafał Grupiński, gdy przywołałem cytat z śp. Lecha Kaczyńskiego, który już w 2008 roku przewidywał, że Rosja będzie groźna dla całej Europy Środkowej, w tym Polski..

Rządzący stoją dziś przed próbą, muszą przyznać, że przez lata mylili się i prowadzili szkodliwą dla kraju politykę. Ich plan polityczny spowodował rozluźnienie więzi z USA, zniszczył współpracę w regionie oraz budował oparte na kłamstwie i zaślepieniu relację z Rosją. Rząd Tuska, a potem Kopacz działał wytwarzając atmosferę przyzwolenia Zachodu na agresywną politykę Putina.

Dziś rządzący nie są w stanie przyznać, że stracili całe lata, w których Polska powinna się przygotowywać do kryzysu bezpieczeństwa i zagrożenia wojennego zbliżającego się do Polski. Oszukiwanie samych siebie w tej sprawie, a co gorsza oszukiwanie Polaków, blokuje natomiast realne możliwości naprawy linii politycznej oraz wzmocnienia polskiego bezpieczeństwa. Jeśli rządzący nie są w stanie odciąć się od swojej polityki, a nie są w stanie, będą i dziś tkwić w błędach, co symbolicznie pokazuje agresja, jaką wywołują słowa śp. Lecha Kaczyńskiego, które były prorocze. Zamiast atakować zmarłego prezydenta władze powinni posypać głowy popiołem, oszacować skalę strat płynących ze źle realizowanej polityki i zacząć działać na korzyść bezpieczeństwa Polaków.

Władimir Putin do władzy w Rosji doszedł dzięki przelewanej krwi Rosjan. Tak przynajmniej wynika z doniesień rosyjskich dysydentów związanych niegdyś z FSB. Obecny prezydent Rosji od siedmiu już lat przelewa krew w kolejnych krajach Europy. W tym samym czasie, gdy Rosja prowadziła kolejne wojny i szykowała się na kolejne agresje, polska władza rozmontowywała kraj, niszczyła relacje międzynarodowe Europy Środkowej, niszczyła kolejne podsystemy bezpieczeństwa narodowego Polski. I dziś nie jest w stanie wyrwać kraju z zaciśniętej na jego szyi pętli. Bo sama ją zaciskała.

Ludzie rządzący nie są w stanie postawić realnej diagnozy tego, co dzieje się z Polską w ostatnich latach, nie są w stanie postawić realnej diagnozy zmian, jakie widać w stosunkach międzynarodowych, nie są w stanie postawić diagnozy dotyczącej działań Władimira Putina w ostatnich latach. A zatem oni nie będą w stanie przygotować Polski na wyzwania, jakie przed nią stoją. Nieudolność i brak umiejętności wyciągania wniosków przez ludzi władzy to już nie gra marketingowa i sprawa walk na socjotechniczne sztuczki. To sprawa bezpieczeństwa narodowego Polaków i Polski.

Pytanie czy wyborcy chcą dziś realnych diagnoz, prób naprawy sytuacji i ratunku być może przed wojenną pożogą, czy też wolą zagłaskiwaczy, którzy dadzą im fałszywe poczucie, że wciąż mamy czas?

Polacy mądrzy po szkodzie – to znane powiedzenie. Szkoda w wyniku błędów tego rządu i tego prezydenta już była. Jakim okaże się polskie społeczeństwo?

Dziękujemy za przeczytanie artykułu!

Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych