Diabeł ubrał się w ornat i ogonem na Mszę dzwoni - tak można by najkrócej podsumować oświadczenie Janusza Palikota, opublikowane na jego blogu. Lider rozsypanego Twojego Ruchu, którego postępowi i światli członkowie nie zdołali się załapać ani na jeden mandat w Parlamencie Europejskim, dokonał politycznego rachunku sumienia. Marzenia o wyborach prezydenckich wypadają wyjątkowo marnie przy dwuprocentowym poparciu, więc Palikot postanowił zmiękczyć wizerunek. Nie pierwszy już raz zmienia barwy, poglądy i polityczne garnitury. Tym razem przeprasza za ataki na Kościół.
Na koniec tego roku chcę przeprosić za błędy, które popełniłem w całej tej kadencji, która powoli zbliża się do końca. W przyszłym roku wybory prezydenckie i parlamentarne, a więc ostateczna decyzja wyborców co dalej z Palikotem i Twoim Ruchem!
— przyznaje Janusz Palikot, nie kryjąc swoich politycznych intencji. Następnie wyznaje swoje błędy, które streścił w pięciu punktach.
Największym błędem moim i partii była decyzja o budowaniu szerokiego obozu politycznego z postkomunistyczną lewicą. Zarówno Europa Plus, jak i rozmowy z SLD ws. samorządu spowodowały, że utraciliśmy część (i to istotną) naszej wiarygodności! Niestety! Dziś wiem, że porozumienie z Kwaśniewskim, Kaliszem czy Millerem nie ma sensu. Ja i Twój Ruch jesteśmy partią zmiany, a nie władzy!
— przyznaje Palikot, który jeszcze niedawno łasił się do Kwaśniewskiego, Kalisza i Millera, ogłaszając przyszłe sukcesy na wielkiej konferencji prasowej z fajerwerkami.
Drugim błędem, do którego się przyznaje jest „umowa z PO w sprawie wydłużenia wieku emerytalnego do 67. roku życia”. Palikot twierdzi, że rząd ich oszukał, ponieważ nie dokonał „całościowej, proponowanej przez nas reformy emerytalnej, a tylko podniósł wiek i zabrał część pieniędzy z OFE”. Podobno miało być inaczej…
Trzeci błąd to awantura z Wandą Nowicką.
I wreszcie błąd czwarty - atak na Kościół.
W krytyce Kościoła przekroczyłem granice walki o świeckie państwo na rzecz walki z Kościołem. Nie na miejscu były wypowiedzi o dzieciach papieża i pedofilii biskupów. Bo choć wielu biskupów łamie prawo i niestety ma skłonności pedofilskie, to przecież nie dotyczy to każdego z nich!
— pisze Palikot stając w niewygodnym szpagacie pomiędzy zachowaniem twarzy przed dotychczasowymi zwolennikami, których karmił antyklerykalnymi nastrojami przez ostatnie lata a wyjściem do tych, którzy mają go za antyklerykalnego błazna.
Na koniec Janusz Palikot przyznaje, że boleśnie zawiedli go swoi:
Mimo wielkich sukcesów Roberta Biedronia, kariery Barbary Nowackiej, ciężkiej pracy Wandy Nowickiej, talentów Andrzeja Rozenka, Michała Kabacińskiego i Marka Poznańskiego, prawdą jest też, że wielu moich kolegów zawiodło naszych wyborców odchodząc z klubu i partii. Za to też przepraszam.
Janusz Palikot, polityczny spadkobierca i duchowy syn Jerzego Urbana, wygląda na solidnie uzależnionego od polityki. Pytanie czy uzależnienie leży w pragnieniach wewnętrznych, czy też w sterowaniu znajdującym poza nim, pozostaje otwarte. Determinacja do pozostania w polityce i staniu przy sterach władzy jest jednak na tyle silna, że postanowił zaprzeć się samego siebie, wyrzec się swoich poglądów i przymilić się tym, do których strzelał. Producent wódki, który pierwsze pieniądze zrobił na zbijaniu europalet w Biłgoraju, już na początku swojej drogi wyczuwał koniunkturę na konserwatyzm. Przyjmował pozę biznemena z wartościami, toczył dysputy o filozofii, wydawał konserwatywny tygodnik „Ozon”, hojnie wspierał dzieła Kościoła, nosił angielskie marynarki i zdobił lico apaszkami. Kilka lat później szkalował już księży, pomawiał niewinnych, hańbił dobre imię św. Jana Pawła II oskarżając go o romans i nieślubne dzieci, a Sejm reprezentował przy pomocy sztucznych członków i świńskich ryjów.
Czyżby pragnienie zastąpienia w pałacu prezydenckim swojego przyjaciela z dawnych polowań w rosyjskich lasach miało spowodować kolejną, totalną metamorfozę lidera partii „świńskiego ryja”? Kto wie, czy znowu nie zaczniemy czytać w „Tygodniku Powszechnym” jego felietonów o treści jak ten sprzed laty:
W maju byłem na górze Athos. Przez sześć dni chodziłem od klasztoru do klasztoru. Brałem udział w wielogodzinnych nabożeństwach nieszporów i jutrzni (od trzeciej, czwartej do ósmej rano). Nie ma w nich kazań, nie ma interpretacji. Tekst Pisma i modlitwy Jezusowej odczytywany jest po grecku, w języku dla mnie niezrozumiałym. Jako nieortodoksyjny katolik nie mogłem przekroczyć granicy sieni. Przeziębiłem się. A jednak wróciłem do kraju wzmocniony, spokojny, zrównoważony, pogodny”.
Oto fragment wyznania Janusza Palikota z 2004 roku, kiedy to na łamach dodatku do Tygodnika Powszechnego, „Ucho Igielne” uczył biznesu po chrześcijańsku.
Kilka chwil później zaczął się uczyć polityki od najlepszych komunistycznych propagandzistów. Jerzy Urban mówi otwarcie o wpływie, jaki wywiera na lidera Twojego Ruchu. W 2011 roku zapowiadał, że Palikot zostanie prezydentem, choć musi najpierw odnieść parlamentarny sukces i ustąpić prezydenckiego tronu Donaldowi Tuskowi. Jak widać, ustępować już nie musi, bo były premier awansował na Króla Europy. Panowie przeliczyli się jednak w szacunkach propagandowych i nie przewidzieli, że Polacy nie ulegną antyklerykalnemu przekazowi. Teraz muszą korygować kurs.
Dla Janusza Palikota najważniejsza jest skuteczność. Zmienia poglądy, partie i kierunki biznesowe jak swoje angielskie marynarki. Swoją polityczną strategię ujawnił kiedyś w rozmowie z „Polską”.
Powiem brutalnie: tylko wtedy możesz dać sobie radę, gdy krew i sperma ciekły ci po twarzy.
I właśnie taka jest twarz koniunkturalisty: splamiona, splugawiona i sprostytuowana. Co będzie dalej? Wychodzenie w rynsztoka i wdrapywanie się na prezydencki fotel będzie z pewnością wyjątkowym widowiskiem socjologicznym.
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/226709-palikot-drzy-przed-wyborcza-porazka-i-przeprasza-za-walke-z-kosciolem-znow-zacznie-pisac-do-tygodnika-powszechnego