Podejście prezydenta Bronisława Komorowskiego do zamieszania wokół tegorocznych wyborów samorządowych naprawdę przekracza granice przyzwoitości. Komorowski zdążył już skierować wobec mających wątpliwości słowa o „odmętach szaleństwa” i zaapelował, by „nie siać wiatru”.
Prezydent nie kryje oburzenia, choć w innym przypadku - co wskazaliśmy, przypominając jego słowa o wyborach na Ukrainie, potrafił wyrazić zaniepokojenie przedłużającym się okresem podania wyników…
Ale nie trzeba zaglądać na Ukrainę, by pokazać, jak pryncypialny, domagający się zachodnich standardów i oburzony był pan prezydent w kwestii wyborów. Oto rok 2007, przyspieszone wybory po dwuletnich rządach Prawa i Sprawiedliwości.
Przemieszczamy się naszym wehikułem czasu i zaglądamy do depeszy PAP…
Wiceszef PO Bronisław Komorowski ocenił, że polski rząd popełnił błąd nie wyrażając zgody na przyjazd obserwatorów OBWE do Polski w czasie październikowych wyborów. (…) Według Komorowskiego, Polska może wycofać się z tej błędnej decyzji „poprzez ruch do przodu”, czyli wystąpienie z zaproszeniem dla obserwatorów
— czytamy.
Komorowski wystąpił wówczas razem ze Stefanem Mellerem, przekonując, że obserwatorzy OBWE podczas wyborów w Polsce są po prostu koniecznością.
Komorowski zgodził się z opinią Mellera, że problem zaproszenia obserwatorów na wybory do Polski w ogóle nie powinien się pojawić, ponieważ każdy kraj członkowski OBWE na mocy dokumentu kopenhaskiego z 1990 roku przyjął zobowiązanie do ich zapraszania. Wiceszef PO podkreślił, że nie należało się obrażać na notę OBWE. Zamiast robić wrażenie, że chcemy się bronić przed najazdem obcych „Hunów” z OBWE, należało czym prędzej zaprosić. A OBWE by przyjechało, albo nie - mówił Komorowski. W jego ocenie, jeżeli Polska nie zgodzi się na przyjazd obserwatorów OBWE, będzie to skutkowało tym, że „każdy dyktator, albo każdy nie respektujący mechanizmów demokratycznych” od tej pory będzie mógł się na to powoływać, odmawiając ich przyjęcia
— mówił przyszły prezydent.
Jakże się zmieniła optyka pana prezydenta… Dziś już nie mówi się o „Hunach z OBWE”, o „dyktatorach” i zakazuje się mieć wątpliwości. A wówczas, w roku 2007, jeszcze PRZED wyborami, można było oskarżać o chęć sfałszowania głosowania.
Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia… Zwłaszcza, gdy siedzi się w Pałacu Prezydenckim…
svl, PAP
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/223079-panie-prezydencie-co-z-pana-pamiecia-przypominamy-jak-komorowski-w-2007-r-domagal-sie-misji-obwe-w-wyborach-w-polsce-i-mowil-o-dyktatorach