POZNAJ FAKTY. Najważniejsze polskie ministerstwa i wysocy urzędnicy zamieszani w aferę łapówkarską. 37 osób zatrzymanych

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. wPolityce.pl/Fakt
fot. wPolityce.pl/Fakt

Amerykańskie koncerny IBM i Hewlett Packard oraz powiązane z nimi polskie firmy informatyczne gromadziły na specjalnych kontach miliony złotych, żeby przekupywać rządowych urzędników - Fakt podsumowuje to, co do tej pory wiemy o gigantycznej aferze korupcyjnej, która sięga szczebli ministerialnych.

Pieniądze miały umożliwić zdobycie lukratywnych kontraktów na sprzęt i komputeryzację państwowych urzędów. Fakt podaje, że polscy śledczy zwrócili się o pomoc prawną do FBI, ponieważ w sprawę zamieszane są koncerny amerykańskie.

CZYTAJ TAKŻE: Rządząca Platforma przeżarta korupcją. „Gdyby premier Tusk nie złamał kręgosłupa CBA, przez odwołanie Mariusza Kamińskiego, to teraz nie musiałby zmagać się ze wszechogarniającą korupcją”

W maju 2012 roku opisujący aferę z informatyzacją w polskim rządzie dziennikarz Robert Zieliński z „Dziennika Gazety Prawnej” ujawnił, że CBA bada wątek istnienia funduszy łapówkowych w wielkich koncernach IBM i HP. Wówczas CBA zatrzymało dwóch dyrektorów sprzedaży w polskich oddziałach tych firm – Marcina F. i Tomasza Z. Pieniądze zdobywano przez wystawianie zawyżonych faktury za kupowany sprzęt, nadwyżki wracały do firmy i były przekazywane na łapówki.

Śledztwo w sprawie największej afery łapówkarskiej w historii Polski, jak określił ją rzecznik CBA zaczęło się w 2010 roku. Pierwszych podejrzanych zatrzymano i przedstawiono im zarzuty w październiku 2011 roku.

Fakt wylicza, że afera dotyczy przetargów kluczowych dla rozwoju polskiej e-administracji. Zlecenia na budowę bazy danych PESEL i Centralną Ewidencję Pojazdów i Kierowców zostały zdobyte za łapówki. Z tego powodu trzeba je będzie zbudować od nowa, a budżet w związku z aferą może stracić aż 3,3 mld zł, które pochodziły z dotacji unijnych na projekty informatyczne. Okazuje się także, że ustawiane były i „mniejsze przetargi” – jak ten na obsługę polskiej prezydencji w UE wart 34 mln zł.

CZYTAJ TAKŻE: Mariusz Kamiński: "Skala korupcji w państwie Tuska jest ogromna. W działaniach CBA brakuje jednak pójścia o krok dalej." NASZ WYWIAD

Jak się okazuje sieć korupcyjnego układu obejmowała najważniejsze urzędy, m. in. MSZ, GUS, MSWiA.

W aferę łapówkarską może być zamieszanych nawet kilkudziesięciu wysokich urzędników państwowych. Na razie najwyżej postawionymi podejrzanymi są były wiceminister spraw wewnętrznych i administracji Witold D. (w tym czasie ministrem był Grzegorz Schetyna) oraz odwołany wiceprezes Głównego Urzędu Statystycznego Krzysztof K. Wśród osób z zarzutami jest już także naczelnik wydziału zamówień publicznych w MSZ Monika F. Od października 2011 roku zatrzymano w sumie 37 osób.

Witold D. nazywany był „mózgiem” korupcyjnego procederu w MSWiA. Wcześniej pracował m. in. w Totalizatorze Sportowym i firmach telekomunikacyjnych. Były wiceszef resortu mówił wtedy, że jego celem jest „przeprowadzenie Polski od administracji papierkowej do elektronicznej”. Chwilę po zatrzymaniu przez CBA Witold. D wpłacił 100 tys. złotych kaucji, dzięki której jest na wolności.

W resorcie spraw wewnętrznych z Witoldem D. współpracowali Tomasz Siemoniak, obecnie szef MON i Adam Rapacki, w MSWiA odpowiedzialny za policję. Ich szef, Grzegorz Schetyna twierdzi, że był nieświadomy, co robi jego podwładny.

Szef GUS - Krzysztof K. pomagał w ustawianiu przetargów głównie za atrakcyjne wyjazdy i wycieczki. Monika F. - zatrzymana przez CBA urzędniczka MSZ - została kochanką Janusza J. - wiceprezesa firmy informatycznej Netline. Sama szkoliła się w zakresie informatyzacji, a zdobytą wiedzę wykorzystywała do nieuczciwej pomocy firmie kochanka.

W rozmowie z RMF FM szef CBA Paweł Wojtunik mówi, że „o wielu sprawach pewnie jeszcze nie wiemy" i nie wyklucza dalszych zatrzymań.

źródło: Fakt/Wuj

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych