No to ściągnę na siebie gromy. Ale żal mi Katarzyny W. Żal mi jej dziś, bardziej niż rok temu, kiedy cała Polska wraz z nią szukała małej Madzi. Żal mi kobiety, która tak ugrzęzła w swoich kłamstwach, że już nie wie, co jest prawdą, a co kreacją. Żal mi matki, która nie potrafiła kochać swego dziecka. Żal mi – bo właśnie człowiek w okowach zła godzien jest największej litości.
Potępiać jest łatwo. Zwłaszcza w tabloidowych mediach, które nie znoszą światłocienia. Lubimy reakcje zbiorowe. Czujemy się lepiej, gdy przeżywamy wspólne emocje – czy to współczucia, czy gniewu. Napawamy się teatrem. Wydajemy osądy. Tak było zawsze – tak funkcjonuje zbiorowość. Niestety często mylimy potępienie czynu z potępieniem osoby. A to już mało chrześcijańskie...
Bo gdzieś w tych zbiorowych reakcjach gubi się główna postać tragedii. Osoba, która tak naprawdę wciąż najgorsze i najtrudniejsze w swoim życiu ma przed sobą. Proces, wyrok, rozwód, publiczny osąd mediów – to prawdopodobnie zniesie bez problemu. Przywykła przez ostatnie miesiące do bycia specyficzną celebrytką. Ba, polubiła to. Tylko co z tego? Za rok nikt nie będzie o niej pamiętać.
I wtedy pewnie - gdy medialny wir ustanie - przyjdzie chwila prawdy, chwila uświadomienia sobie tego, co naprawdę zrobiła. Jak mogłoby wyglądać jej życie, a jak wygląda. Kim mogłaby zostać, a kim została. Nie wiem, kiedy taki moment nastąpi. Za miesiąc, rok, dziesięć lat, w chwili śmierci? Ale mam nadzieję, że nastąpi, bo tylko taka konfrontacja z prawdą może doprowadzić do duchowego uzdrowienia. Czy Katarzyna W. zdoła tego dokonać?
Na razie wszystko wskazuje na to, że oskarżona o jedną z najstraszniejszych zbrodni jakie może popełnić kobieta, o zabójstwo bezbronnego dziecka - wypiera je ze świadomości. Że uparcie tkwi w roli ofiary. Rodziny, śledczych, mediów, całego świata... Że wciąż chce być bohaterką tabloidowych okładek. Nie wiem, czy jest socjopatką, czy po prostu osobą skrajnie niedojrzałą. Jest dziś tandetna i dość irytująca. Ale jest młoda i choćby to daje nadzieję, że może dorosnąć, zrozumieć, dojrzeć.
Czas autorefleksji i podsumowań życiowych ma jeszcze przed sobą. Prawdopodobnie czasu jej na to nie zabraknie. Jeśli ktoś się nią zajmie – psycholog, ksiądz, być może czas rachunku sumienia nadejdzie.
Czy wtedy niczym Bułhakowowskiej Friedzie zacznie pojawiać się jej chusteczka, którą bohaterka "Mistrza i Małgorzaty" zadusiła swoje dziecko? I czy znajdzie się jakaś Małgorzata, która wyprosi zabranie chusteczki? Oby.
Czytaj także: Żal mi małej dziewczynki, nie Katarzyny W. Dzieciobójczyni stała się celebrytką, wypromowała się na zbrodni
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/polityka/151296-budzila-zbiorowe-wspolczucie-potem-gniew-ale-katarzyna-w-najgorsze-ma-jeszcze-przed-soba-konfrontacje-z-prawda
Dziękujemy za przeczytanie artykułu!
Najważniejsze teksty publicystyczne i analityczne w jednym miejscu! Dołącz do Premium+. Pamiętaj, możesz oglądać naszą telewizję na wPolsce24. Buduj z nami niezależne media na wesprzyj.wpolsce24.