Hanna Karp: "Jeżeli sprawy mediów się nie uporządkuje, to przez kolejne lata będziemy pogrążać się w chaosie informacyjnym." NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. PAP/Radek Pietruszka
fot. PAP/Radek Pietruszka

Pierwszemu wtorkowemu posiedzeniu Rady Mediów Narodowych towarzyszyło wiele dezinformacji. Wydaje się, że Rada nie przewidziała do końca medialnych reakcji

— mówi Hanna Karp, medioznawca w rozmowie z portalem wPolityce.pl.

wPolityce.pl : We wtorek Rada Mediów Narodowych odwołała ze stanowiska prezesa TVP - Jacka Kurskiego, co wywołało spore zamieszanie i zrodziło wiele pytań o intencje działań RMN. Jak Pani ocenia te posunięcia?

Hanna Karp:Jesteśmy świadkami finalnego momentu przemian związanych z reformą mediów. Opinia publiczna ma w pamięci zapowiedzi obietnic z tym związanych. Chcąc opanować sytuację mediów publicznych w Polsce, priorytetem powinno być uporządkowanie modelu ich finansowania. Jeżeli nie będzie perspektywicznego źródła ich finansowania , to w gruncie rzeczy wszystkie plany, zapowiedzi i projekty, będą wznoszeniem zamków na piasku. Przyznam, że zawieszenie rozwiązań finansowania mediów publicznych, zadłużanie ich , aby mogły funkcjonować i pogłębianie trudnej sytuacji finansowej mediów, budzi mój niepokój. 

Obecnie priorytetem są kwestie personalne. Nie ukrywam, że od samego początku nominację Jacka Kurskiego na prezesa Telewizji Publicznej oceniałam jako niezbyt szczęśliwą. Obecny prezes, jeszcze niedawno polityk, ma przede wszystkim kompetencje polityczne i one nie koniecznie uprawniają do piastowania tego stanowiska. Powinna być to raczej osoba, która w ostatnim czasie zdobywała przede wszystkim kompetencje medialne, powinna także cieszyć się autorytetem środowiska medialnego.  Choć wiem, że ten ostatni warunek jest w ogóle trudno osiągalny.

Rozumiem jednak, że sytuacja w momencie nominacji była trudna i wymagała szybkich decyzji. Była potrzeba obsadzenia stanowiska osobą, która byłaby silna i nie bała się ryzyka, kogoś w rodzaju kamikadze… Wydaje się, że obecny szef TVP ma duże rozeznanie w środowisku politycznym, może nawet zbyt duże, przy jednoczesnym doświadczeniu medialnym. Przynajmniej takie sprawia wrażenie. Kiedy jednak dokonano tej nominacji spodziewałam się, że finał tego prezesowania nie musi być najszczęśliwszy i to się, po części już, sprawdziło. 

Pierwszemu wtorkowemu posiedzeniu Rady Mediów Narodowych towarzyszyło wiele dezinformacji. Wydaje się, że Rada nie przewidziała do końca medialnych reakcji. Ogłoszeniu odwołania pana Kurskiego przez Radę Mediów Narodowych, towarzyszył chaos informacyjny. Wielu w pierwszej chwili, odebrało tę informację jako sygnał, iż mandat Prawa i Sprawiedliwości, jakim cieszył się obecny prezes, został zakwestionowany i  partia rządząca nie chce go już dłużej legitymizować. Z drugiej strony, postulat pani poseł Joanny Lichockiej odbieram jako sygnał, że Rada Mediów Narodowych czyści przedpole i stawia carte blanche, oznajmiając Polakom, że wraz zakończeniem prezesowania przez pana Kurskiego nadchodzi w mediach nowy etap. To zresztą wynika z zapisów w nowej ustawie medialnej. Rada Mediów Narodowych – to jedno z jej pierwszych zadań, ma rozpisać i rozstrzygnąć konkursy na stanowiska szefów mediów publicznych. Szkoda, że wyszło z tego takie nieporozumienie. Inną kwestią jest to, w jaki sposób media podjęły newsa i co z tej informacji wykreowano. Obecny prezes TVP jest osobą silnie związaną z jedną partią polityczną, ma wielu przeciwników również w samym Prawie i Sprawiedliwości. Droga jego kariery politycznej jest bardzo pokrętna i zawikłana. Zawiera wiele białych plam. Sama nie lubię tego typu polityków, tym bardziej dziennikarzy. Choć przecież z pewnością posiada wciąż różnorodne kompetencje. Może zrobić wciąż wiele dobrego dla mediów. Jednak dziś powraca pytanie, czy na tak eksponowanej i trudnej pozycji nie sprawdziłyby się bardziej ktoś inny?   Jeżeli zaś chodzi o Radę Mediów Narodowych, to bardzo niepokojący jest falstart związany z budową systemu finansowego mediów publicznych. Właściwie nie wiemy teraz w jaki sposób RMN chce tę kwestię rozwiązać. Przypomnę, finanse są podstawą, zaś sprawy personalne powinny być na drugim miejscu.

Pani Lichocka swoją decyzję o odwołaniu prezesa Kurskiego argumentowała tym, że „Media mają być poza kontrolą rządu” i temu miały służyć te wydarzenia. Można postawić tutaj pytanie, a jak jest z niezależnością Rady Mediów Narodowych, pani Lichocka jest przecież z Prawa i Sprawiedliwości. W kwestii prezesa TVP interweniował również prezes Kaczyński…

Według mnie powinna być najpóźniej w środę rano, a może jeszcze we wtorek wieczorem, zorganizowana przez Radę Mediów Narodowych konferencja prasowa. Dziwi mnie deficyt informacyjny w tej sprawie. Sytuacja, do jakiej doszło, aż się prosiła, aby nawet tego samego wieczoru, zorganizować konferencję i  wyjaśnić wszystkie wątpliwości. Rodzące się pytania i domysły dają jedynie pożywkę dla mediów i grup politycznych nie sprzyjających środowisku partii rządzącej. Szczególnie media prywatne mogą się obawiać wzmocnienia mediów publicznych, budowy ich atrakcyjnej wizji. Wykorzystują więc każdą okazję do ich dezawuowania i budowania nastroju chaosu wokół tej instytucji.

Dziwi mnie zniknięcie poseł Barbary Bubuli, która pracowała przecież nad ustawą medialną. Jej głos, który dotąd mogliśmy usłyszeć, był o tyle cenny, że wiele spraw porządkował i zapowiadał niektóre trudne sprawy. Pani poseł była trochę takim nieformalnym rzecznikiem prasowym, gdy budowano ustawę medialną. Miała w sobie sporo dystansu i wnosiła pewną apolityczność. Wiemy przecież, że Joanna Lichocka jak i Krzysztof Czabański byli silnie zaangażowani w budowanie grupy mediów związanych z Telewizją Republika. Pani Bubula była bardziej na zewnątrz, przez co w momencie różnych zawirowań jej głos tonował wiele sytuacji.

cd na następnej stronie

123
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych