TYLKO U NAS. „Latający cyrk Nielsena”. Prezes TVP Jacek Kurski ostro o badaniach oglądalności. NASZ WYWIAD

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
Prezes TVP Jacek Kurski, fot. Fratria
Prezes TVP Jacek Kurski, fot. Fratria

Czy Nielsen kłamie z premedytacją?

Nie, tak nie twierdzę. Nielsen upiera się natomiast przy niereprezentatywnym panelu i nie rozumie specyfiki sytuacji podziału polityczni-medialnego w Polsce, którą jako badacz powinien rozumieć w stopniu szczególnym. Mówiąc łopatologicznie: Oglądalność tak zwanej „PiSowskiej” telewizji bada w znacznym stopniu na terenach „platformerskich”. Oto istota sprawy i cała tajemnica tej kontrowersji. Opór Nielsena wobec koniecznych zmian wynika z chorego monopolu, na który za czasów PO zgodziła się TVP.

Monopolistę trudno weryfikować…

Dokładnie tak. Np. badanie popularności partii politycznych odbywa się w gronie kilku konkurujących sondażowni, a co ważniejsze zawsze przychodzi weryfikacja w postaci wyniku realnych wyborów, w Polsce średnio raz na kilkanaście miesięcy. Nielsen ma na rynku mediów monopol i są to wyniki nieweryfikowalne, oni są jak wyrocznia. Nie da się tego kontrolować. Co prawda firma zgadza się na audyt raz na cztery lata, ale pod warunkiem, że zaakceptują audytora i audytor będzie z zagranicy. Czyli mają kontrolować sami siebie. Przecież to komedia. I taka firma decyduje o kształcie wartego 5 miliardów złotych rynku reklamowego. 

Może chodzi po prostu o biznes, by pieniądze z tego tortu reklamowego trafiły do stacji komercyjnych?

Mamy tutaj niewątpliwie do czynienia z sytuacją, na której w sposób nieuprawniony korzystają niektóre media komercyjne. To zamieszanie z badaniami oglądalności odbieram jako szaniec przeciwników politycznych obecnej władzy i podważanie wiarygodności nowej konstelacji personalnej po zmianie, która nastąpiła w mediach 8 stycznia. Chcę wierzyć, że ze strony Nielsena jest to po prostu tylko brak zrozumienia nowej sytuacji w kraju, ale jako telewizja publiczna na takie praktyki godzić się po prostu nie możemy. Jeżeli w najbliższym czasie nie otrzymamy kodów pocztowych panelu pozwalających sprawdzić jego reprezentatywność - uznamy, że firma działa na naszą niekorzyść. I wyciągniemy z tego jedyne rozsądne dla Telewizji Polskiej wnioski. Dłużej tolerować tej sytuacji się nie da. Szefowa Wiadomości zamówiła sondaż w OBOP i z niego wyszło, że zamiast 2,9 mln (jak podał Nielsen) oglądało je 4,1 mln. To szokująca różnica. Wierzę badaniu OBOP. Podskórnie czułem, że taka jest właśnie prawda. 

Ale OBOP oświadczył, że porównywanie tych dwóch metod jest błędem i nie życzył sobie wykorzystania wyników sondażu do krytyki Nielsena.

I co z tego? Odbieram to jako typową Solidarność korporacyjną. Coś jak źle pojęta solidarność lekarzy w obliczu oczywistego błędu lekarskiego. Nam chodzi o prawdę, o wiarygodny wynik naszej oglądalności.

Rozmawiał Marcin Wikło


W zestawie taniej! Polecamy „wSklepiku.pl” pakiet 2 książek: „Media. Stan dziś i droga naprawy”. W kolekcji: „Pilnowanie strażników. Etyka dziennikarska w praktyce” oraz „Resortowe dzieci. Media (tom 1)”.

« poprzednia strona
1234

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych