W czym według Pana tkwi problem? Błąd badawczy? Złe założenia?
Firma Nielsen Audience Measurement nie rozumie obecnej sytuacji w Polsce. Właśnie tego że Podział kulturowy, polityczny, religijny ma fundamentalne znaczenie dla tego, jakich mediów ktoś słucha czy ogląda. W związku z tym, jeżeli 8 stycznia opozycja ogłosiła, że media publiczne są mediami pisowskimi i na tym opiera się główna linia ich krytyki, to uczciwy panel widzów, panel poszerzony właśnie o kryterium wyboru politycznego i kulturowego, tak, by był pod tym względem był „Polską w pigułce”, może odwzorować prawdziwe wyniki oglądalności. Tymczasem Nielsen, jak wynika z oświadczeń pani dyrektor Gorajewskiej, wręcz jest dumny z tego, że nie pyta ludzi o poglądy polityczne, czy przekonania religijne oraz kulturowe, co ma przecież fundamentalny wpływ na wynik badania. Swoją drogą ciekawe, że w USA widzowie dobierani do panelu są pytani właśnie o kwestie polityczne i kulturowe. Patrząc na mapę Polski po wyborach, wiadomo, w których województwach głosowano bardziej na PiS, w których bardziej na PO. Wiadomo, że duże miasta to bastiony partii liberalnych, a wsie i mniejsze miasteczka na wschodzie, centrum i południu kraju, jak Podlasie, Podkarpacie to tereny konserwatywne. Mamy już pewność, że te regiony nie są dostatecznie dobrze reprezentowane w panelu badawczym.
Dlaczego Telewizja Polska zwróciła się do Nielsen Audience Measurement o kody pocztowe badanych osób?
Właśnie dlatego. Chodzi o zweryfikowanie tego, jak geograficznie zbudowany jest panel, na podstawie którego bada się oglądalność polskojęzycznych stacji telewizyjnych. Mielibyśmy pewność, czy nasze wątpliwości co do wiarygodności badania są uzasadnione i czy wynik może być wypaczony. Zwróćmy uwagę, że idąc do hipermarketu i kupując jogurt za 1,39 zł bywamy pytani czasem o kod pocztowy, bo tak się właśnie bada geograficzne rozłożenie klientów. Pod jednym kodem pocztowym w Polsce mieszka od kilku do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, zatem nie ma najmniejszego zagrożenia dla danych osobowych uczestników panelu. Kiedy na spotkaniu w telewizji zażądałem od dyrektor Gorajewskiej udostępnienia tych kodów, szefowa Nielsena zbladła. Zaczęła się wykręcać, że owszem udostępni, ale jeszcze zapyta prawników. Krótko mówiąc, trafiliśmy w punkt. Kody potwierdziłyby to, co wiemy nieoficjalnie, że olbrzymia część kraju, w tym dziesiątki powiatów w ogóle nie są w panelu Nielsena reprezentowane. Kodów do dzisiaj nie otrzymaliśmy! Telewizja Polska płacąc Nielsenowi kilkadziesiąt milionów złotych nie ma prawa do danych, które potwierdziłyby nam wiarygodność konstruowania panelu? To śmieszne. Tymczasem nawet na podstawie informacji, które nam wcześniej przekazano, wynika, że w badaniu oglądalności są odchylenia od normy, które wypaczają wynik.
O jakie odchylenia chodzi?
Nielsen przyznaje, że są w panelu dwa województwa niedoreprezentowane i dwa nadreprezentowane. Czyli takie, których liczebność wynosi 120% normy bądź tylko 80% normy. Proszę zgadnąć jakie to województwa. Niedoszacowane są podlaskie i podkarpackie (80%), a nadreprezentowane lubuskie i warmińsko-mazurskie (120%). Czyli bastiony PiS mają w badaniu mniej reprezentantów niż wynosi norma, a miejsca, gdzie chętniej głosowano na Platformę i Nowoczesną są reprezentowane ponad normę. Co chrakterystyczne, niedoszacowana jest również pewna grupa wiekowa. Proszę zgadnąć która! Otóż chodzi o tzw. Adults 70+, przedział badanych ludzi w tym wieku jest wypełniony w 70 proc., czyli co trzeci widz grupy najbardziej lojalnej wobec TVP jest po prostu wykluczony z panelu. A większość naszych widzów stanowią osoby starsze. Tłumaczenia Nielsena , że takie sytuacje można substytuować lub doważyć są w praktyce bzdurą. Po prostu na starcie badania spora część naszych widzów jest w ogóle poza nawiasem. Nielsen nie rozumie albo udaje, że nie rozumie, że substytucja cech obiektywnych nie pokrywa się z substytucją cech kulturowych i tożsamościowych. To jest skrajnie nieprofesjonalne. Co z tego, że małżeństwo ze wsi lubelskiej np. emerytów o danym poziomie dochodów, wykształcenia i liczbie dzieci zastąpi się w panelu Nielsena (chcę wierzyć, że dla oszczędności i logistyki, wygody serwisowania panelu itd.) małżeństwem o takich samych cechach obiektywnych ale pod Warszawą, skoro ci ze wsi lubelskiej częściej oglądają TVP1, a ci z Piaseczna częściej TVN. A przecież właśnie badamy co oni oglądają! Wiec badamy tych, którzy realnie oglądają a nie ich zastępców.
ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
W czym według Pana tkwi problem? Błąd badawczy? Złe założenia?
Firma Nielsen Audience Measurement nie rozumie obecnej sytuacji w Polsce. Właśnie tego że Podział kulturowy, polityczny, religijny ma fundamentalne znaczenie dla tego, jakich mediów ktoś słucha czy ogląda. W związku z tym, jeżeli 8 stycznia opozycja ogłosiła, że media publiczne są mediami pisowskimi i na tym opiera się główna linia ich krytyki, to uczciwy panel widzów, panel poszerzony właśnie o kryterium wyboru politycznego i kulturowego, tak, by był pod tym względem był „Polską w pigułce”, może odwzorować prawdziwe wyniki oglądalności. Tymczasem Nielsen, jak wynika z oświadczeń pani dyrektor Gorajewskiej, wręcz jest dumny z tego, że nie pyta ludzi o poglądy polityczne, czy przekonania religijne oraz kulturowe, co ma przecież fundamentalny wpływ na wynik badania. Swoją drogą ciekawe, że w USA widzowie dobierani do panelu są pytani właśnie o kwestie polityczne i kulturowe. Patrząc na mapę Polski po wyborach, wiadomo, w których województwach głosowano bardziej na PiS, w których bardziej na PO. Wiadomo, że duże miasta to bastiony partii liberalnych, a wsie i mniejsze miasteczka na wschodzie, centrum i południu kraju, jak Podlasie, Podkarpacie to tereny konserwatywne. Mamy już pewność, że te regiony nie są dostatecznie dobrze reprezentowane w panelu badawczym.
Dlaczego Telewizja Polska zwróciła się do Nielsen Audience Measurement o kody pocztowe badanych osób?
Właśnie dlatego. Chodzi o zweryfikowanie tego, jak geograficznie zbudowany jest panel, na podstawie którego bada się oglądalność polskojęzycznych stacji telewizyjnych. Mielibyśmy pewność, czy nasze wątpliwości co do wiarygodności badania są uzasadnione i czy wynik może być wypaczony. Zwróćmy uwagę, że idąc do hipermarketu i kupując jogurt za 1,39 zł bywamy pytani czasem o kod pocztowy, bo tak się właśnie bada geograficzne rozłożenie klientów. Pod jednym kodem pocztowym w Polsce mieszka od kilku do kilkudziesięciu tysięcy ludzi, zatem nie ma najmniejszego zagrożenia dla danych osobowych uczestników panelu. Kiedy na spotkaniu w telewizji zażądałem od dyrektor Gorajewskiej udostępnienia tych kodów, szefowa Nielsena zbladła. Zaczęła się wykręcać, że owszem udostępni, ale jeszcze zapyta prawników. Krótko mówiąc, trafiliśmy w punkt. Kody potwierdziłyby to, co wiemy nieoficjalnie, że olbrzymia część kraju, w tym dziesiątki powiatów w ogóle nie są w panelu Nielsena reprezentowane. Kodów do dzisiaj nie otrzymaliśmy! Telewizja Polska płacąc Nielsenowi kilkadziesiąt milionów złotych nie ma prawa do danych, które potwierdziłyby nam wiarygodność konstruowania panelu? To śmieszne. Tymczasem nawet na podstawie informacji, które nam wcześniej przekazano, wynika, że w badaniu oglądalności są odchylenia od normy, które wypaczają wynik.
O jakie odchylenia chodzi?
Nielsen przyznaje, że są w panelu dwa województwa niedoreprezentowane i dwa nadreprezentowane. Czyli takie, których liczebność wynosi 120% normy bądź tylko 80% normy. Proszę zgadnąć jakie to województwa. Niedoszacowane są podlaskie i podkarpackie (80%), a nadreprezentowane lubuskie i warmińsko-mazurskie (120%). Czyli bastiony PiS mają w badaniu mniej reprezentantów niż wynosi norma, a miejsca, gdzie chętniej głosowano na Platformę i Nowoczesną są reprezentowane ponad normę. Co chrakterystyczne, niedoszacowana jest również pewna grupa wiekowa. Proszę zgadnąć która! Otóż chodzi o tzw. Adults 70+, przedział badanych ludzi w tym wieku jest wypełniony w 70 proc., czyli co trzeci widz grupy najbardziej lojalnej wobec TVP jest po prostu wykluczony z panelu. A większość naszych widzów stanowią osoby starsze. Tłumaczenia Nielsena , że takie sytuacje można substytuować lub doważyć są w praktyce bzdurą. Po prostu na starcie badania spora część naszych widzów jest w ogóle poza nawiasem. Nielsen nie rozumie albo udaje, że nie rozumie, że substytucja cech obiektywnych nie pokrywa się z substytucją cech kulturowych i tożsamościowych. To jest skrajnie nieprofesjonalne. Co z tego, że małżeństwo ze wsi lubelskiej np. emerytów o danym poziomie dochodów, wykształcenia i liczbie dzieci zastąpi się w panelu Nielsena (chcę wierzyć, że dla oszczędności i logistyki, wygody serwisowania panelu itd.) małżeństwem o takich samych cechach obiektywnych ale pod Warszawą, skoro ci ze wsi lubelskiej częściej oglądają TVP1, a ci z Piaseczna częściej TVN. A przecież właśnie badamy co oni oglądają! Wiec badamy tych, którzy realnie oglądają a nie ich zastępców.
ciąg dalszy na następnej stronie ===>
Strona 2 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/292732-tylko-u-nas-latajacy-cyrk-nielsena-prezes-tvp-jacek-kurski-ostro-o-badaniach-ogladalnosci-nasz-wywiad?strona=2