Hanna Lis zaliczyła ostatnio na wizji kilka wpadek, które zostały skomentowane i wyśmiane w internecie. Żona Tomasza Lisa przyznaje się do jednej pomyłki, a wszystko tłumaczy zmęczeniem i brakiem koncentracji.
W jednym z ostatnich programów w TVP.Info podczas rozmowy z prof. Adamem Rotfeldem dziennikarka pod koniec programu zawahała się z podaniem nazwiska rozmówcy. Niezręczną ciszę przerwała chrząknięciem i komunikatem „musimy kończyć”.
Miałam producentkę „na słuchawce” i nie wiedziałam, czy kończyć, czy dalej prowadzić rozmowę
— tłumaczy Lis portalowi wirtualnemedia.pl.
Ale to nie jedyne potknięcie dziennikarki w ostatnich dniach. Podczas innej rozmowy w TVP.Info, z Romanem Giertychem, dwukrotnie mówiła o „formacie norymberskim”, mając na myśli format normandzki. Ponadto stwierdziła, że premier Ewa Kopacz prosiła prezydenta Andrzeja Dudę o zwołanie posiedzenia Biura Bezpieczeństwa Narodowego (a nie Rady Bezpieczeństwa Narodowego).
Swoje problemy z używaniem prawidłowego nazewnictwa Lis tłumaczy przemęczeniem.
Jeśli chodzi o przejęzyczenie z formatem normandzkim - cóż, mogę tylko przeprosić widzów i liczyć na wyrozumiałość. Zmęczenie zabija niekiedy koncentrację. Dziennikarz też człowiek, mam nadzieję, że państwo zrozumieją
— dodała.
Najwyraźniej zmęczenie towarzyszy dziennikarce dosyć często. Przypomnijmy, że w ub. roku po programie „Po przecinku” Lis pożegnała się z widzami „Kropki nad i” - programu prowadzonego w TVN24 przez Monikę Olejnik. Również w ub. roku podczas „Panoramy” na stole widniała pozostawiona przez dziennikarkę paczka papierosów. Natomiast w rozmowie z Pawłem Kukizem nie potrafiła rozwinąć skrótu JOW.
lap/wirtualnemedia.pl
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/263772-hanna-lis-tlumaczy-sie-ze-swoich-wpadek-zmeczenie-zabija-koncentracje