„Rewolta” przy urnach już stała się przedmiotem analiz, widać jednak, że nie w „Gazecie Wyborczej” i nie w umyśle Adama Michnika, który diagnozuje rzecz prosto: demokratyczny wybór niezgodny z preferencjami pana na Agorze to „strzał w stopę”. Widać, że intelektualnie naczelny Giewu zatrzymał się gdzieś w okolicach roku 1990, gdy jego środowisko nie mogło pojąć, jakim cudem narodu nie porwał stateczny, wyważony i spokojny Tadeusz Mazowiecki, a ponieważ pojąć tego nie mogło, więc doszło do jedynego celnego wniosku: społeczeństwo jest dla nas za głupie. Musi zmądrzeć i dopiero wówczas zrozumie, że to my ma-my zawsze rację. I dalej: „Poprzestańmy na stwierdzeniu, że chamstwo i oszczerstwo towarzyszące tej kampanii wyborczej będzie obnażone i ukarane. Chcemy wierzyć, że prędzej niż później. A Pański wkład w historię wolnej i demokratycznej Polski, Pańskie poczucie odpowiedzialności, szacunku do inaczej myślących, tolerancji, dystansu i wielkiej kultury osobistej zostaną za-pamiętane przez Rzeczpospolitą”.
Chamstwo i oszczerstwo – oto według Michnika przyczyny przegranej Komorowskiego, którego wielka kultura osobista i szacunek dla inaczej myślących objawiały się w tej kampanii w wypowiedziach o konkurującym z nim „czeladniku”, specjaliście od kur i połajankach rzucanych w wieczór wyborczy wobec przeciwników zgody i bezpieczeństwa. Jak widać, Adam Michnik orbituje gdzieś w przestrzeni kosmicznej, wyprzedzając swój słynny wysłany w okoli-ce Plutona autograf.
Najlepsze Michnik zachował jednak na koniec. To fragmenty wiersza Czesława Miłosza. Proszę się w nie uważnie wczytać:
Strzeż się wariatów. Ci są mili,
Póki w zakładach ich więził
Albo trzymali w zwykłej stajni.
Są dziś wariaci miarodajni.
I każdy macha swą pałeczką,
I patrzy z góry, moje dziecko.
Zaiste, wariat na swobodzie
Największą klęską jest w przyrodzie. (…)
Unikaj tych, co w swoim gronie
Pograwszy w polityczne konie,
Gdy na kominku ogień trzaska,
Wołają: lud, a szepczą: miazga,
Wołają: naród, szepczą: gie.
Myślę, że robią bardzo źle,
Bo upajają się pozorem.
Sami są tylko meteorem
I lata ich czekają długie,
Gdy ich obracać będą pługiem,
I dużo wody minie w Wiśle,
Nim o nich znowu ktoś gdzieś piśnie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Drukujesz tylko jedną stronę artykułu. Aby wydrukować wszystkie strony, kliknij w przycisk "Drukuj" znajdujący się na początku artykułu.
„Rewolta” przy urnach już stała się przedmiotem analiz, widać jednak, że nie w „Gazecie Wyborczej” i nie w umyśle Adama Michnika, który diagnozuje rzecz prosto: demokratyczny wybór niezgodny z preferencjami pana na Agorze to „strzał w stopę”. Widać, że intelektualnie naczelny Giewu zatrzymał się gdzieś w okolicach roku 1990, gdy jego środowisko nie mogło pojąć, jakim cudem narodu nie porwał stateczny, wyważony i spokojny Tadeusz Mazowiecki, a ponieważ pojąć tego nie mogło, więc doszło do jedynego celnego wniosku: społeczeństwo jest dla nas za głupie. Musi zmądrzeć i dopiero wówczas zrozumie, że to my ma-my zawsze rację. I dalej: „Poprzestańmy na stwierdzeniu, że chamstwo i oszczerstwo towarzyszące tej kampanii wyborczej będzie obnażone i ukarane. Chcemy wierzyć, że prędzej niż później. A Pański wkład w historię wolnej i demokratycznej Polski, Pańskie poczucie odpowiedzialności, szacunku do inaczej myślących, tolerancji, dystansu i wielkiej kultury osobistej zostaną za-pamiętane przez Rzeczpospolitą”.
Chamstwo i oszczerstwo – oto według Michnika przyczyny przegranej Komorowskiego, którego wielka kultura osobista i szacunek dla inaczej myślących objawiały się w tej kampanii w wypowiedziach o konkurującym z nim „czeladniku”, specjaliście od kur i połajankach rzucanych w wieczór wyborczy wobec przeciwników zgody i bezpieczeństwa. Jak widać, Adam Michnik orbituje gdzieś w przestrzeni kosmicznej, wyprzedzając swój słynny wysłany w okoli-ce Plutona autograf.
Najlepsze Michnik zachował jednak na koniec. To fragmenty wiersza Czesława Miłosza. Proszę się w nie uważnie wczytać:
Strzeż się wariatów. Ci są mili,
Póki w zakładach ich więził
Albo trzymali w zwykłej stajni.
Są dziś wariaci miarodajni.
I każdy macha swą pałeczką,
I patrzy z góry, moje dziecko.
Zaiste, wariat na swobodzie
Największą klęską jest w przyrodzie. (…)
Unikaj tych, co w swoim gronie
Pograwszy w polityczne konie,
Gdy na kominku ogień trzaska,
Wołają: lud, a szepczą: miazga,
Wołają: naród, szepczą: gie.
Myślę, że robią bardzo źle,
Bo upajają się pozorem.
Sami są tylko meteorem
I lata ich czekają długie,
Gdy ich obracać będą pługiem,
I dużo wody minie w Wiśle,
Nim o nich znowu ktoś gdzieś piśnie.
Ciąg dalszy na następnej stronie.
Strona 3 z 4
Publikacja dostępna na stronie: https://wpolityce.pl/media/256787-laudacja-michnika-czyli-jak-strzelic-sobie-w-stope?strona=3