Laudacja Michnika, czyli jak strzelić sobie w stopę

Czytaj więcej Subskrybuj 50% taniej
Sprawdź
fot. prezydent.pl
fot. prezydent.pl

„Rewolta” przy urnach już stała się przedmiotem analiz, widać jednak, że nie w „Gazecie Wyborczej” i nie w umyśle Adama Michnika, który diagnozuje rzecz prosto: demokratyczny wybór niezgodny z preferencjami pana na Agorze to „strzał w stopę”. Widać, że intelektualnie naczelny Giewu zatrzymał się gdzieś w okolicach roku 1990, gdy jego środowisko nie mogło pojąć, jakim cudem narodu nie porwał stateczny, wyważony i spokojny Tadeusz Mazowiecki, a ponieważ pojąć tego nie mogło, więc doszło do jedynego celnego wniosku: społeczeństwo jest dla nas za głupie. Musi zmądrzeć i dopiero wówczas zrozumie, że to my ma-my zawsze rację. I dalej: „Poprzestańmy na stwierdzeniu, że chamstwo i oszczerstwo towarzyszące tej kampanii wyborczej będzie obnażone i ukarane. Chcemy wierzyć, że prędzej niż później. A Pański wkład w historię wolnej i demokratycznej Polski, Pańskie poczucie odpowiedzialności, szacunku do inaczej myślących, tolerancji, dystansu i wielkiej kultury osobistej zostaną za-pamiętane przez Rzeczpospolitą”.

Chamstwo i oszczerstwo – oto według Michnika przyczyny przegranej Komorowskiego, którego wielka kultura osobista i szacunek dla inaczej myślących objawiały się w tej kampanii w wypowiedziach o konkurującym z nim „czeladniku”, specjaliście od kur i połajankach rzucanych w wieczór wyborczy wobec przeciwników zgody i bezpieczeństwa. Jak widać, Adam Michnik orbituje gdzieś w przestrzeni kosmicznej, wyprzedzając swój słynny wysłany w okoli-ce Plutona autograf.

Najlepsze Michnik zachował jednak na koniec. To fragmenty wiersza Czesława Miłosza. Proszę się w nie uważnie wczytać:

Strzeż się wariatów. Ci są mili,

Póki w zakładach ich więził

Albo trzymali w zwykłej stajni.

Są dziś wariaci miarodajni.

I każdy macha swą pałeczką,

I patrzy z góry, moje dziecko.

Zaiste, wariat na swobodzie

Największą klęską jest w przyrodzie. (…)


Unikaj tych, co w swoim gronie

Pograwszy w polityczne konie,

Gdy na kominku ogień trzaska,

Wołają: lud, a szepczą: miazga,

Wołają: naród, szepczą: gie.

Myślę, że robią bardzo źle,

Bo upajają się pozorem.

Sami są tylko meteorem

I lata ich czekają długie,

Gdy ich obracać będą pługiem,

I dużo wody minie w Wiśle,

Nim o nich znowu ktoś gdzieś piśnie.

Ciąg dalszy na następnej stronie.

« poprzednia strona
1234
następna strona »

Zapraszamy do komentowania artykułów w mediach społecznościowych